28 maja 2015

Imperialne zdobycze i zakusy Rosji

Paweł Kowal

Największy „sukces” Kremla to kompletne pomieszanie pojęć. Anglikowi nie przyszłoby do głowy dowodzić, że Indie należą historycznie do Anglii, ale Rosjanom udaje się przekonać pół Europy, że mają historyczne prawa do Krymu czy Kijowa. Bez jasnego ustalenia, co jest imperium Romanowów, co ZSRR, a co Rosją, nie da się ze współczesnymi Rosjanami sensownie rozmawiać o świecie.
Swoją drogą Rosja zbudowała kiepskie imperium, bo nie była go w stanie przekształcić w państwo. Udało jej się włączyć część terenów na Syberii, jednak nie powiodła się próba zszycia z Rosją wielkich europejskich zdobyczy: od Kaukazu przez Krym, Ukrainę, Polskę aż po państwa bałtyckie. W 1917 r. rozpadło się ono po szwach, wzdłuż których Katarzyna Wielka i jej następcy zszywali wcześniej imperialny patchwork. Pod koniec XVIII w. Romanowowie przyłączali do imperium Kaukaz, Krym i Europę Środkową. Rewolucja październikowa zmieniła wiele, by dużo zostało po staremu. Terytoria Romanowów przejęli bolszewicy i po krótkiej niepewności, w 1922 r., wraz z oficjalnym powstaniem ZSRR, sformalizowali nową imperialną władzę Rosji nad Ukrainą, Białorusią, krajami Kaukazu i Azji Środkowej. Jednak i tym razem nie udało się tak wielu krajów stopić w jedną masę. Szczyt wpływów komunistycznego imperium przypadł na okres po II wojnie światowej, a jego satelitami stały się nawet państwa Europy Środkowej, połączone z ZSRR więzami Układu Warszawskiego, RWPG, a przede wszystkim ideologicznym powrozem komunizmu. Spoiwem nowego imperium z jego rubieżami była przemoc. Symptomy kryzysu ZSRR pojawiły się pod koniec lat 70. XX w., rozkład imperialnej władzy trwał ponad dekadę, by ostatecznie dokonać się w końcu 1991 r.
Podobnie jak w roku 1917, okazało się, że projekt imperialny Rosji nie był trwały. Imperium znów rozpruło się po szwach, wzdłuż których siedem dekad wcześniej było fastrygowane.
Rosjanie nie pogodzili się z utratą swojej pozycji i już w połowie lat 90., na co zwracał uwagę m.in. Jan Nowak-Jeziorański, zaczęli snuć plany budowy trzeciego imperium. Nowym imperatorem, który plan ludzi Jelcyna miał wcielić w życie, został Putin. Dzisiejsze oczekiwania Rosji, by odwrócić skutki pieriestrojki i głasnosti oraz zmiany polityczne, które nastąpiły w ich efekcie, mają też konkretny terytorialny wymiar. Rosja de facto przyłączyła w ostatnich latach Abchazję, Osetię, Krym, Donbas itd. Kremlowskie tytuły do tych i następnych terenów nie są „rosyjskie”, ale czysto imperialne. Putin odwołuje się do zdobyczy Rosji z końca XVIII w., gdy carowie porywali się na terytoria oddalone od granic etnicznej Rosji. Na takiej samej zasadzie, na jakiej twierdzi on, że Krym jest rosyjski, można by zatem dowodzić „rosyjskości” Białegostoku, Wilna, Warszawy i Tbilisi.

Archiwum