28 czerwca 2015

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Nie *deinstaluj, bo można tylko dezinstalować (z literą „z”), mimo że w programach komputerowych piszą inaczej. Spotykany w nich wyraz *deinstalować zawiera błąd ortograficzny. „Z” jest bowiem konieczne, tak jak w wypadku dezintegracji, dezynfekcji, dezynwoltury, dezaprobaty etc. Przedrostki de-, dez- (w znaczeniu przeczącym) znaczą to samo, co polskie od- albo roz-. Łącznik „z” po przedrostku de- występuje dlatego, że zmusza nas do tego fonetyka polska. Dodaje się go przed samogłoskami oraz przed spółgłoskami dźwięcznymi (b, d, g, w, v, z), a to ze względu na kłopoty z wymawianiem takich głosek po przedrostku de-. *Deinstalacja jest dla Polaka trudniejsza niż dezinstalacja. Nawiasem mówiąc, z zestawu spółgłosek dźwięcznych w tym wypadku została wyłączona głoska „h”, ponieważ w wymowie jest obecnie prawie zawsze bezdźwięczna. Wyjątek stanowi połączenie przedrostka „z”. Piszemy: zharmonizować, a nie *sharmonizować, dlatego że tu dźwięczność „h” jeszcze się z dawnych czasów zachowała.
Nie inaczej jest z dys- i dyz-, odpowiednikami polskiego roz-.
Dlatego piszemy: dyzestezje, dyzenteria, dyzgust, ale dysleksja, dystonia.
Niestety, nie wszystkie reguły są przestrzegane. W „Słowniku języka polskiego PWN”1 można spotkać dziwny artykuł: deoksy-, dezoksy- «pierwszy człon wyrazów złożonych będących nazwami związków chemicznych, których cząsteczki różnią się od cząsteczek związków wyjściowych obecnością atomu wodoru zamiast grupy wodorotlenowej». Redaktorzy i znani tłumacze2 buntują się przeciw temu. To już mamy mówić kwas *deoksyrybonukleinowy, *deinformacja?
Pisze do mnie redaktorka jednego z dużych wydawnictw: „Szczerze mówiąc, przeraziło mnie to, bo domyślam się, tak jak p. Kramer, że nastąpiło ślepe oddanie się regułom angielszczyzny. To przecież zupełnie inny język i słowotwórczo, i fonologicznie! Myślę, że chodzi tu również o uleganie presji mediów i polityki z ich ubogim, bezideowym i prostackim językiem. Uzus uzusem, ale chyba przesadzono. Niedługo dowiemy się, że skoro Google znajduje więcej wyrazów o postaci ťposzłemŤ, to taka forma jest uprawniona. Obym tego nie dożyła (a stara, broń Boże, nie jestem). Wpis w słowniku PWN-u świadczy o zwycięstwie niechlujnej potoczności nad elegancją i starannością. Tak jakby jego autorzy (niestety nazwisk nie podano) zapomnieli, że język polityki i publikatorów nieprzypadkowo jest prymitywny i niestaranny, dlatego że kieruje się go do słabo wykształconych mas (…). Wykształcona i dbająca o język elita intelektualna przestała się liczyć jako ostoja kultury polskiej”.
Nie sposób nie przyznać pani redaktor racji. Piszmy i mówmy dezoksy-…!

1 http://www.Sjp.pwn.pl/sjp/deoksy; 2451872.html, dostęp: 9.05.2015
2 Edward Kramer, http://www.serwistlumacza.com/content/view/197/32>

Archiwum