29 maja 2014

Pokaż lekarzu, co masz od firmy

Elżbieta Cichocka

Kiedy w ubiegłym roku gigant farmaceutyczny GlaxoSmithKline przyznał się do korumpowania lekarzy i zapłacił ogromną karę w USA, jego akcje poszły w górę. Kiedy zaś zapowiedział, że od 2016 r. przestanie sponsorować wyjazdy lekarzy na kongresy i sympozja, a własnych pracowników premiować za wzrost sprzedaży leków, akcje na giełdach w Londynie i Nowym Jorku spadły o kilka procent. Widać rynek uznał, że bez agresywnej promocji leków zyski nie będą rosły. Dr Paulina Polak, socjolog z UJ, przed napisaniem książki „Nowe formy korupcji” przeprowadziła rozmowy z wieloma polskimi lekarzami. Mówi, że firmy notowane na giełdach mają przejrzyste finanse, więc współczesna łapówka to nie reklamówka z pieniędzmi wręczana w ustronnym miejscu. Jest elegancko opakowana, ma postać grantu, honorarium za wykład, sponsorowanego wyjazdu na kongres, wynagrodzenia za tzw. czwartą fazę badań nad lekiem. Czasem wystarczy długopis, uśmiech i dobre relacje reprezentanta firmy z lekarzem. Wszystko stosownie dobrane do pozycji lekarza i jego możliwości wpływu na wzrost sprzedaży leku. Strategie marketingowe przemysł farmaceutyczny ma dobrze opracowane. Ale ostatnio minusy zaczynają przeważać nad plusami. Wiele firm zbyt dużo straciło na wizerunku, a w USA, gdzie obowiązuje restrykcyjne prawo w stosunku do firm giełdowych – również finansowo.
Bez współpracy lekarzy z przemysłem nie byłoby jednak nowych leków. Jak zatem te relacje ucywilizować? W USA w 2014 r. weszła w życie ustawa o przejrzystości – firmy mają obowiązek ujawniać wszelkie transfery pieniędzy między przemysłem a lekarzami. Chodzi zarówno o wynagrodzenia za przeprowadzane badania kliniczne, honoraria za wygłaszane wykłady, jak i przepływy pieniędzy dla firm organizujących sympozja, upominki dla szeregowych lekarzy, jeśli ich wartość przekracza 30 dol.
W grudniu 2013 r. „Infarma”, zrzeszająca firmy innowacyjne działające na polskim rynku, przyjęła Kodeks Przejrzystości, dokument określający etyczne zasady współpracy producentów leków z przedstawicielami zawodów medycznych. Ma być wdrożony do 2016 r. w 33 krajach europejskich. Kodeks to jednak nie ustawa, lecz samoregulacja przemysłu, i bez akceptacji ze strony lekarzy nie może być skutecznie wdrożony. Bez zgody Kowalskiego nie można podać jego danych osobowych.
Większość polskich lekarzy jest za tym, by zasady współpracy przemysłu farmaceutycznego z nimi były jasne i przejrzyste. Ale pomysł, by ujawniać własne zarobki i inne korzyści płynące z tej współpracy, już nie został tak dobrze przyjęty. Do wdrożenia kodeksu jest jeszcze trochę czasu. „Infarma” chce go przeznaczyć na przekonywanie polskich lekarzy, że jawność i transparentność wzajemnych relacji obu stronom się opłacą. Uda jej się?

Archiwum