29 maja 2014

Autorytet może być wartością, cz.2

Tadeusz Tołłoczko

Ograniczenia
Wychowany byłem w środowisku obdarzającym wielkim szacunkiem, a nawet kultem, osoby zasługujące na miano autorytetu oraz w duchu wielkiej estymy wobec osób starszych. Doceniałem ich życiową mądrość. W okresie kształtowania mojej osobowości niewątpliwymi autorytetami byli dla mnie moi rodzice, a podczas okupacji hitlerowskiej moi wspaniali gimnazjalni (na tajnych kompletach) nauczycie – późniejsi profesorowie i pracownicy naukowi wyższych uczelni. To oni utrwalili w mej pamięci cześć dla premiera prof. W. Grabskiego i wicepremiera inż. E. Kwiatkowskiego.
Życie jednak nauczyło mnie dostrzegać ograniczenia wszelkiego rodzaju autorytetów. Kto bowiem powołuje się na autorytet, ten posługuje się pamięcią, a nie rozumem. To Leonardo da Vinci dał tym zwrotem kolejny dowód swojej wielkości, rozumiejąc ograniczenia swego geniuszu. Podobnie prof. B. Skarga, powołując się na św. Augustyna, stwierdziła, że „tylko rozum powinien mieć autorytet, on rzadziej zawodzi”. Zatem autorytet oparty na wiedzy, rozumie, sumieniu i moralności staje się wyrazicielem kompetencji. Dlatego tylko rozum, będący wyrazicielem myślowych i moralnych kompetencji w dążeniu do prawdy, jest istotą autorytetu.
Autorytet osoby, wynikający tylko z pełnionej funkcji czy zajmowanego stanowiska, zwykle jest autorytetem pozornym, zwłaszcza gdy mianowanie nie wynikało z wartości moralnych lub intelektualnych kandydata czy sukcesów w twórczej działalności, lecz z nepotyzmu, partyjnego przejmowania władzy, czystego koniunkturalizmu. Wysoka społeczna ocena osób może być też efektem ich medialnej reklamy. Podległe właścicielom media potrafią wykreować dyspozycyjne autorytety, choć popularne, to jednak pozorne.

Wyrocznia
Twierdzenia autorytetu nigdy nie mają charakteru ani prawdy objawionej, ani też proroctwa. Znaczenie, moc opinii i decyzji autorytetu wynika z myślowej intuicji, odnajdującej argumenty, których inni nie są w stanie dostrzec. Rzeczywisty autorytet nigdy nie podejmie się roli wyroczni i nie feruje opinii, które zwalniałyby i jego, i odbiorców od logicznego, krytycznego, uczciwego toku myślowego prowadzącego do prawdy. W przeciwieństwie do pseudoautorytetów, autorytetom nie wystarcza przyznanie im w dyskusji racji tylko w wyniku bezrefleksyjnie wyrażonej zgody. Oczekują od oponenta zrozumienia i akceptacji przedstawionych argumentów, które w ramach samodzielnego myślenia doprowadzają go do zgodnego wniosku.
Pseudoautorytety, wobec nieumiejętności obiektywnego rozumowania i braku chęci rozważenia stanowiska myślowego oponenta lub braku argumentów, próbują natomiast dyskwalifikować wartości intelektualne owego oponenta lub go zniesławić, rzucając bezpodstawne podejrzenia.

Zagrożenia
Wartość autorytetu mierzyć można merytoryczną siłą jego argumentacji. Moc i przewaga autorytetu nad pozostałymi polega na dysponowaniu argumentami, których inni nie dostrzegają. Tylko rasowi kłamcy propagują bezwzględną wiarę w nieomylność wypromowanych przez siebie autorytetów, ponieważ nie mają dowodów na prawdziwość swych twierdzeń. Bardziej reprezentują interesy sponsorów niż prawdę. O Stalinie mówiło się ironicznie, że jak coś powiedział, oznaczało to, że udowodnił. Mierni naśladowcy tej metodologii głoszenia „prawdy” nie posiadają jednak równorzędnej siły przekonywania niewiernych. Im bardziej „autorytet” jest tylko nagłaśniany i reklamowany, bez podawania świadczących za nim dowodów, tym bardziej staje się „podejrzany”. Człowiek myślący powinien znać dowody, na których mógłby oprzeć swoje uznanie kogoś za autorytet. Nikt nie staje się autorytetem tylko dlatego, że inny autorytet tak go nazwie lub media spopularyzują jego nazwisko.
Jednakże bardzo często z braku wiedzy wiele twierdzeń przyjmujemy z pełnym zaufaniem, na wiarę. Na tym czasami polega plaga niezrozumienia sensu i wartości samodzielnego myślenia, a więc i intelektualnej niewydolności wynikającej z bezrefleksyjnego spojrzenia na propagowane wnioski mianowanych autorytetów. Bezkrytyczna akceptacja cudzych poglądów, choćby nawet autorytetów, jest wyrazem niewydolności własnego rozumu, braku wiary i szacunku dla samego siebie, braku intelektualnej umiejętności refleksyjnego spojrzenia na rzeczywistość i promowane hasła. „Wiara w autorytety powoduje, że błędy autorytetów przyjmowane są za wzorce” (Lew Tołstoj).
Niewątpliwie wiele jest sytuacji życiowych, w których samodzielność myślenia wymaga odwagi. Ponadto powtórzę, że w odniesieniu do jakiegoś stwierdzenia autorytetu można zwykle znaleźć odmienne twierdzenie innego autorytetu. Jednakże, ponieważ prawdziwe autorytety opierają się na prawdzie, w odniesieniu do nieznanych nam specjalistycznych zagadnień nauki i życia można tym osobom wierzyć na słowo.
Zdarzają się sytuacje, że wielkie naukowe osobowości mogą nie spełniać kryterium autorytetu pobudzania do samodzielnego myślenia, rozwoju ucznia lub słuchacza. Wówczas można powiedzieć, używając metafory, że w cieniu wielkich drzew młode zwykle karłowacieją. Bywa jednak i tak, że wielkość nauczyciela polega tylko na niezwykłej intelektualnej przedsiębiorczości w zakresie produkcji tytułów naukowych i zdobywania grantów.
Niebezpieczeństwo pojawia się, gdy wybitni skądinąd pracownicy naukowi wąskich specjalności mianują siebie autorytetami moralnymi. Toteż autorytety zawodowo kompetentne nie stają się automatycznie autorytetami moralnymi, nawet, a może zwłaszcza, w swojej dziedzinie.
Okazuje się, że mianowane, ale czasami i rzeczywiste autorytety z biegiem lat zatracają samokrytycyzm i przyzwyczajają się do roli autorytetów dożywotnich. Nie uświadamiają sobie faktu, że mogą przestać być autorytetem lub że właśnie nim być przestały. Pozostają osobami mocno wierzącymi… we własną nieomylność i dochodzą do etapu, w którym przyznają tylko sobie przywilej głoszenia prawdy, zwłaszcza gdy weszły do środowiska wytwornego, dystyngowanego, salonowego. A tam nie ma miejsca na wątpliwości odnośnie do własnej intelektualnej doskonałości i ciemnoty innych. W przypadku popełnienia błędu mają zwykle dużą szansę na medialną bezkarność. A to rodzi brak odpowiedzialności.

Od autorytetu do autorytaryzmu
Pycha osoby zwanej autorytetem wyzwala w niej przekonanie o zdobyciu wyłączności na nieomylność i prawdę. Autorytet obdarzony cechami przywódczymi przeistacza się wówczas w osobowość autorytarną tym szybciej, im bardziej eksponowane zajmuje stanowisko. Proces ten przebiega zwykle szybko i na skróty. Charakteryzuje się narastającym brakiem tolerancji dla potencjalnej konkurencji. Ogranicza się stopniowo myślowy i polityczny pluralizm. Tworzy się własne i posłuszne elity. Autorytarne przywództwo obejmuje również dążenie do zarządzania umysłami rządzonych, doprowadzając do braku moralnej samodzielności. Jest to wówczas równoważne z procesem demoralizacji. Po zdobyciu wpływu na wojsko i policję istnieje wielka sposobność przejścia od autorytaryzmu do totalitaryzmu.

Archiwum