29 maja 2014

Joanna Szczepkowska, czyli rzecz o postępowej tolerancji

Janina Jankowska

Joanna Szczepkowska była przez lata ikoną narodzin III Rzeczypospolitej. Któż nie zna słynnego zdania, wypowiedzianego półszeptem do widzów TVP, po niezapomnianych wyborach: „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm”.
24 lata później w swoim felietonie w „Gazecie Wyborczej” Monika Olejnik napisała: „W marcu 2013 r. skończyła się Joanna Szczepkowska”.
A jeszcze cztery lata wcześniej aktorka była ozdobą rocznicowych uroczystości, gdy z trybuny sejmowej dzieliła się wspomnieniami z 4 czerwca 1989 r. w obecności członków rządu, wszystkich prezydentów III Rzeczypospolitej, posłów, senatorów i tłumu zagranicznych dziennikarzy. Aktorka znana z liberalnych poglądów, przeciwniczka malkontenctwa PiS-owskiego, na zadane wtedy pytania dziennikarzy, czy o taką Polskę walczyliśmy, odpowiadała: „Tak, o taką!”.
W tym roku, z okazji 25. rocznicy odrodzenia wolnej Polski, „Gazeta Wyborcza” i TVN ogłosiły plebiscyt „Ludzie wolności”. Propozycje kandydatów do tego tytułu z różnych zawodów (pięć kategorii) składają czytelnicy „GW” i widzowie TVN. Chodzi o ludzi szczególnie zasłużonych dla polskiej transformacji, „ludzi, którzy zamiast brnąć w utarte schematy, idą pod prąd – z dobrym skutkiem” – głoszą organizatorzy plebiscytu.
Joanna Szczepkowska tylko w jednej kwestii poszła wyraźnie pod prąd, i niestety z fatalnym skutkiem. Wypowiedziała się w sprawach współczesnego teatru, a konkretnie pewnego trendu, który zauważyła, a który jej zdaniem nie służy sztuce. W środowisku mówi się, że źródłem jest konflikt aktorki z reżyserem Krystianem Lupą. Tylko o co? Spór ludzi kultury na ten kontrowersyjny temat rozgorzał już po wywiadzie Roberta Mazurka z aktorem Grzegorzem Małeckim. Pojawił się tam problem obowiązkowej obecności gejów w przykładowo omawianej sztuce. „Nie tylko w Watykanie jest homoseksualny lobbing. I nie tylko kler należy za to ścigać” – napisała Szczepkowska w jednym ze swoich felietonów. Jej zdaniem preferencje seksualne ludzi decydujących o teatrze narzucają wybór form artystycznych, ograniczają teatr. Nastąpił jakiś przechył, trzeba temu zaradzić. Liberalna, wychowana w domu artystycznej, szeroko pojętej wolności, zwolenniczka małżeństw homoseksualnych sądzi, że może swobodnie przedstawić swoje poglądy i robi to w stałym felietonie w „GW”:
„Otóż, jeśli mamy szczerze rozmawiać o prawach gejów do normalnego życia, to zachowujmy się jak w normalnym kraju i dajmy prawo do oceniania gejów też. Dyktat środowisk homoseksualnych musi się spotykać z odporem, tak jak pary gejowskie muszą się doczekać praw małżeńskich”. Błąd. Po tym felietonie zatrzęsło się na blogach znanych aktorów, jedna z czołowych feministek pisze „List otwarty do Joanny Szczepkowskiej”, oburzenie w prasie głównego nurtu, mocne słowa i porównania. „Wystarczyło jedno niewygodne określenie „pod prąd”, żeby i TVN, i „GW” skojarzyły mnie z Holokaustem, nazizmem i komorami gazowymi” – pisze Szczepkowska w „Rzeczpospolitej”. Wie już, że nie ma szans zostać „Człowiekiem wolności”, ale czuje się wolna. Złożyła pozew sądowy przeciwko TVN o naruszenie dóbr osobistych.
Podobne przypadki zdarzają się także w krajach słynących z większej, zdawałoby się, niż u nas tolerancji. Doświadczył tego ostatnio Brendan Eich, amerykański programista, podobno komputerowy geniusz, twórca skryptowego języka programowania Java Script, który 24 marca został dyrektorem generalnym Mozilli, m.in. słynnej przeglądarki internetowej. Niestety, światopoglądowo przeciwnik małżeństw homoseksualnych. W 2008 r. wsparł finansowo organizację o podobnych poglądach. Ujawnił swoje przekonania i… ma „przechlapane”. Nie pomogły najwyższe zawodowe kompetencje. Szybki, zmasowany atak kalifornijskich środowisk LGBT, internautów, pracowników firmy. Niektóre serwisy zablokowały używanie tej przeglądarki przez swoich klientów, zmusiły Brendana Eicha do złożenia dymisji. Dla dobra firmy. Niektórzy twierdzą, że konkurencja wykorzystała ruch LGBT instrumentalnie, by osłabić Mozillę, bo chodzi o kasę. Być może.
W tej sytuacji Joanna Szczepkowska może uznać, że jest prawdziwie wolna. Nie podaje się do dymisji. Dołączam się do niej. Pisząc ten felieton, tracę szansę na znalezienie się wśród „Ludzi wolności”. Oczywiście to żart. Nic nie przebije uczucia bycia wolnym, także od plebiscytów…

Archiwum