5 stycznia 2003

Od Redaktora Naczelnego

Przełom roku – to tradycyjnie okres podsumowań, obietnic, deklaracji, szaleńczych, bo nie bardzo potrzebnych, zakupów, porządkowania zaległości. W tym roku odbywało się to bez pompy i egzaltacji dwóch poprzednich lat, kiedy to ustalano, czy na pewno już jesteśmy, czy dopiero wkroczymy w XXI wiek. Tamte chwile miały swój urok, bowiem prozaiczne czynności nabierały wtedy szerszego wymiaru, a euforia wynikająca z poczucia niezwykłości czasu – w końcu takie momenty zdarzają się raz na sto lat – pozwalała, choć na kilka dni, oderwać się od rzeczywistości.
Na przełomie roku 2002 i 2003 – tej lekkości i niefrasobliwości większości z nas zabrakło, i 2 stycznia do rzeczywistości powróciliśmy bez wstrząsów.
W nowym roku Minister Finansów namawia nas, byśmy swoje oszczędności lokowali – bezpiecznie i z gwarantowanym zyskiem – kupując dolary i euro, bo „tak tanie jak teraz te waluty już nie będą”. Jest to niewątpliwie optymistyczny noworoczny akcent, bowiem, skoro On to mówi, to znaczy na pewno, że mamy za co dokonać tych opłacalnych zakupów.

Książka jest jak ogród noszony w kieszeni – mówi chińskie przysłowie. Na nowy rok otrzymaliśmy taki ogród – ruszyła Polska Biblioteka Intrnetowa. Uroczyste otwarcie miało miejsce 21 grudnia ub.r. w Bibliotece Narodowej. Przedsięwzięciu patronuje Premier, a głównym organizatorem projektu jest Komitet Badań Naukowych.
Zmęczeni bezskutecznym poszukiwaniem na stronach internetowych Mazowieckiej Kasy Chorych, Ministerstwa Zdrowia i innych instytucji pomyślnych wiadomości dotyczących kontraktów na 2003 r. – przerzucamy się na stronę www.pbi.edu.pl i – już zagłębić się możemy w strofach „Świtezi” lub np. „De Revolutionibus”…

Ewa Gwiazdowicz

Archiwum