6 lutego 2005

15 lat samorządu

Uroczystości w Krakowie miały piękną, godną tej rocznicy oprawę: Msza w kościele Mariackim celebrowana przez Kardynała Macharskiego, odznaczenia dla zasłużonych działaczy, przemówienia polityków i wykłady w Teatrze im. Juliusza Słowackiego oraz – jakżeby inaczej w tym mieście – występy „Piwnicy pod Baranami”.
Siedząc w loży, bo tak mi się bez żadnej protekcji, tylko dzięki obrotności kol. Antczaka trafiło, obejmowałem wzrokiem tych, którzy nadają ton dzisiejszym izbom lekarskim, i tych, którzy je na powrót powoływali do życia. Były to często te same osoby; niestety, paru dotkliwie brakowało. Siwizny pokazywały upływ czasu.
Słuchałem wykładu prof. Chruściela, pierwszego prezesa, który mówił o pierwotnej idei i o prawdziwych początkach, jeszcze sprzed dwóch wielkich wojen. Słuchałem też wypowiedzi zaproszonych przedstawicieli innych korporacji zawodowych. Esencją tych wystąpień było, jak sądzę, stwierdzenie, że bez organizacji samorządowych nie może być prawdziwie demokratycznego społeczeństwa; nawet bez izby komorników – należało tylko, po pierwszym odruchu buntu uważnie wysłuchać rzeczowego wystąpienia jej przewodniczącej.
Wygląda to na paradoks, ale słuchając referatu kolegi Radziwiłła (szkoda, że tradycyjna forma „kolega” powoli wychodzi z użycia), utwierdziłem się w przekonaniu, że obecne izby, tak już zinstytucjonalizowane i sformalizowane, liczą się w naszej polskiej, trudnej rzeczywistości bardziej, niż te świeżo odrodzone, bojowe, głośne i jakże nieskuteczne w swych wysiłkach wpływania na kształt służby zdrowia. Uparte, systematyczne wdzieranie się nie tyle na salony, ile do warsztatów i laboratoriów władzy, z natrętnym przypominaniem o naszych prawach, spowodowało, że nie można się już
z nami nie liczyć, chociaż, oczywiście, próbuje się nas pomijać – i tam na górze, i tu na dole.
Nie mam wątpliwości, że po piętnastu latach niełatwych doświadczeń wciąż pojawiać się będą ludzie pragnący dołożyć swą bezinteresowną cegiełkę do budowy, której daleko do końca. To izby (bo kto za nas?) muszą wywalczyć ulgi i przywileje dla tych, którzy chcą i muszą (!) podnosić swe kwalifikacje. To izby muszą pełnić funkcję arbitra w wielu sytuacjach na styku: państwo – lekarze, pracodawcy – lekarze, pacjenci – lekarze, no bo kto? To izby muszą gromadzić pod swymi skrzydłami organizacje, które, jak związki zawodowe (już nie rywal, lecz sojusznik), walczą w sposób im właściwy o nasz dobry byt.
Obserwowałem krakowskie uroczystości, uczestniczyłem w nich i myślałem o życiu samorządu lekarskiego, z jego sukcesami, porażkami, jakże ludzkimi potknięciami, o życiu bogatym w treści, bogatym w cele… Co będzie za następnych piętnaście lat? Jednego jestem pewien: wciąż będą nowe sprawy, nowe okoliczności, nowe wyzwania, nowe niepowodzenia i nowe sukcesy. Zawsze bardzo dużo pracy, oby nie rewolucyjnej.
I jeszcze parę słów o motywacji, o tym, dlaczego niektórzy podejmują się pracy społecznej w samorządzie. Zapewne motywy są różne, czasem nawet z jakimiś niekoniecznie szlachetnymi pobudkami w tle, ale ja chciałbym przypomnieć rzecz oczywistą, o której się często zapomina. Człowiek jest z natury istotą społeczną i na ogół chce zrobić coś dla innych, zwłaszcza dla swojego środowiska. To wystarczy. Alpinista wspina się na górę – bo ona jest. Pomagamy innym
– bo taka jest potrzeba. Niektórym jest ciężko. Niektórzy, ulegając naporowi życia, zawiedzeni, tłumią w sobie naturalne pragnienia. Samorząd lekarski może je wyzwolić. Jeszcze jedna rola! Ü

Krzysztof SCHREYER

Odznaczenia dla lekarzy

W imieniu Prezydenta RP dekoracji dokonała minister Barbara Labuda, w asyście ministra zdrowia Marka Balickiego.
Wśród uhonorowanych znaleźli się członkowie Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie: Stefan Jaworski (Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski) – na fot., dziękuje w imieniu odznaczonych – i Ładysław Nekanda-Trepka (Złoty Krzyż Zasługi), a także Konstanty Radziwiłł (Złoty Krzyż Zasługi).

Po raz pierwszy wręczono również odznaczenia „Meritus Pro Medicis”, przyznawane lekarzom i innym osobom zasłużonym dla środowiska samorządu lekarskiego (najwyżej 10 w jednym roku kalendarzowym). Godności tej dostąpiło 7 członków z naszej OIL: Bohdan Bzowski, Tadeusz Chruściel, Stanisław Leszczyński, Jerzy Moskwa, Ładysław Nekanda-Trepka, Jacek Piątkiewicz i Bożena Pietrzykowska.

(md)

Archiwum