28 marca 2005

Język nasz giętki – Oksymorony

Marian Mazur (1909-1983), uczony, który sformułował zasady metodologii nauki, pisał, że ludzie zajmujący się granicami, a nie tym, co się znajduje między nimi, w rzeczywistości nie umieją myśleć. W medycynie najtrudniejsze jest badanie stanów pośrednich, zwłaszcza tych między zdrowiem a chorobą, tak zwanych chorób bezobjawowych, jednoobjawowych albo o objawach niepatognomonicznych lub pozornie sprzecznych. Wtedy trzeba rozumieć więcej niż tylko wskazania podręcznika, trzeba uruchamiać wyobraźnię.
Figura stylistyczna zwana oksymoronem (antynomią; od greckiego oksýs = ostry + morós = niedorzeczny) jest skonstruowana tak, że zawiera wyrazy o przeciwnych znaczeniach, a znaczy co innego niż jej wyrazy składowe.
To metafora oparta na paradoksie, która aktywizuje myślenie i wywołuje wrażenia zgoła nieoczekiwane. Czy nie są uderzające takie powiedzenia, jak: „zimne, że aż parzy”, „gorzkie szczęście”, „żywy trup”, „głuchy jęk”, „jestem za, a nawet przeciw”, „wymowne milczenie”, „to prawda i nieprawda”, „śmiech przez łzy”? Czy nie jest piękny oksymoron „leczenie nieuleczalnie chorego”? Niektórzy, zapewne trafnie, za oksymorony uważają nawet takie wyrażenia, jak „uczciwy polityk”, „kobieto, puchu marny!” (A. Mickiewicz), „lekarz – przyjaciel lekarza”.
Pisał Andrzej Morsztyn: „I mrozem pałam, i ogniami leję […] Mróz gorejący, a ogień lodowy […] Żyjąc umieram, konam nieśmiertelnie”. Franciszek Karpiński z oksymoronów ułożył wspaniałą kolędę (1792): „Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony, ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony”. W czasie pogrzebu jednego z naszych największych poetów Jerzy Illg powiedział: „Umarł Miłosz. Dwa słowa – absurdalny oksymoron”. Mocniej wyrazić niewyrażalnego (znów oksymoron!) już się chyba nie da. Ale tylko w ten sposób możemy odkrywać zakamarki myśli, wielkie uczucia i tajemnice bytu. O które medycyna stale się ociera. Ü

Piotr MÜLDNER-NIECKOWSKI
e-mail: pmuldner@bibl.amwaw.edu.pl

Archiwum