21 kwietnia 2005

Przedwyborcze igraszki

Już dawno lekarze i pielęgniarki nie mieli wśród polityków tylu adwokatów, co obecnie. Pomysły na uzdrowienie sytuacji w ochronie zdrowia sypią się jak z rękawa. To widomy znak, że wybory blisko. Przez całą kadencję Sejmu – choć uchwalił on najpierw niezgodną z Konstytucją ustawę o Narodowym Funduszu Zdrowia, a potem w szybkim tempie został zmuszony zmieniać ją na inną – kwestie zadłużenia szpitali lub wypłaty podwyżek w ramach „ustawy 203” były traktowane marginalnie. Teraz, gdy trzeba zdobywać poparcie wyborców, rozpruł się worek pomysłów i rozpoczęła między partiami licytacja: kto da więcej, szybciej, taniej?
Uchwalona niedawno jednogłośnie i w tempie ekspresowym – od złożenia projektu poselskiego do decydującego głosowania upłynęło raptem 14 dni – ustawa o ochronie wynagrodzeń pracowników placówek medycznych przed zajęciami komorniczymi została przez jej autorów nazwana „regulacją epizodyczną”. Bez cienia ironii zdefiniował ją tak wicemarszałek Sejmu! Będzie obowiązywać najwyżej do końca tego roku, a to burzy krew prawnikom, którzy od dawna apelują, by prawa nie naginać ad hoc do przejściowych potrzeb. W tym wypadku mamy do czynienia z gaszeniem pożaru, który wzniecili sami posłowie (uchwalając latem zmianę w kodeksie postępowania cywilnego, umożliwiającą komornikom zajęcie szpitalnych pensji i jednocześnie odkładając przyjęcie ustawy o pomocy publicznej, która wszelkie zajęcia komornicze mogłaby zawiesić). Procedura już z prac tego Sejmu dobrze znana: najpierw uchwala się coś na kolanie, bez zastanowienia, potem nagle wybucha zamęt i trzeba znów, na drugim kolanie, naprawiać wcześniej popełniony błąd.
To właśnie z winy prowadzonej w takim tempie legislacji dorobiliśmy się w ochronie zdrowia niezwykłego bałaganu prawnego, który trzeba będzie kiedyś uporządkować.
Tylko kto ma to zrobić? Kalendarz polityczny na najbliższe miesiące wciąż jest niepewny. Ministerstwo Zdrowia niemal co tydzień rozsyła do konsultacji kolejne projekty ustaw, nie wierząc chyba w to, że prezydent zdąży je jeszcze w tej kadencji podpisać. Bo przecież, latem czy jesienią, nowe rozdanie polityczne pociągnie za sobą nową reformę i dzisiejsze pomysły ministra (choćby słuszne, jak ten o odpłatnych świadczeniach w szpitalach) pójdą w zapomnienie. Nie ma się z czego cieszyć. To, że komornik nie zajmie już lekarskiej pensji dzięki „epizodycznej ustawie”, jest według mnie zwycięstwem pozornym w obliczu poważnej zapaści ochrony zdrowia, która już od dawna epizodyczną nie jest. Zdaję sobie sprawę, że wstrzymanie wypłaty kilkusetzłotowej pensji pielęgniarce lub młodemu lekarzowi oznacza wymierny cios w plecy. Ale w tunelu reformy wciąż nie widać iskierki, która wreszcie zdołałaby rozpalić w nich dumę
z faktu uprawiania tego zawodu. Ü

Paweł WALEWSKI
Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum