4 października 2005

Po wyborach – Jakie zdrowie

Koszyk świadczeń Bolesław Piecha (PiS – red.) mówi, że obywatelowi należy się „porządny koszyk świadczeń gwarantowanych”, ale na temat tego, co ma być w koszyku ani mru-mru. Ten koszyk ma być „negatywny”, czyli pacjent się dowie, co mu się nie należy i za co ekstra będzie płacił. Gdy próbuję wydusić od niego, za co, pomijając takie banalne stwierdzenia, jak operacje plastyczne i luksus pobytu na życzenie w jednoosobowym
pokoju szpitalnym, mówi w końcu – np. laparoskopia.
Ale w tej kwestii już inne zdanie ma poseł Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej. (…) Zdaniem Kopacz, pacjent powinien być leczony najkrócej i najtaniej. A laparoskopia zapewnia najczęściej jednodniowy pobyt w szpitalu zamiast znacznie dłuższego po operacji z otwarciem np. jamy brzusznej. W opinii poseł Kopacz, jest także bardziej opłacalne skuteczne leczenie pacjenta, przykładowo z nadciśnieniem, jedną droższą tabletką najnowszej generacji dziennie niż garścią prochów, które obecnie lekarz aplikuje choremu, bo są one refundowane. – Refundowane, ale też kosztują, bo część ich kosztów pokrywa NFZ – podkreśla pani poseł. Rzeczywiście udział kosztów leków w budżecie systemu to aż 40 procent jego środków! (…)
Z koszykiem jest problem. Koszyk ma być nie tylko po to, by pacjent wiedział, co mu się w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego za składkę należy, ale i by się mógł ubezpieczyć dodatkowo na świadczenia, które się w koszyku nie znajdą. Problem nie dlatego, że to niepopularna decyzja polityczna, o której lepiej nie mówić przed wyborami. – Przeważająca część moich pacjentów to ludzie po 60., schorowani emeryci, o niewielkich dochodach – mówi dr Zofia Gmaj, lekarz rodzinny z warszawskiego Żoliborza. – Za co mieliby się ubezpieczyć dodatkowo? – pyta. Jeździ do chorych z gorączką i niepełnosprawnych na wizyty domowe i widzi, że starszym ludziom się nie przelewa. Czy oni mają stać się pacjentami drugiej kategorii? A ludzi po 60. będzie w Polsce przybywać. Powojenny wyż demograficzny z lat 1946 – 1956 przekraczać zacznie próg 60. w latach 2006 – 2016.
„To oznacza istotny skokowy wzrost potrzeb zdrowotnych. Potrzebny będzie kolejny program wzrostu składki na ubezpieczenia zdrowotne” – twierdzi prof. Stanisława Golinowska w „Raporcie społecznym Polska 2005”. I dopowiada: „Tym bardziej więc system wymaga uporządkowania i poprawy efektywności, zarówno w rozumieniu skuteczności medycznej, jak i efektywności kosztowej.
Bez tego – w połączeniu ze wzrostem potrzeb zdrowotnych wymagałby zbyt wysokiego dofinansowania”.

Wielkie różnice programowe
I PiS, i Platforma zdają sobie sprawę, że krajobraz po rządach SLD-UP w dziedzinie ochrony zdrowia wygląda jak po bitwie. W czasach władzy tej koalicji zmieniło się 7 ministrów zdrowia i 8 prezesów NFZ. Do tej pory targają się za uszy, zrzucając na siebie winę, minister Balicki z prezesem
Millerem. Po wyborach trzeba będzie natychmiast podjąć działania naprawcze. (…) Platforma o budżetowym finansowaniu zdrowia nawet nie chce słyszeć. A poseł Piecha, główny ekspert PiS od ochrony zdrowia, mówi:
– Nie możemy dziś wycofać się z naszych przedwyborczych postulatów. Byłoby to wyjątkowo nierozsądne.
Gdy słyszy ode mnie, że Platforma zamierza 70 proc. środków finansowych ze składki pozostawić w systemie powszechnym, a 30 proc. szłoby za pacjentem, który zechce ubezpieczyć się dodatkowo u ubezpieczycieli komercyjnych na świadczenia spoza koszyka, kręci przecząco głową:
– Z systemu powszechnego, w którym pieniędzy ciągle jest za mało, gdzie wszyscy płacą solidarnościowo jednakową wysokość składki,
nie można wyciągać pieniędzy wybiórczo na dopłaty dla tych, których będzie stać na komercyjne ubezpieczenia. Byłoby to i niesprawiedliwe, i nieprzyzwoite – mówi Piecha.
– Jeśli ktoś chce, niech ubezpiecza się prywatnie, na własną rękę, bez dopłat – dodaje.
A poseł Ewa Kopacz zapytana o możliwość współpracy z PiS, wyznaje:
– Różnice programowe są między nami tak wielkie, że będziemy negocjować wiele rzeczy. Co do niektórych już się zgadzamy. Ale najważniejsze kwestie są do ustalenia na poziomie premiera i wicepremiera. (…) Ü

Alicja Dołowska,
„Zdrowie przedwyborcze”,
tygodnik „Solidarność”,
19 września 2005 r.

Skróty: eg

Archiwum