6 października 2005

Czas na zmiany

Z wiceprzewodniczącym Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, szefem Delegatury Radomskiej OIL, dr. Tadeuszem KALBARCZYKIEM, rozmawia Mirosław Wąsik

Po szesnastu latach wycofuje się Pan z aktywnej działalności w samorządzie lekarskim. Dlaczego?
Jest kilka powodów, ale najważniejszy to nadmiar obowiązków zawodowych. Od momentu uruchomienia Pracowni Hemodynamicznej w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym musiałem znacznie zmienić swój codzienny rozkład obowiązków. Funkcjonowaniu pracowni chciałbym w najbliższym czasie poświęcić więcej czasu i energii, a nie chcę, aby działo się to z uszczerbkiem dla spraw samorządu. Na moją decyzję o rezygnacji z dalszej działalności w Izbie Lekarskiej miało wpływ również przekonanie o potrzebie zmiany kierownictwa Delegatury Radomskiej OIL. Być może pojawią się nowe pomysły na funkcjonowanie Delegatury i reprezentację interesów lekarzy z naszego regionu?

Jak Pan ocenia okres pracy na rzecz samorządu?
Z samorządem lekarskim jestem związany od jego początków, od 1989 r., i – sprawując różne funkcje z wyboru kolegów – mogłem czynnie uczestniczyć w jego pracach. Byłem m.in. z-cą Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, członkiem Okręgowej Rady Lekarskiej w Lublinie oraz – po dr. Karolu Jankowskim – przewodniczącym Delegatury Radomskiej OIL. Byłem także z-cą Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej oraz członkiem Krajowej Komisji Legislacyjnej i Krajowej Komisji Wyborczej. W ostatniej kadencji pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie i przewodniczącego Delegatury Radomskiej OIL.
W bilansie minionych szesnastu lat do sukcesów zaliczam budowę siedziby przy ul. Tetmajera i utrzymanie Delegatury po przejściu z Izby Lubelskiej do OIL w Warszawie oraz stopniowe usamodzielnianie się radomskiego samorządu lekarskiego. Dzięki temu wiele spraw zawodowych można już załatwiać na miejscu, bez konieczności czasochłonnych wypraw do centrali. Utrzymanie podmiotowości samorządu pozwala również na bardziej skuteczne negocjacje np.
z władzami miasta czy z dyrektorami placówek medycznych. Jednak największą satysfakcję odczuwałem wówczas, gdy mogłem pomóc innemu lekarzowi w jego problemach życiowych. Natomiast jako porażkę traktuję brak skuteczności w staraniach o utworzenie samodzielnej radomskiej Izby Lekarskiej. Nie udało się też nam dokończyć realizacji projektu budowy sali konferencyjnej na terenie naszej siedziby poprzez adaptację istniejącego garażu.

Czy ma Pan jakieś wskazówki dla swoich następców?
Potrzebą w skali makro, dotyczącą środowiska w całym kraju, jest poszerzenie kompetencji samorządu. Dopiero wtedy będziemy realnymi partnerami w negocjacjach m.in. z NFZ
i pracodawcami na temat warunków pracy i płacy lekarzy. Ciągle ważnym zadaniem pozostaje działanie na rzecz „przybliżenia” samorządu do lekarzy. Chodzi o to, by jak najwięcej decyzji dotyczących lekarzy z regionu radomskiego zapadało na miejscu. Aby np. o przyznaniu zapomogi losowej lub pożyczki decydowali koledzy i koleżanki z Radomia.
Tak było, gdy stanowiliśmy część Izby Lekarskiej w Lublinie,
i uważam, że nie ma przeszkód by powrócić do takiej praktyki teraz, gdy współtworzymy OIL w Warszawie. Wymaga to jednak zgody Zjazdu na zmianę regulaminu Rady Funduszu Samopomocy.
Przede wszystkim chciałbym przekazać podziękowania dla wszystkich osób, z którymi mogłem współpracować. Myślę o wielu wspaniałych koleżankach i kolegach z Delegatury Radomskiej oraz z Izby Lubelskiej, a w ostatnim okresie
z Izby warszawskiej. Ważny wkład mają także pracownicy biura Izby, w tym kierująca sprawami administracyjnymi
w naszej delegaturze, nieoceniona mgr Joanna Zięba. Dzięki zaangażowaniu wielu osób mogliśmy wspólnie działać na rzecz dobrze pojętych interesów samorządu lekarskiego. Ü

Archiwum