15 czerwca 2006

Alfabet wspomnień Jerzego Borowicza

MARIAN PIENIAK świetny kardiolog, mrówczo pracowity. Wychowanek szkoły Askanasa. Doktor medycyny, pionier pracy nad zachowaniem się pobudliwości mięśnia serca na stymulację elektryczną. Stypendysta Institutio Nacional de Cardiologia w Meksyku, gdzie otrzymał nagrodę za aktywność naukową w 1974 roku. Nauka nauką, ale poza nią Marian jest wspaniałym i uczynnym kolegą. Nigdy nie wychodzi przed szereg i nie wymądrza się. Potwierdza się teza, że im kto mądrzejszy, tym skromniejszy.

JANUSZ PŁOŃSKI ginekolog położnik, adiunkt kliniki prof. Bulskiego. Postać charyzmatyczna. Niesłychanie dowcipny, z ogromnym poczuciem humoru. Mile widziany w każdym towarzystwie, doskonały gawędziarz. Powszechnie lubiany i na ogół spokojny. Nerwus tylko w sytuacjach, gdy działa się krzywda rodzącej albo noworodkowi. Wtedy nie liczył się z nikim i niczym. Szybko jednak wracał do normy i dalej tryskał humorem. Poderwał moją koleżankę, Hanię Karwan, i ma z nią syna. Niestety, Janusz zmarł przedwcześnie na zawał serca.

JERZY POTOCKI – doktor medycyny, chirurg ogólny, ale głównie plastyczny. Mój kolega z roku. Kulturalny i pracowity. Byliśmy na obozie studenckim w Zgonie (1958 rok), gdzie poznał swoją przyszłą żonę, Krystynę (radiolog dziecięcy). Stworzyli razem niesłychaną ilość dzieci, prawie tyle, co dr Radziwiłł. Aby to bractwo utrzymać i wychować, Jerzy zajął się praktyką prywatną. Dobry i uczynny kolega. Zdawaliśmy razem ostatni egzamin, medycynę sądową, u prof. W. Grzywo-Dąbrowskiego. Zdaliśmy za pierwszym razem, co niewątpliwie było naszym ogromnym sukcesem.

BOGDAN PRUSZYŃSKI profesor AM, radiolog i prorektor, a później rektor AM w Warszawie. Były kierownik II Zakładu Radiologii AM. Członek honorowy Amerykańskiego Towarzystwa Radiologicznego. Autor i współautor podręczników radiologii. Kulturalny i pracowity, umiejący zdyskontować swoje osiągnięcia naukowe. Dużą część życia zawodowego spędził na różnych wyjazdach i kongresach. Spokojny i zrównoważony. Mówi i pisze ładną polszczyzną, rzeczowo. Nieobce mu były również inne przyjemności (patrz: „Puls” nr 3/2004). Obu nas zauroczyła koleżanka, lekarka. U mnie zauroczenie trwało miesiąc, u Bogdana nieco dłużej. Powrócił jednak w uczuciach do swojej ładnej żony, również lekarki. Są szczęśliwi do tej pory. Obiekt naszego zauroczenia wyszedł za mąż za lekarza-malarza i też jest szczęśliwy. Nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło.

ZBIGNIEW PRZETAKIEWICZ – profesor chirurgii ze szkoły Jana Nielubowicza. Dość wcześnie został profesorem i opuścił klinikę. Ordynator chirurgii w jednym z warszawskich szpitali – pracowity i odpowiedzialny. Dobry manualnie chirurg miękki. Obecnie już na emeryturze. Ożenił się z naszą koleżanką, radiologiem pediatrycznym, Jolą Trojanowską, która była i jest bardzo atrakcyjną kobietą. Ma z nią dorosłą już córkę. Mieszkaliśmy na Saskiej Kępie bardzo blisko siebie. Na oblewaniu mojego doktoratu Zbyszek jakby troszeczkę „nadużył”. Po przyjęciu chciał koniecznie otworzyć kluczem od mieszkania czyjeś volvo stojące na ulicy (miał takie samo, ale pod swoim domem) i bardzo się dziwił, że mu się to nie udaje.
Z opresji wybawiła go żona. Tutaj Zbyszek mógł sobie pozwolić na pomyłkę, przy operacji to mu się nie zdarzało. Jest zapalonym wędkarzem i kocha Wigry.

STANISŁAW RADOWICKI – profesor AM, ginekolog endokrynolog. Konsultant krajowy ds. ginekologii. Rzeczowy, bystry i mądry lekarz. Kierownik Kliniki Ginekologiczno-Endokrynologicznej w szpitalu na Karowej. Bardzo sympatyczny kolega. Nie męczy pacjentek. Stara się tak przeprowadzić badania, aby diagnozę postawić w ciągu 1 doby. Większość pacjentek leży w klinice 24 godz. Prowadzona jest wzorowo, a personel uprzejmy i kompetentny. Żona Stasia, Ania (z domu Kania), jest lekarzem kardiologiem, a prywatnie śliczną dziewczyną o marzących oczach. Poza wszystkimi zaletami Stasia niewątpliwie splendoru dodaje mu też Ania. Ja z żoną jesteśmy z nimi zaprzyjaźnieni, co odbieramy jako zaszczyt.

RYSZARD RAJSZYS – emerytowany profesor AM. Radiolog, były dyrektor Instytutu Radiologii AM oraz dziekan II Wydziału. Znamy się z Ryszardem od wieków. Kończyliśmy razem Gimnazjum i Liceum Stefana Batorego (1951). Spędziliśmy również kilka lat w Libii, pracując w tamtejszym uniwersytecie. Ryszard zasłynął przede wszystkim jako doskonały naczyniowiec. Układ naczyniowy nie stanowił dla niego żadnego problemu. Wchodził cewnikiem do każdego naczynia, które chciał zbadać. Jest autorem znakomitej habilitacji o unaczynieniu nerek w normie i patologii. Niezależnie od aspiracji naukowych Ryszard nie stronił od uciech towarzyskich. „Obaliliśmy” razem niejedną butelkę. Rysio miał słabość do dziewczyn (kto jej nie ma?). Hania, jego żona, jak ta Penelopa, wiedziała, że po wielu „zamorskich” podróżach do niej wróci. I tak też się stało. Życie nas nie rozdzieliło, teraz, już jako emeryci, pracujemy w tej samej spółdzielni lekarskiej.

STANISŁAW RUDNICKI – emerytowany profesor, kardiolog, ze szkoły Askanasa. Podszedł jednak do kardiologii z innej strony. Interesowali go głównie pacjenci już po zawale. Razem z psychologiem dawali takim pacjentom nadzieję na przyszłe normalne życie. Jednym słowem, Staszek poświęcił się przede wszystkim rehabilitacji – dzięki temu przywrócił do normalnego życia setki chorych. Serdeczny i miły kolega. Ma przemiłą żonę, Czeszkę, a ich dom zawsze jest otwarty i gościnny. Ü

Archiwum