28 października 2006

Listy

Tematy zastępcze?

Czytając codzienną prasę, dochodzę do smutnego wniosku, że media oraz niektórzy politycy wyszukują coraz to nowe tematy zastępcze mające służyć odwróceniu uwagi opinii publicznej od konieczność natychmiastowych podwyżek dla służby zdrowia. Stosują przy tym zasadę kija i marchewki. Z jednej strony udają, że są zaniepokojeni losem polskich lekarzy i żądają natychmiastowych zmian całej organizacji służby zdrowia (oczywiście nie wspominają przy tym o pieniądzach; ważniejsza dla dobra nas, lekarzy, jest – jak się okazuje – likwidacja istniejącego od lat stanowiska ordynatora). Z drugiej zaś starają się ukazać lekarzy jako pozbawionych zasad moralnych karierowiczów, którzy najpierw kształcą się za państwowe pieniądze (tylko ciekawe, że stażyście ciężko jest się doprosić o głupi służbowy fartuch), by zaraz potem wyjechać za granicę.
W tym całym szumie medialnym jestem w stanie zrozumieć polityków i dziennikarzy (choć nie znaczy, że pochwalam ich poczynania), dla których liczy się popularność i sensacja.
Dla nich stwierdzenie wprost, że problemem są pieniądze, których brakuje, byłoby końcem ich kariery. Nie rozumiem jednak lekarzy, którzy do tej pory głośno i wspólnie nie zaprotestowali przeciwko takiej a nie innej polityce informacyjnej rządu.
Myślę, że najwyższy czas, abyśmy razem, zgodnie powiedzieli, że nie wyjeżdżamy z naszego kraju dlatego, że ciężko jest zrobić specjalizacje albo że nie odpowiada nam szefostwo – ale dlatego, że za 2000 zł miesięcznie nie da się utrzymać rodziny.
Skoro politycy nie chcą przyznać się do braku środków na służbę zdrowia – to niech chociaż siedzą cicho, zamiast wymyślać coraz to nowe reformy i zmiany, które nie wprowadzają tak naprawdę nic oprócz medialnego szumu, zamętu (no, może któryś polityk zyska 1% poparcia więcej lub mniej). Na to szkoda środków i czasu nas wszystkich – zwykłych obywateli, polityków i lekarzy.

lek. Piotr SŁAWIŃSKI
pracownik Szpitala Praskiego

***

Kto tego nie powiedział – cd.

Sukces ma wielu ojców, niepowodzenie jest sierotą

Kto jest autorem nieszczęsnego powiedzenia: „Lekarz sobie dorobi”? – od kilku miesięcy na łamach „Pulsu” toczy się na ten temat dyskusja podjęta przez naszych Czytelników (por. Mości dobrodzieje,
nr 3/2006, s. 40; Listy, nr 7-8/2006, s. 27; Kto to powiedział, nr 9/2006, s. 42). Przedstawiamy kolejny głos w tej sprawie. (md)

Tertium datur est – czyli sprostowanie do sprostowania

Ani dr Sztachelski, ani dr Grynberg, który był odpowiedzialny za finanse Ministerstwa Zdrowia, nie wypowiedzieli przypisywanych im słów na temat zarobków lekarzy, gdyż dr Sztachelski nie byłby w stanie występować przeciwko własnemu środowisku z powodów etycznych, a dr Grynberg był całkowicie pozbawiony możliwości podejmowania podobnych decyzji samodzielnie.
Nie wypowiedział ich także ówczesny wiceminister zdrowia Jan Rutkiewicz, który sprawował tę funkcję w latach 1959-1970 i był lekarzem członków Komitetu Centralnego PZPR.
Decyzja o niskich zarobkach służby zdrowia musiała zapaść w Komitecie Centralnym, gdyż w owym czasie we wszystkich krajach bloku wschodniego (Bułgaria, Rumunia, NRD itd.) ta grupa zawodowa była upośledzona pod względem finansowym.
Jako źródło mej wiedzy na temat sytuacji finansowej lekarzy podaję nieżyjącego już od ponad czterdziestu lat pana Kazimierza Krąkowskiego – tłumacza przysięgłego z języka rosyjskiego – który był tłumaczem dokumentów i zaleceń przychodzących zza wschodniej granicy do KC. Zacny ten człowiek był pacjentem dr. Jana Rutkiewicza i przyjaźnił się z moimi rodzicami (mieszkał w tym samym domu). Jako dziecko i także przed maturą odwiedzałam go, gdyż lubił dzieci, przynosiłam mu także niekiedy lekarstwa z pobliskiej apteki (był poważnie chory na serce).
Precyzja, z jaką moi poprzednicy toczą ową polemikę, przypomina mi stary kawał: nie w Moskwie, ale w Leningradzie, nie samochody, ale rowery i nie rozdają, ale kradną.

Z koleżeńskim pozdrowieniem

Ewa MISZCZAK-MATUSZEWSKA

***

Podziękowanie

Prof. dr. hab. n. med. Wojciechowi MAKSYMOWICZOWI kierownikowi Kliniki Neurochirurgii CSK MSWiA w Warszawie za niezwykle szybką pomoc w krytycznej sytuacji i przeprowadzenie operacji mózgu oraz troskliwe pokierowanie rehabilitacją pooperacyjną – gorące podziękowania składa

Jan Poniewierski

Składam również podziękowanie Zespołowi Kliniki Neurochirurgii oraz Zespołowi Kliniki Neurologii – Oddziału Udarowego CSK MSWiA w Warszawie – za staranną opiekę terapeutyczną w czasie przed- i pooperacyjnym.

Archiwum