21 listopada 2006

Alfabet wspomnień Jerzego Borowicza

ELŻBIETA SURMA-BOWKIEWICZ – doktor medycyny, diagnosta laboratoryjny. Doskonały analityk. Była jedną z najładniejszych dziewczyn na moim roku. Podkochiwaliśmy się w niej wszyscy. Swoje uczucia Ela zogniskowała na naszym starszym koledze, Mariuszu Simonim. Po jego tragicznej śmierci wyszła za mąż za Janusza Bowkiewicza, docenta radiologii, i miała z nim dwóch synów. Po latach spotkałem Elę w drodze na Ornak. Wpadliśmy sobie w ramiona. Pół roku później Ela już nie żyła. Powaliła ją podstępna, śmiertelna choroba. Był to szok dla nas wszystkich, którzy ją kochali.

JERZY SZCZERBAŃ – postać charyzmatyczna, niezwykła. Były rektor AM, znakomity chirurg ze szkoły Butkiewicza i Nielubowicza, profesor, wieloletni kierownik kliniki chirurgicznej, były dyrektor ds. nauki WHO w Genewie, gdzie godnie reprezentował Polskę. Obecnie, już na emeryturze, jest przewodniczącym Rady Naukowej przy ministrze zdrowia. Prowadzi Zakład Zdrowia Publicznego w szpitalu przy Banacha. Jest to osobowość o niespotykanych talentach. Absolutny poliglota. Znakomicie włada angielskim, rosyjskim, włoskim, francuskim i niemieckim. Może ta zdolność do języków bierze się z doskonałego słuchu. Jerzy gra na skrzypcach i na pianinie. (Zdolności muzyczne wyniósł z domu ojciec był organistą). Niesłychanie miły gawędziarz, sypiący dowcipami jak z rękawa. Szczycę się tym, że zalicza mnie do swoich przyjaciół. Przez to, że jest postacią liczącą się w medycynie, miał i ma szerokie znajomości wśród ludzi wpływowych. To dzięki niemu wyjechałem do Libii, kiedy bezpieka nie zgadzała się na mój wyjazd z kraju. Tylko on odważył się stoczyć boje o moją głowę z nieuzasadnionymi obiekcjami bezpieki. Jestem mu za to niezmiernie wdzięczny. Ma przemiłą żonę, Niusię (lekarz pediatra), wspaniałych synów, muzyka i plastyka-malarza, oraz prześliczną wnuczkę.

JACEK SZMIDTprofesor chirurgii ze szkoły Jana Nielubowicza, jeden z jego najzdolniejszych uczniów. Kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Transplantologicznej. Konsultant krajowy z chirurgii. Opanowany, spokojny i niesłychanie pracowity lekarz, wyznający zasadę, że on jest dla pacjentów, a nie pacjenci dla niego. Przystojny, był (i chyba jest) obiektem westchnień wielu kobiet. Pamiętam przed laty w Zakładzie Radiologii, jechałem windą w towarzystwie Ewy Tchorznickiej (aktorki i trzeciej żony KTT) razem z Jackiem, który jej nie znał. Gdy wysiedliśmy z windy, Ewa rzekła do mnie: Boże, jaki on przystojny… Odpowiedziałem: Szkoda, że nie ja. Cóż, nie wszystkim Pan Bóg daje talent i urodę.

JAN ŚWIĄTKOWSKI – doktor medycyny, lekarz radiolog. Jeden z najlepszych w Polsce znawców radiologii układu szkieletowego. Pochodzi ze szkoły Zgliczyńskiego. Miły i sympatyczny kolega. Brat łata. Zawsze wyczuje, gdzie i kiedy będzie najbliższy bankiet lub kameralne zebranie towarzyskie przy kieliszku. Można wtedy liczyć się z tym, że pojawi się Jasio. Miał jedną, ekonomicznie słuszną zasadę: rzadko palił własne papierosy (teraz już rzucił palenie). Umawianie się z Jasiem to loteria, nigdy nie wiadomo, czy dotrzyma terminu i czy w ostatniej chwili go nie zmieni. Ale te słabostki można mu wybaczyć, bo w sumie jest bardzo miłym i sympatycznym kolegą. Od kiedy znam Jasia, to zawsze chodził z jakąś książką. Jego ulubione miejsca to księgarnie. Rzeczywiście jest człowiekiem oczytanym, erudytą, co nie jest znów takie częste u lekarzy.

TADEUSZ TOŁŁOCZKOprofesor chirurgii, wieloletni rektor AM, były szef Kliniki Chirurgicznej w szpitalu na Banacha. Obecnie na emeryturze. Lekarz o głębokim morale. Pacjenta traktuje jako dobro najwyższe. Społecznik, moralizator, erudyta i humanista. Do historii przeszedł jego znakomity wykład inauguracyjny, wygłoszony 1 października 1999 r. na uroczystym otwarciu roku akademickiego na UW, pt.: „Ukryte oblicza chirurgii”. Wykład oryginalny i niekonwencjonalny, po którym rozległy się wtedy wielkie brawa (standing ovation), trwające kilka minut. Także prezydent RP bił wielkie brawa, stojąc. Tadeusz to nie tylko chodzący autorytet, ale też człowiek normalny. Kiedyś byliśmy zaproszeni do kolegi radiologa, Jurka Groniowskiego, na imieniny. Siedziałem koło Tadeusza, zaś po drugiej stronie stołu moja żona, o czym Tadeusz nie wiedział. W pewnej chwili spytał mnie: Kto to jest ta dziewczyna? – pokazał na moją żonę – Chętnie bym ją… itd.
To moja żona – odrzekłem. Tadzio się zmieszał i zaczął mnie przepraszać.
– Tadziu, gdybyś spytał mnie, co to za koszmarenko siedzi naprzeciw, może bym ci naubliżał, ale wyrażając
nieskromne zamiary w stosunku do mojej żony, potwierdziłeś tym samym, że ożeniłem się z ładną dziewczyną. Na to konto wypiliśmy po kielichu. Przyjaźniłem i przyjaźnię się z Tadziem od niepamiętnych czasów.

PAWEŁ TWARKOWSKIprofesor radiologii. Kierownik Zakładu Radiologii Wojskowego Instytutu Medycznego, pułkownik WP. Doskonały specjalista i świetny diagnosta, zwłaszcza w tomografii komputerowej. Znakomity organizator. Zakład prowadzi wzorowo. Paweł jest bardzo sympatyczny i towarzyski. Niesłychanie uczynny. Umie korzystać z życia, również pozamedycznego. Gdyby stopnie wojskowe porównywać ze skalą mądrości Pawła, to zasługuje on na stopień marszałka. Można o nim pisać dużo, ale najlepiej go znać. Obecnie jest prezesem Warszawskiego Oddziału PLTR. Ü

„Alfabet wspomnień Jerzego Borowicza” drukujemy w „Pulsie”, począwszy od numeru 3/2005

Archiwum