18 czerwca 2008

I co dalej, emerycie?

Do napisania tego artykułu skłoniły mnie przeczytane w „Niedzieli” wywiady z Anną Dymną na temat jej kontaktów z osobami niepełnosprawnymi.
Nie lubię tego określenia: „niepełnosprawny”; kojarzy mi się ono z niepełnosprawnym samochodem, maszyną, wyrobem itp., ale nie z człowiekiem, u którego wystąpiły różne zaburzenia w sprawności fizycznej, psychicznej, umysłowej itp.
Określenie „niepełnosprawny”, niezręczne tłumaczenie wyrazu „handicap” – stosowanego w piśmiennictwie anglojęzycznym do nazwania ograniczonych czynności osób – znalazło się w prawodawstwie i obecnie trudno je zmieniać, a zastąpienie go innym, np. „osoba z niesprawnością układu ruchu, krążenia itp.”, na pewno spotkałoby się z niezadowoleniem. Jeżeli jednak mówi się „osoba z niesprawnością…”, to podkreśla się jej podmiotowość, fakt bycia osobą obdarzoną cechami wspólnymi dla rodzaju ludzkiego, z prawem do życia, miłości, opieki, pełnienia funkcji społecznych. Niesprawność należy traktować jak indywidualną cechę – jak kolor włosów, oczu, barwę skóry itp. Niesprawność nie jest przymiotem ogólnoludzkim; to przypadłość indywidualna, nieograniczająca w niczym praw osoby, u której zaistniała.
Dziedzina praktyki lekarskiej zajmująca się zmniej- szeniem niesprawności, dostosowaniem osoby z niesprawnością do wykonywania przez nią pracy, zadań rodzinnych, społecznych – to nic innego jak rehabilitacja społeczna. I ta dziedzina działań lekarskich jest najbliższa mojemu sercu.

W Okręgowej Izbie Lekarskiej prowadzę Komisję Emerytów i Rencistów.
W okręgu naszym jest ok. 3 tysięcy emerytów; z Komisją kontaktuje się ok. 200. Są to osoby w wieku 75-85 lat i starsze. „Młodsi” pracują jeszcze na tzw. godzinach, w spółdzielniach pracy, i mają mniej czasu na kontakty z Izbą.
Fakt przejścia na emeryturę niektórzy odczuwają bardzo przykro. Tracą bowiem kontakt z zawodem, z pacjentami, kolegami i problemami towarzyszącymi pracy, zmienia się ich pozycja w rodzinie.
U wielu emerytów, niezależnie od istnienia różnych schorzeń, obserwuje się objawy depresji. Dla niektórych ucieczka w samotność jest sposobem na zapewnienie sobie „spokoju”. Ponadto u wielu z nich, zwłaszcza u osób samotnych, narastają problemy zdrowotne i bezradność w pokonywaniu trudności życiowych. Problem cierpienia psychicznego i fizycznego staje się coraz bardziej dotkliwy.
Sytuacja ta miała wpływ na ustalenie kierunków działania naszej Komisji. Nie mogliśmy i nie możemy zapewnić naszym kolegom opieki medycznej, nie możemy zastąpić służb socjalnych w miejscu zamieszkania, zapewnić regularnych odwiedzin w domu itp. Ustaliliśmy natomiast, że naszym głównym zadaniem będzie doprowadzenie do integracji środowiska emerytów, stworzenie warunków zapobiegających dezintegracji, depresji, pogorszeniu stanu psychicznego.
Skupiliśmy się na organizacji spotkań lekarzy emerytów, połączonych z wykładami na tematy interesujące środowisko (zaburzenia krążenia, choroby układu ruchu, systemu nerwowego itp.). Na spotkania te, organizowane raz w miesiącu, przychodzi 60-80 osób, a w okresie świąt Bożego Narodzenia czy Wielkiejnocy nawet 120 osób. Po kilku latach organizowania tych spotkań osiągnęliśmy u wielu zmianę nastawienia do życia, do problemów medycznych, do samej Izby. Lekarze emeryci rozpoznawali się nawet kilkadziesiąt lat po dyplomie, nawiązywały się więzy koleżeńskie, zmieniło się samopoczucie wielu naszych kolegów. Łatwiej jest im zaakceptować konsekwencje przejścia na emeryturę. Spotkania i rozmowy wyzwoliły ukryte pokłady życzliwości, o czym świadczą propozycje i fakty udzielania sobie pomocy w rozwiązywaniu poważnych problemów życiowych.
Istnieje duże zapotrzebowanie na zorganizowanie sekcji – grupy samopomocy, której członkowie docieraliby do osób ze znaczną niesprawnością. W obecnej sytuacji namiastka takiej samopomocy istnieje, ale nie można uznać tego za fakt powołania komórki organizacyjnej spełniającej funkcje socjalne.

Komisja Emerytów podjęła przed laty próbę zorganizowania turnusów rehabilitacyjno-wypoczynkowych. Pierwsze odbyły się w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym w Wildze, który – dla osób z różnymi niesprawnościami – prowadziła Spółdzielnia Inwalidów „Walter”. Spółdzielnia pokryła wówczas koszty uczestnictwa lekarzy emerytów. Na pierwszy turnus zgłosiło się 12 osób. W następnym było ich już ok. 30 – Spółdzielnia „Walter” pokryła 50% kosztów, resztę wpłacili sami uczestnicy. W kolejnych latach Okręgowa Izba Lekarska przyznawała Komisji środki finansowe na udzielanie pomocy tym, którzy nie mogą ponieść pełnych kosztów turnusu. Z tej formy rehabilitacji i odpoczynku korzysta obecnie ok. 60 osób; mniej więcej połowa z nich otrzymuje rekompensatę, która pokrywa znaczną część kosztów uczestnictwa.

W czasie trwania 2-tygodniowego turnusu istnieje możliwość skorzystania z usług rehabilitacyjnych, takich jak: gimnastyka na świeżym powietrzu, indywidualne zabiegi usprawniające, muzykoterapia. Organizuje się też wyjazdy do miasta, zwiedzanie okolicy itp. Istnieje grupa brydżowa. Wprowadziliśmy jedno w turnusie spotkanie wieczorne przy muzyce, z karpiem w galarecie. Wśród uczestników są psychiatrzy, kardiolodzy, ortopedzi i inni specjaliści, którzy udzielają porad
i wskazówek w rozwiązywaniu problemów zdrowotnych oraz rodzinnych.
Przed kilku laty nawiązaliśmy kontakt z ośrodkiem w Ładach k. Wyszogrodu. Dla osób starszych zorganizowano tam rehabilitację leczniczą. Do ośrodka rehabilitacyjnego kierujemy osoby, które powinny być poddane usprawnieniu i leczeniu schorzeń towarzyszących, zwłaszcza krążenia. Są to osoby ze znacznie ograniczoną sprawnością, np. z porażeniami, z chorobami reumatoidalnymi, poruszające się za pomocą kul, balkoników, lasek itp. W sumie ok. 25 lekarzy emerytów; wielu z nich otrzymuje częściową rekompensatę.

Wyłoniła się grupa osób z różnorodnymi ograniczeniami, mało samodzielnych, mających niskie emerytury, samotnych, które każdego roku korzystają z tej formy rehabilitacji i odpoczynku oraz otrzymują częściową rekompensatę. W Izbie Lekarskiej powstała inicjatywa, aby grupa ta korzystała z rehabilitacji społecznej, leczniczej i odpoczynku – oraz związanych z tym rekompensat – raz na 3 lata, a nie każdego roku.
Komisja poddała analizie sytuację grupy emerytów korzystających z turnusów i rekompensat. Przeprowadzono rozmowy z uczestnikami, przejrzano przedstawione dokumenty finansowe, medyczne, wysłuchano opinii tych, którzy są najbliżej związani z uczestnikami i są członkami OIL.
Z analizy tej wynika, że w tej grupie emerytów znalazły się osoby:
1. samotne; zdarza się, że rodziny wielu z nich są w innych miastach, poza krajem lub też mało interesują się starszymi członkami rodziny;
2. ze znacznym ograniczeniem sprawności, zaradności, z oznakami depresji, uciekające w samotność;
3. wymagające stałej opieki (np. niewidomi), chodzące z pomocą osób towarzyszących, osoby z zaburzeniami psychicznymi i wymagające opieki specjalistycznej;
4. pozostające w Domu Lekarza Seniora i innych domach opieki;
5. otrzymujące emerytury od 950 zł (netto) do 2200 zł, na ogół osoby mało sprawne, które – jeśli mają wyższą emeryturę – płacą za każdą usługę (sprzątanie, pranie, spacer, dokonywanie zakupów itp.);
6. chcą być na turnusach z kolegami.

Emeryci lepiej sytuowani, pozostający pod troskliwą opieką rodziny, mający dobrze urządzone działki – nie są zainteresowani wyjazdami do Wilgi lub Ład.

Przyjęcie do realizacji koncepcji „co 3 lata” jest jednoznaczne z likwidacją tej formy rehabilitacji
i odpoczynku, z której korzystają najsłabsi emeryci.

Liczymy na życzliwość naszych młodszych kolegów, zwłaszcza zwolenników koncepcji „co 3 lata”. Być może w niedalekiej przyszłości zastąpią oni obecnych emerytów. Czy będą wówczas wyrażali te same poglądy, które głoszą obecnie?

Daniela MACHNICKA-BACCIARELLI
przewodnicząca Komisji Emerytów i Rencistów

Archiwum