4 kwietnia 2009

Balicki – Kochaniak: 1 do 0

Plan wiceprezydenta Warszawy Jarosława Kochaniaka spotyka się z coraz większym oporem. Dyrektor Szpitala Wolskiego Marek Balicki, od samego początku
przeciwny komercjalizacji swojej placówki, ma lepszą – jego zdaniem – propozycję: przedsiębiorstwo społeczne. Tym samym byłemu ministrowi udało się strzelić gola do bramki wiceprezydenta. Mecz jednak trwa.

Balicki ogłosił swój pomysł, kiedy zyskał akceptację swoich pracowników. Niemal 90 proc. załogi wypowiedziało się za jego pomysłem.

Na czym ma polegać przedsiębiorstwo społeczne – Szpital Wolski?

Będzie to spółka non-for profit, która, podobnie jak i inne spółki, będzie podlegać prawu upadłościowemu. Istotą tej spółki będzie jej misyjność oraz demokratyczny sposób zarządzania.

– Chcemy powołać spółkę z o.o., która będzie miała 1000 udziałów, każdy wyceniony na 50 zł. Wszyscy pracownicy dostaliby taką samą liczbę udziałów, oprócz dyrektora, który nie miałby ani jednego. Żadna z osób nie mogłaby mieć więcej niż 4 udziały i nie mogłaby ich zbyć w ciągu 10 lat – tłumaczył Balicki zdziwionym dziennikarzom.

Udziały nie miałyby wartości rynkowej, a ich właściciele nie mieliby prawa do dywidendy. Wartością udziałów byłaby siła głosu ich właścicieli, bowiem to oni decydowaliby o składzie zarządu oraz zatwierdzaliby strategię rozwoju spółki.

Co z majątkiem? Pozostałby własnością miasta, które jedynie dzierżawiłoby go spółce lub go użyczyło.

Zmiana formy działalności nie odbiłaby się znacząco – zdaniem byłego ministra zdrowia – na sytuacji pracowników szpitala. Oczywiście poza tym, że mieliby znacznie większy wpływ na to, jak ich szpital jest zarządzany i w jakim kierunku się rozwija.

– Nie byłoby zmian w sposobie zatrudnienia pracowników. Występowaliby tu w dwóch rolach: pracowników i udziałowców, którzy mają kontrolę nad władzami spółki – tłumaczył.

Skąd taki pomysł
Wydaje się, że idea narodziła się z konieczności. Balicki jest od dawna przeciwnikiem przekształcania szpitali w spółki za wszelką cenę. Podkreśla, że szpital, którym kieruje, bez problemu daje sobie radę w obecnej formule. – Nie rozumiem, dlaczego trzeba leczyć zdrowego – podkreśla. I dodaje, że przekształcać się w spółki powinny te szpitale, które nie dają sobie rady z zadłużeniem. I to dopiero po wnikliwej analizie przyczyn powstania długu.

Kochaniak tymczasem chce przekształcić miejskie szpitale w spółki niezależnie od ich kondycji. Na dodatek zapowiada łączenie. Szpital Wolski miałby połączyć się ze Szpitalem Bielańskim. Ten drugi jest większy i bardziej zmodernizowany, Balicki obawia się więc, że bardziej inwestowano by w tę drugą placówkę. Jego zdaniem po połączeniu stracą mieszkańcy Woli i Bemowa, ponieważ ograniczy się dostępność świadczeń zdrowotnych. Dlaczego? Zadecyduje ekonomia i niewątpliwie dojdzie do tego, że w sytuacji dublujących się poradni czy oddziałów, jedną trzeba będzie zamknąć dla uzyskania oszczędności. Tymczasem, jak podkreśla Balicki, chodzi o to, by szpital i poradnia były blisko siebie (na co zresztą wskazują kolejne edycje Diagnozy Społecznej).

Balicki obawia się też, że wraz z powstaniem szpitali-spółek kapitałowych, które będą nastawione na osiąganie zysku, tzw. misja szpitala będzie musiała ustąpić rachunkowi ekonomicznemu.

Propozycja byłego ministra jest z przyczyn politycznych trudna dla Ratusza. Wszak proponuje najbardziej możliwe z demokratycznych przedsięwzięć, polecane w Strategii Lizbońskiej.

I między innymi z tego powodu to kolejny problem dla wiceprezydenta Kochaniaka, który – jak można usłyszeć
w nieoficjalnych rozmowach – ma kłopot ze zdobyciem poparcia dla swoich pomysłów nie tylko u radnych opozycji, ale i u tych wywodzących się z Platformy Obywatelskiej. Zobaczymy, kto się okaże silniejszy.

Urszula LIPIEC

Archiwum