1 kwietnia 2009

Muzy i my – Albert Du Aime

Zrażony konsumpcyjnym trybem życia w USA oraz popkulturą, szczególnie w telewizji, w 1960 r. Albert Du Aime wyjechał z rodziną do Francji, którą uważał za swoją drugą ojczyznę. Początkowo zamieszkał w Paryżu. Potem kupił używaną barkę, którą zauważył zacumowaną przy brzegu Sekwany, i przystosował ją do zamieszkania. Kilkanaście kilometrów do centrum Paryża jeździł na rowerze. Ustawiał w coraz to innym miejscu przenośne sztalugi i malował paryskie pejzaże. Jego obrazy olejne cieszyły się powodzeniem i były sprzedawane po dniu pracy.
Na męczącą codzienną rutynę Albert Du Aime znalazł sposób odpoczynku i formę autoterapii – pisanie powieści.
Wybrał pseudonim William Wharton (por. „Puls” nr 5/2001). Pierwsza powieść „Ptasiek” (1978), opowiadająca o złożonej osobowości mężczyzny, który po przeżyciach wojennych woli być ptakiem niż człowiekiem, dostała nagrodę National Book Award (1980). Autor jej nie odebrał, bo nie chciał ujawniać swego nazwiska. Na podstawie tej powieści Alan Parker nakręcił film. Również druga powieść Whartona „Tato” została zekranizowana.
W roli psychicznie chorego ojca wystąpił wspaniały Jack Lemmon. Ten autobiograficzny film przysporzył Whartonowi reklamy.
Swoje szczęśliwe życie na barce opisał autor w książce pt. „Dom na Sekwanie”. Marzył o większym domu, bo ten, który miał, dla sześcioosobowej rodziny był za ciasny. Zwiedzając Burgundię, zachwycił się starym młynem nad cichą rzeczką i kupił go wraz z przyległym terenem. „Opowieści z Moulin Du Bruit” to dokładna relacja z remontu młyna i urządzania nowej siedziby.
Szczęśliwe życie przerwała tragedia. W 1988 r. zginęli córka, zięć i dwoje wnucząt Whartona – w wypadku samochodowym podczas karambolu na autostradzie w stanie Oregon, w USA, powstałym na skutek dymu ze ściernisk wypalanych na polach. Sześć lat po tej tragedii napisał, ku przestrodze, powieść autobiograficzną „Niezawinione śmierci” (1994). Wtedy też ujawnił swoje nazwisko i wystąpił w telewizji z apelem o zaprzestanie wypalania traw, powodującego wiele wypadków. Udał się nawet w tej sprawie do gubernatora stanu Oregon, ale nic nie osiągnął. Gubernator tłumaczył, że nie może zrażać sobie farmerów, bo nie będą na niego głosować.
Zastanawiałam się nad ogromną popularnością Whartona, i to wśród ludzi młodych. Nie ma w tych książkach sensacji, zbrodni, wulgaryzmów i, poza „Werniksem” i „Spóźnionymi kochankami”, scen erotycznych. Niektórzy recenzenci uważali Whartona za grafomana.
W 1995 r. pisarz przybył do Polski. W Warszawie były tłumy przepychających się po autografy. Po raz drugi przyjechał z synem, który, zachwycony Polską i Polakami, osiedlił się w Opolu i zajął pracą dydaktyczną – nauczaniem języka angielskiego. Nie wiem, jakie są dalsze losy juniora Du Aime – może pójdzie w ślady ojca i zacznie pisać o swoich przeżyciach w Polsce?

Anna BIEŻAŃSKA

Archiwum