12 kwietnia 2010

Język nasz giętki

Piotr Müldner-Nieckowski

Nowomową prof. Michał Głowiński w „Podręcznym słowniku terminów literackich” (Open, 2002) nazywa język totalitarny podporządkowany socjotechnicznym potrzebom partii komunistycznej. Nowomowa – pisze uczony – narzuca ideologiczny obraz świata i zakłada bezkrytyczne przyjęcie perswazji przez odbiorcę, daje bowiem gotowe wzory.
Można wyciągnąć z tego mylny wniosek, że nowomowa skończyła się wraz z upadkiem komunizmu. Nic takiego się nie stało. Nowomowa kwitnie. Wystarczy słuchać wypowiedzi posłów w Polsce i Europie. Politycy (a media za nimi) nadal używają wyrażeń w stylu socjalistycznej sprawiedliwości społecznej (w rzeczywistości – niesprawiedliwości państwowej) czy demokracji ludowej (w rzeczywistości – braku demokracji). Przykładów są setki, a pierwszym, który sam się nasuwa, jest poprawność polityczna.
Czasem warto rozbierać takie wyrażenia, żeby zobaczyć, co się znajduje w ich znaczeniowym wnętrzu. Jak większość wyrażeń nowomowy, poprawność polityczna jest z punktu widzenia językowego najzupełniej poprawna. Ortografia, słowotwórstwo – wszystko nienaganne. Tylko że wyrażenie to kryje w sobie dobrze przemyślane reguły, których zadaniem jest podporządkowywanie ludzi globalnym systemom władzy.
Kiedy na przykład urzędnicy europejscy mówią o poprawności politycznej, to z sugestią, że została ona sformułowana dla dobra społeczeństwa. Chodzi o to – mówią – aby zmusić nas do unikania obraźliwych słów i zwrotów oraz zastępowania ich wyrażeniami neutralnymi, co zlikwiduje naruszanie uczuć niektórych grup społecznych. Tymczasem poprawność polityczna funkcjonuje jako środek perswazyjny w nowoczesnej socjotechnice, coraz częściej porównywanej do socjotechniki stosowanej przez dawne partie komunistyczne, a obecnie lewackie, i przez środowiska, którym marzy się władza nad światem.
Sens, który się kryje za wyrażeniem poprawność polityczna tak naprawdę nie ma związku ani z żadną poprawnością, ani z niczym politycznym, natomiast zawiera żądanie opisywania rzeczywistości za pomocą wymyślnych eufemizmów lub nawet rezygnacji z opisywania. Dotychczasowe tematy tabu zastępuje nowymi, wygodniejszymi dla biurokracji. Niepoprawna jest nazwa, która nazywa coś lub kogoś wprost, a poprawna taka, która nazywa to samo „oględnie” albo nie nazywa wcale. Intencja jest jednak słuszna tylko pozornie, ponieważ stosowanie poprawności politycznej prowadzi do coraz głębszego zakłamywania rzeczywistości, aż do jej zaprzeczenia.
Słowo Cygan zastąpiono słowem Rom, a Murzyn słowem czarnoskóry, żeby zdjąć z Cyganów i Murzynów niemiłe skojarzenia. Tylko że ludzie tak łatwo się nie poddają. Jak się okazało takie zmiany językowe są nietrafne. Po kilku latach stosowania poprawności politycznej negatywne konotacje mają teraz wyrazy Rom i czarnoskóry. Co ciekawe, pojawiło się także ujemnie nacechowane wyrażenie człowiek z Brukseli. Narzucanie sposobu myślenia obraca się przeciwko narzucającym.

http://www.lpj.pl

Archiwum