25 grudnia 2010

Polak potrafi ponarzekać

Wysłuchanie publiczne, czyli publiczne dopuszczenie do głosu obywateli podczas tworzenia prawa w parlamencie, to istotna część systemu demokratycznego. Może się odbyć po pierwszym czytaniu projektu ustawy, ale jeszcze przed szczegółowymi pracami nad nim.
Warunkiem wzięcia udziału w wysłuchaniu publicznym jest zgłoszenie chęci uczestniczenia w nim przynajmniej 10 dni wcześniej.

Przekazany przez rząd pakiet ustaw reformujących ochronę zdrowia wzbudził wiele kontrowersji. Najwięcej krytycznych opinii zgłaszano w sprawie projektu ustawy o działalności leczniczej, który przewiduje rewolucyjne zmiany. Przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha powiedział pod koniec listopada 2010 r., że wpłynęło do niego 339 zgłoszeń od różnych podmiotów, które chciały wziąć udział w pracach komisji. Poseł Marek Balicki zgłosił zatem wniosek o zwołanie wysłuchania publicznego.
W Polsce wysłuchania publiczne zdarzają się rzadko, dlatego przebieg wysłuchania jest zwykle relacjonowany przez media. Dzięki temu argumenty osób biorących udział w wysłuchaniu są przekazywane szerokiej publiczności.
10 grudnia 2010 r. odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie projektu ustawy o działalności leczniczej. Zgłosiło się ponad 1000 podmiotów, w związku z czym Sejm wynajął wielką salę konferencyjną w Warszawie, tymczasem swoje stanowiska zaprezentowało zaledwie kilkanaście z nich. Pozostali nie przybyli, a sala wypełniona była przede wszystkim przedstawicielami techników elektroradiologii.
Trudno zrozumieć tych, którzy zgłszają swój udział w wysłuchaniu, a potem rezygnują z udziału w nim. Ich głos nie będzie słyszalny.
Wygląda na to, że potrafimy jedynie narzekać na brak debaty, bowiem – kiedy pojawia się możliwość jej przeprowadzenia – nie korzystamy z takiej okazji. To, że Sejm wydał niepotrzebnie publiczne pieniądze na wynajęcie sali, jest już sprawą drugorzędną. Z możliwości przedstawienia opinii skorzystał natomiast samorząd lekarski. Jego stanowisko (w dużej mierze negatywne wobec proponowanych rozwiązań) przedstawił prezes NRL Maciej Hamankiewicz.

Justyna Wojteczek

Archiwum