5 marca 2013

Moda na wróżby

Paweł Walewski

Co nas czeka? Sondy, sondaże, przewidywania…
Wszyscy powtarzają to pytanie i wszyscy próbują na nie odpowiedzieć. Pisma poświęcone ochronie zdrowia, na wyścigi z portalami internetowymi w naszej branży, początek roku wykorzystały na wróżenie z fusów, co przyniesie 2013 r. Redaktorzy pospieszyli do gabinetów ważnych urzędników, dziennikarki zabrały się za zbieranie opinii od ludzi, którzy zawsze mają coś do powiedzenia. Rok przełomu czy rok stagnacji, czas reformy czy konfliktów i wrzenia?
Uczestniczenie w tej zabawie jest już trochę nudne, choć odgrywające rolę wróżek osoby wypowiadają się z absolutną powagą. Chyba wierzą, że ich słowa mogą mieć moc sprawczą, więc mgławicowe zapowiedzi ministra zdrowia i prezeski NFZ zostaną zrealizowane. Pomarzyć – dobra rzecz! Oczywiście punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, a zatem chór czarowników nie śpiewa jednym głosem. Jedynie refren jest ten sam, bo jeśli ktoś dociekliwy ma archiwum podobnych sondaży sprzed kilku lat, znajdzie w nim te same figury retoryczne: będzie trudno, czekają nas nowe wyzwania, nie wróżę nic dobrego, pierwszy etap dawno wyczekiwanych zmian, ważne rozstrzygnięcia. Wokół tych zaklęć kręcimy się od dawna, a rzeczywistość właściwie się nie zmienia. Gdy po raz kolejny czytam, że w 2013 r. „czeka nas bardzo poważne zadanie uzgodnienia, ile wolnego rynku i ile regulacji w ochronie zdrowia”, to zastanawiam się, ile debat i czasu zmarnowano w minionych latach, jeśli ktoś nie zna jeszcze odpowiedzi na to pytanie (tak niedoinformowaną osobą jest Beata Małecka-Libera, zastępczyni przewodniczącego Sejmowej Komisji Zdrowia).
Koalicja rządowa kolejny raz wybroniła Bartosza Arłukowicza przed wotum nieufności, ale czy to daje gwarancję zmiany jego podejścia do polityki resortu? To nie jest żadna obietnica ani nawet kredyt zaufania. Czysta polityka, która z rozwiązywaniem realnych problemów służby zdrowia nie ma nic wspólnego. Dlatego jakiekolwiek domysły, jak będzie wyglądał 2013 r. w służbie zdrowia, można w pierwszym kwartale sobie podarować. Tam, gdzie wybuchnie jakiś pożar, ministerstwo wkroczy do akcji, by ugasić medialne płomienie, ale nie ma to nic wspólnego z reformą, która podobno dotyczyć by miała podziału NFZ na regionalne samodzielne oddziały, powołania Agencji Taryfikacji, wsparcia instytutów i szpitali klinicznych. Pewnie również nie będzie, niespokojnie wyczekiwanego przez panią poseł w tym roku, rozstrzygnięcia w kwestii, ile rynku w zdrowiu. Nawet ustawa o zdrowiu publicznym, o której mówi się w resorcie od kilku lat, jeszcze nie wyszła z fazy tworzenia założeń, choć jeden z wiceministrów – na fali składanych obietnic – zapewnił właśnie, że projekt całego dokumentu zostanie przekazany do konsultacji społecznych w pierwszym półroczu 2013. Poczekamy, zobaczymy…

Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum