23 października 2013

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Mnóstwo błędów językowych tworzą, powielają i rozpowszechniają dziennikarze, zwłaszcza niestety sportowi. Piszę „niestety”, bo kocham sport, sam go kiedyś uprawiałem, lubię sprawozdawców sportowych, z wieloma jestem zaprzyjaźniony, i wiem, że z języka okołosportowego do ogólnego przeszła duża liczba wyrazów i wyrażeń, bez których nie wyobrażamy sobie codziennej komunikacji językowej.
Język ten tworzą sportowcy, ale również właśnie sprawozdawcy, bo to oni go nadają przez mikrofon i do kamery, oni z szatni zawodników wynoszą powiedzenia, metafory, trafne zestawienia i skojarzenia, które później można odnieść do rzeczywistości pozasportowej. Z tej sfery życia pochodzą choćby takie wyrażenia i zwroty, jak strzelać do własnej bramki, krótka piłka, chwyt poniżej pasa, kłaść na łopatki, dobiegać (docierać) do mety, zagonić kogoś do narożnika, przegrać w przedbiegach, sytuacja podbramkowa, wygrać rzutem na taśmę, rekord świata, na półmetku, coś na miarę zwycięstwa…
Są ich setki. Znajdują się wśród nich także wyrazy i konstrukcje, które z punktu widzenia obecnych zasad poprawnościowych są ewidentnie błędne. Niektóre tak niepoprawne, że skóra cierpnie na myśl, że się upowszechnią. Do tej grupy należą wyrazy mylić się, pomyłka i ich pochodne – użyte w znaczeniu, którego nie mają.
Jeśli komentator w ferworze relacji krzyczy, że (tenisistka) Radwańska *pomyliła się i wyrzuciła piłkę na aut, albo że (piłkarz) Saganowski po raz kolejny *myli się i nie trafia do bramki, a (siatkarz) Piotr Gruszka w sposób oczywisty zrobił *pomyłkę, bo dotknął ręką antenki, to trudno się dziwić, że nestor polskiego dziennikarstwa sportowego Bohdan Tomaszewski protestuje i od razu, na żywo, napomina kolegę współsprawozdawcę: – Wolałbym, żebyśmy to nazywali błędem, ponieważ to nie była pomyłka. Wszyscy mogli tę uwagę usłyszeć. Było to w czasie relacji z turnieju tenisowego w londyńskim Wimbledonie, którą oglądały miliony Polaków. Niestety słowa pana Tomaszewskiego nie wywarły na koledze żadnego wrażenia. Chyba w ogóle ich nie zrozumiał. W chwilę potem i jeszcze kilka razy powtórzył ów błąd z pomyłką. Najwidoczniej wszedł mu w nawyk.
Błąd to pojęcie ogólne i ma dość szerokie znaczenie, pomyłka natomiast jest szczególnym rodzajem błędu. Nie każdy błąd jest pomyłką. Wyrazu mylić się i jego pochodnych używamy tylko wtedy, kiedy wynik działania człowieka nie spełnia oczekiwań na skutek niewłaściwego wyboru. Myli się ten, kto źle wybrał klawisz, cyfrę, metodę, cel, ale nie ten, komu coś się nie udało z innych przyczyn. Źle podsumowana kolumna liczb – pomyłka. Wejście do niewłaściwego pokoju – pomyłka. Nieortograficzna forma wyrazu – to także zły wybór (niewłaściwej postaci zapisu). Ale nietrafienie do bramki, to ogólniejszy błąd, bo nie wynika jedynie z niepoprawnego wyboru. Dziennikarze sportowi kilka lat temu przestali to dostrzegać. Czy sobie przypomną, jak mówili przedtem? Jest jeszcze cień szansy.

Archiwum