14 listopada 2016

XII Zlot DoctorRiders

XII Zlot DoctorRiders

Tradycyjnie w ostatni weekend sierpnia lekarze motocykliści z całej Polski organizują zlot podsumowujący sezon. I tym razem przyjechaliśmy do Słoku, do gościnnego hotelu Wodnik. Od kilku lat spotykamy się pod Bełchatowem, gdzie wielki przemysł i przyroda współistnieją harmonijnie, a możliwość wypoczynku w sąsiedztwie kominów wielkiej elektrowni jest tego przykładem. Zlot był ważny dla środowiska, bo połączony w walnym zgromadzeniem i wyborem nowych władz. Oczywiście prezydentem DoctorRiders został jego ojciec duchowy, kolega Grzegorz Krzyżanowski (na zdjęciu). Wzruszającym momentem było wręczenie złotych i srebrnych odznak klubu DoctorRiders. Zostały przyznane osobom z przeszło pięcio- i dziesięcioletnim stażem. Tak długie członkostwo osiągnąć niełatwo, bo kryteria przynależności do klubu zaostrzają się w ostatnich latach. Staż kandydacki ukończył członek naszej grupy DR kolega Bartłomiej Kowalski z OIL w Warszawie, który tym samym został pełnoprawnym członkiem Ogólnopolskiego Klubu Lekarzy Motocyklistów DoctorRiders. Podczas zlotu dyskutowaliśmy na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Ważnym postulatem było wprowadzenie regularnych ćwiczeń i treningów pozwalających unikać sytuacji zagrażających zdrowiu i życiu. Ponieważ realizujemy nasze pomysły bezzwłocznie, już podczas zlotu zostały zorganizowane szkolenia na placu manewrowym i w trasie. Nie obyło się bez pokazów stuntu, czyli jazdy na jednym kole i „palenia gum” (do tego typu pokazów używa się specjalnie przygotowanych motocykli, które nie poruszają się w ruchu drogowym, a droga do osiągnięcia tych umiejętności jest daleka i bardzo bolesna). Cieszy fakt, że coraz więcej koleżanek aktywnie uczestniczy w życiu naszego środowiska, porzucając rolę „plecaka” i stając się 100-proc. „bikerkami”. Trochę w tym pomaga technika, bo pojawia się coraz więcej motocykli z automatyczną skrzynią biegów, co ułatwia prowadzenie maszyny. Te kilka razem spędzonych dni to wielkie święto i sukces środowiska lekarskiego. Mamy czas na wspólną zabawę, wycieczki, ale również na poważne rozmowy. Reprezentujemy różne specjalności, pochodzimy z odległych od siebie zakątków kraju, a czujemy się podczas tych spotkań jak w najbliższej rodzinie. Życzę tego uczucia całemu środowisku lekarskiemu w tych ciężkich dla nas czasach. ■

                                                                                 Krzysztof Sankiewicz, „Sanki”

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum