28 lutego 2019

Lektury

Z krainy liliputów

Niewiele jest dziedzin medycyny, o których wiemy tak mało. Nestorzy tej specjalności tworzyli ją właściwie z niczego – z małych sal przeznaczonych dla noworodków przy oddziałach położniczych, konstruując własnymi rękami potrzebny sprzęt. Zdawali sobie jedynie sprawę, jak bardzo są potrzebni i jak wiele od nich zależy.

Mowa o neonatologii. Wykiełkowała z pediatrii wspomaganej anestezjologią. Joanna Morga, dziennikarka medyczna od lat pisząca dla Polskiej Agencji Prasowej, ze wspomnień lekarzy oddanych neonatologii i tworzących jej polskie korzenie utkała piękną monografię tej niezwykłej dziedziny. Z rozmów, jakie przeprowadziła z 13 specjalistami, powstała pierwsza w Polsce książka opisująca dzieje ratowania noworodków, a jak wiadomo sukcesy na tym polu są niebywałe.

Jeszcze w latach 70. XX w. intensywna terapia na oddziałach noworodkowych właściwie nie istniała, neonatologię, jaką znamy dzisiaj, nazywano mikropediatrią. Neonatolodzy dopiero na przełomie lat 80. i 90. przejęli od anestezjologów umiejętność prowadzenia intensywnej terapii, co przyczyniło się do zmiany nastawienia wobec ciężko chorych dzieci i wcześniaków z ryzykownie niską masą urodzeniową.

Ale – jak dowiadujemy się z omawianej książki – pojawiają się dziś nowe problemy, nierzadko etyczne, związane z wyznaczeniem granicy medycznej interwencji i kontynuowania uporczywej terapii noworodków. Na wiele pytań nie ma jeszcze dobrych odpowiedzi, choć w podejmowaniu trudnych decyzji lekarzom mogą pomagać wydane przed kilkoma laty rekomendacje.

Autorka przybliża sylwetki neonatologów, którzy opowiedzieli jej o trudnościach sprzed lat i sukcesach, jakich są świadkami dzisiaj. Prof. Maria Katarzyna Borszewska–Kornacka widzi to tak: „Mimo że nasza praca jest niezwykle ciężka, motywację mamy fantastyczną. Bo jeżeli dziecko, które urodziło się z masą ciała 500 czy 700 g, przybiega do nas uśmiechnięte po dwóch latach, trudno nie mieć motywacji. Dla lekarza nie może być nic lepszego i wspanialszego niż wdzięczność rodziców i właśnie taki uśmiech dziecka”.

Brawa dla autorki, która zechciała udokumentować te doświadczenia i spisała ciekawą historię specjalizacji, która na to naprawdę zasługuje. 

Seniorzy pod narkozą

Jeden z ordynatorów stołecznego szpitala, kardiolog, opowiedział mi o pacjentce, która z typowym zawałem serca trafiła na jego oddział. Pani Anastazja miała 103 lata. Standardy nie pozostawiają wątpliwości, jak postąpić z chorym w piątej lub nawet siódmej dekadzie życia, ale w tym wypadku lekarze obawiali się, czy tak sędziwy organizm wytrzyma identyczne zabiegi. Chora sama pomogła im podjąć decyzję. To był jej pierwszy zawał w życiu, więc nieświadoma powagi sytuacji zapytała, czy pozwolą jej wyjść do domu w sobotę, bo tego dnia umówiona była z sąsiadkami na brydża. – Zrozumieliśmy, że nie powinniśmy kierować się metryką pani Anastazji i czekać ani minuty dłużej – wspominał mój rozmówca. – Wykonaliśmy koronarografię i rozszerzyliśmy naczynia tak, jakby miała 40 lat. Uratowaliśmy ją, dodając jeszcze 3 lata do jej pięknego życia, gdyż zmarła dopiero dzień po swoich 106. urodzinach.

Właśnie o takich pacjentach jest książka podręcznik pod redakcją krakowskich specjalistów: gerontologa prof. Tomasza Grodzickiego oraz chirurga dr. hab. n. med. Jakuba Keniga. Lista autorów 17 rozdziałów liczy więcej nazwisk. Problemem seniorów trafiających na sale operacyjne zajęto się kompleksowo i wnikliwie – zaczynając od omówienia wpływu zabiegów operacyjnych na organizm starszych ludzi przez specyfikę kwalifikowania ich do operacji (z uwzględnieniem całościowej oceny geriatrycznej), trudności wynikające z chorób współistniejących (np. niewydolności nerek lub cukrzycy), a kończąc na żywieniu, leczeniu bólu pooperacyjnego i rehabilitacji.

To pierwsza tego typu publikacja na naszym rynku wydawniczym, która moim zdaniem zostanie ciepło przyjęta zwłaszcza przez chirurgów i anestezjologów. Autorzy nie ukrywają, że ich książka ma na celu poprawę rokowania starszych chorych kwalifikowanych do operacji, ale pomoże również rozwiać wiele wątpliwości związanych z wyborem najlepszej dla seniorów strategii leczenia. Nadchodzą czasy, kiedy coraz więcej chorych w wieku pani Anastazji będzie kierowanych na operacje i inne obciążające zabiegi. Właściwa postawa lekarzy: nieoglądanie się na metrykę pacjentów oraz umiejętności ratowania zdrowia w tak późnym wieku, będzie więc miała kolosalne znaczenie. 

Paweł Walewski

„Miesięcznik OIL w Warszawie Puls” nr 3/2019

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum