29 stycznia 2020

Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy,

Łukasz Jankowski

prezes ORL w Warszawie

za nami kolejne rozmowy z Ministerstwem Zdrowia, tym razem w ramach reewaluacji zapisów porozumienia z 2018 r. Kolejne godziny spędzone w ministerialnych gabinetach, deklaracje dialogu, przerzucanie się liczbami, retoryczne popisy z obu stron. perspektywy Miodowej ochrona zdrowia wygląda dziś inaczej niż jeszcze dwa lata temu – nakłady na zdrowie, oczywiście dzięki wysiłkom rządu, skokowo wzrastają (jakoby osiągając już ponad 5,2 proc. PKB!), kolejki skracają się, pacjenci są zdrowsi, a lekarze szczęśliwsi. Na ul. Miodowej w ogóle wiele rzeczy widać z innej perspektywy. PKB sprzed dwóch lat wydaje się być zupełnie aktualny, lekarzy w Polsce jest więcej niż ktokolwiek sądzi, wszystkie terminy są dotrzymywane, biurokracja – za sprawą wszechobecnych asystentów medycznych – znika, a 6-proc. inflacja cen usług w zasadzie nie ma żadnego wpływu na wydatki na zdrowie. Jak wygląda rzeczywistość z perspektywy lekarza i pacjenta, każdy z nas wie. Odmienny sposób widzenia rzeczywistości znajduje odbicie w diagnozie i proponowanym leczeniu. Sęk w tym, że pacjentka – polska ochrona zdrowia – z roku na rok jest coraz bardziej chora.

Postulatem środowiska, bez determinacji którego nie ruszymy do przodu, jest niezmiennie 6,8 proc. PKB na zdrowie i to mimo że średnia europejska przekroczyła już 7 proc.

Niestety, niezmienna pozostaje też narracja strony rządowej w odpowiedzi na postulaty medyków.

„Doktorzy znów chcą pieniędzy” – kolejny raz mogliśmy przeczytać w nagłówkach artykułów. „Lekarze chcą pensji w wysokości trzech średnich krajowych”. To już standard, że jakiekolwiek próby wywierania przez nasze środowisko presji na rządzących są od razu ośmieszane w oczach opinii publicznej i przedstawiane jako egoistyczna walka o stan lekarskiego portfela. Strategia to stara jak świat, jednak ostatnio mniej skuteczna.

Wydaje się bowiem, że opinia publiczna zdążyła już wyrobić sobie odpowiednie zdanie i dobrze wie, o jakich pieniądzach tu mowa. O pieniądzach na zdrowie pana ministra i wiceministrów. O pieniądzach na zdrowie naszych sąsiadów, naszych rodzin, znajomych i nieznajomych. Ogólnie – naszych pacjentów. Bo sami kiedyś pacjentami będziemy, jeśli już nimi nie jesteśmy.
A co z postulatami poprawy lekarskich wynagrodzeń? Nie można dziś, wobec drastycznego niedoboru lekarzy i olbrzymich dysproporcji płacowych, nie zauważyć, że wynagrodzenia lekarskie, poprawa warunków wykonywania zawodu, to również inwestowanie w zdrowie Polaków. Pozwalając na rozpowszechnianie opinii o „chciwych lekarzach egoistach”, sprawiliśmy, że ze wstydem myślimy o naszych wynagrodzeniach i warunkach pracy, jakby lekarzowi nie było wolno o te warunki pracy zabiegać. Kiedy ze strony rządzących pada argument, że 70 proc. funduszy szpitala idzie na wynagrodzenia, zawstydzeni chowamy głowy w piasek, zamiast powiedzieć wprost: pieniędzy jest zbyt mało, a że koszty pracy stanowią największą część wydatków, to żadna niespodzianka. W innych branżach to standard i nikogo takie proporcje nie oburzają. Dlaczego pozwalamy sobie wmówić, że to powód do wstydu?

Będziemy – przez działania naszej izby – odkłamywać szkodliwe dla środowiska narracje w przestrzeni medialnej, ale potrzeba tutaj solidarnej pracy nas wszystkich. Uświadamiajmy prawdę naszym pacjentom, przyjaciołom, znajomym. Jest nas 160 tys., to naprawdę potężna siła.

Nie zaprzestaniemy wywierania presji na ministerstwo, by wprowadziło dobre zmiany w ochronie zdrowia. Wciąż mam nadzieję, że kiedyś staniemy razem po tej samej – systemowej – stronie, i że widok na ochronę zdrowia z ul. Miodowej urealni się nieco. Tymczasem przed nami kolejne rozmowy. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum