5 października 2020

Pora na gesty?

Michał Niepytalski

Dla czterech piątych Polaków problemy w ochronie zdrowia należą do najistotniejszych wyzwań stojących przed rządzącymi. Trudno jednak nie odnieść ważenia, że są to deklaracje powierzchowne, skoro rodacy patrzą politykom na ręce w kwestii ochrony zdrowia tylko wtedy, gdy ci wykonują pokazowe gesty, a wsłuchują się w ich słowa, tylko gdy ci rzucają slogany.

Zima

W lutym po sejmowym głosowaniu posłanka Prawa i Sprawiedliwości pokazuje środkowy palec posłom opozycji. Sprawa długo jest pożywką dla politycznych dyskusji. Joanna Lichocka tłumaczy, że przecierała oko, ale skutkiem skandalu traci stanowisko wiceprzewodniczącej Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, otrzymuje też naganę. W sierpniu wraca na stanowisko w komisji, na początku września zaś Prezydium Sejmu cofa naganę. Palec Lichockiej został jednak zapamiętany. Mało kto pamięta jednak, że afera wybuchła przy okazji głosowania, w którym zadecydowano, by z budżetu państwa dofinansować kwotą 2 mld telewizję publiczną, a nie leczenie onkologiczne.

– Człowiek ma podejście do przyjmowanych informacji raczej bezrefleksyjne. Jest leniwy poznawczo, tzn. woli nie analizować, nie wybiegać myślami w przyszłość, nie przewidywać konsekwencji. Najłatwiej do nas docierają zachowania wyraziste – gesty, hasła itp. Czy to budzące aprobatę, czy oburzenie – wyjaśnia prof. Dariusz Doliński, psycholog, członek korespondent Polskiej Akademii Nauk i pracownik Uniwersytetu SWPS.

Gesty pełne aprobaty pojawiają się niewiele później.

Wiosna

Gdy wybucha pandemia koronawirusa, okazuje się, że polski system ochrony zdrowia jest na nią całkowicie nieprzygotowany. Symboliczne stają się oddolne akcje szycia maseczek dla medyków, bo państwo nie było w stanie zaopatrzyć pracowników szpitali i przychodni w profesjonalne środki ochrony osobistej. Braki są wielkie. W innej akcji, mającej stanowić mentalne wsparcie dla przedstawicieli zawodów ochrony zdrowia, Polacy wychodzą na balkony i biją im brawo. Jest kwiecień. W tym samym czasie, kiedy ludzie na balkonach klaszczą, medycy słyszą nieraz od własnych sąsiadów sugestie, by się wyprowadzili z domów, bo przynoszą zarazę. Hejt staje się codziennością.

Nieco później, na początku czerwca, gdy ciągle jeszcze trwa częściowy lockdown, a temat zdrowia publicznego jest kluczowy dla funkcjonowania państwa, Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie organizuje debatę dla kandydatów na prezydenta RP. Udział zapowiada tylko połowa z zaproszonych sześciu polityków, ale dzień przed debatą rezygnuje Szymon Hołownia, a za nim Robert Biedroń. – Trudno zrozumieć, dlaczego politycy ubiegający się o najważniejsze stanowisko w państwie oglądają się na siebie nawzajem, a nie biorą pod uwagę oczekiwań obywateli – mówi prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Łukasz Jankowski. Ostatecznie w debacie uczestniczy tylko Władysław Kosiniak-Kamysz.

Temat ochrony zdrowia w kampanii wyborczej pojawia się mocniej jedynie w chwili, gdy Andrzej Duda w związku ze szczepieniami przeciwko koronawirusowi deklaruje: – Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Powiem państwu otwarcie, nigdy nie zaszczepiłem się na grypę, bo uważam, że nie.

Dla większości dzieci pojęcie zdrowia jest czymś zupełnie abstrakcyjnym, w swoim krótkim życiu zwykle nie miały okazji doświadczyć jego utraty. Z owego braku zrozumienia istoty zdrowia niestety nie zawsze się wyrasta. Nawet dla dorosłych perspektywa bólu, głodu czy braku pieniędzy jest znacznie bardziej przerażająca niż mało konkretna choroba. Dlatego często mówimy o wadze zdrowia, ale to nie ochrona zdrowia decyduje o tym, na kogo głosujemy.

– Psychologia opisuje zjawisko nazywane nierealistycznym optymizmem. Wiąże się ono z cechą naszej psychiki polegającą na nieustannym porównywaniu siebie z innymi, co pozwala na ocenę samego siebie. Tzn. jeśli myślę o sobie, że dobrze tańczę, jestem przekonany, że tańczę zdecydowanie lepiej od większości ludzi – wyjaśnia prof. Doliński. Takie porównania robimy na każdym kroku, niekoniecznie świadomie. – W wyniku porównań dokonujemy też oceny prawdopodobieństwa pozytywnych lub negatywnych zdarzeń. I okazuje się, że większość ludzi sądzi, iż dobre rzeczy z większym prawdopodobieństwem przydarzą się im niż innym, a złe raczej innym. Przy czym druga tendencja jest szczególnie silna. Dlatego właśnie jesteśmy skłonni przewidywać, że negatywne konsekwencje niewydolności jakiegoś systemu – wymiaru sprawiedliwości, ochrony zdrowia itp. – będą ponosić inni – tłumaczy psycholog.

Do innych w ogóle odnosimy się nie najlepiej.

Lato

Przy okazji tzw. tarczy antykryzysowej 4.0, czyli pakietu zmian w przepisach ustaw mających ułatwiać walkę ze skutkami epidemii, zostaje przyjęta zmiana kodeksu karnego.
Art. 37a k.k. otrzymał brzmienie: „§1. Jeżeli przestępstwo jest zagrożone tylko karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą ośmiu lat, a wymierzona za nie kara pozbawienia wolności nie byłaby surowsza od roku, sąd może zamiast tej kary orzec karę ograniczenia wolności nie niższą niż trzy miesiące albo grzywnę nie niższą od 100 stawek dziennych (ustalonych przez sąd – red.), jeżeli równocześnie orzeka środek karny, środek kompensacyjny lub przepadek”.

Abstrakcyjny przepis ma bardzo nieabstrakcyjne znaczenie dla lekarzy. Zmusza sędziów do częstszego orzekania kar pozbawienia wolności w sprawach o błędy medyczne. „Wyczerpujące dane naukowe z wielu krajów świata wskazują, że zaostrzanie kar za tzw. błędy medyczne nie sprzyja promowaniu bezpieczeństwa pacjentów, utrwalając system patologicznych represji” – ostrzega Prezydium ORL w apelu.

Lekarze na znak protestu wychodzą na ulice, ale presja ich demonstracji nie jest wystarczająco silna, by przekonać rządzących do wycofania się z nowelizacji kodeksu karnego.

Zdaniem prof. Dolińskiego to dowód egocentryzacji społeczeństwa. – Przestaliśmy jako zbiorowość myśleć o interesie społecznym. Kiedy mówimy „my”, nie rozumiemy przez to ogółu mieszkańców kraju, ale siebie i własną grupę (rodzinę, znajomych). Wszystko poza tą grupą staje się abstrakcyjne i mniej ważne. Dlatego ludzie nie dostrzegają związku między szkodliwymi przepisami kodeksu karnego a kondycją ochrony zdrowia – stwierdza naukowiec.

W zegocentryzowanym społeczeństwie problemami lekarzy mają się martwić lekarze, górników – górnicy, policjantów– policjanci itd.

– Podział na my i oni jest pokłosiem tego, co dzieje się w polityce. Jej oddzielenie od codziennego życia jest pozorne. Istniejące w niej podziały przenoszą się na inne sfery codzienności, wywołując przekonanie, że funkcjonowanie społeczeństwa opiera się na zasadach tzw. gry o sumie zerowej. Przykładowo, jeśli ktoś się wzbogaci, to znaczy, że ktoś inny musi zbiednieć. Stąd mniemanie, że jeśli komuś innemu coś się zabiera albo dokucza się w inny sposób, ja mogę zyskać – podsumowuje prof. Dariusz Doliński.

Jesień

Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie organizuje kampanię #Niezapominaj. W spocie lekarze klaszczą, tak jak przed kilkoma miesiącami klaskali im obywatele i politycy. Ale w geście medyków jest gorycz, bo od lat wysuwane przez nich postulaty są ignorowane. Namawiają, by gestom nadać sens i znaczenie. By przestały być puste.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum