2 listopada 2020

#W ETERZE

Czas od ukazania się poprzedniego numeru „Pulsu” był dla naszej izby bardzo bogaty w wypowiedzi w mediach. Odnosiliśmy się na bieżąco do sytuacji epidemiologicznej, reagowaliśmy na krzywdzące i nieprawdziwe informacje oraz słowa wypowiadane przez osoby publiczne. Kierowaliśmy apele i listy, co spotkało się z dużym zainteresowaniem mediów i stanowiło natychmiastową reakcję odzwierciedlającą nastroje w środowisku lekarskim. Mówiono o nas w kontekście konferencji #NIEZAPOMINAJ, wiele redakcji codziennie zwracało się do nas z prośbą o wywiad i komentarz. Rubryka „W eterze” zawiera zaledwie część wypowiedzi przedstawicieli OIL, które pojawiały się w mediach.

#NIEZAPOMINAJ

Relację z konferencji prasowej #NIEZAPOMINAJ przygotowała TVN24. Stacja prowadziła także transmisję na żywo: „– W zasadzie codziennie widzimy, jak pacjenci odbijają się od systemu ochrony zdrowia, a lekarz został sprowadzony do roli zderzaka, który zamiast leczyć, musi odbijać pacjenta od systemu – mówił Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie. Trzy lata po rozpoczęciu protestu głodowego lekarze wzywają polityków do podjęcia tematu zmian w systemie ochrony zdrowia”.

O konferencji informowało i cytowało wypowiedzi m.in. Radio Eska: „Gorzkie brawa dla rządzących od stołecznych medyków! Przygotowali niezwykły spot. »Mamy poczucie, że coś zostało zmarnowane. Rządzący zmarnowali szansę na dofinansowanie ochrony zdrowia. Dzisiaj system jest już w takim stanie, że wszystkie karty są już na stole i gołym okiem widać, że system nie działa i wymaga gruntownej zmiany, gruntownej reformy«”.

Temat nie umknął Polishnews: „Healthcare during a pandemic. Doctors are calling for changes. – We slept through six months of the pandemic. (…) We learn that the number of DiLO cards (allows the use of the fast oncological path – ed.) Drops by 20–25 percent, that patients die without waiting for admission to a stationary hospice – said Łukasz Jankowski, President of the District Medical Council in Warsaw”.

O OIL w kontekście konferencji mówiono w doxa.fm: „Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie w ramach akcji #NIEZAPOMINAJ przygotowała film, w którym lekarze klaszczą, tak jak przed kilkoma miesiącami klaskali im obywatele i politycy. Wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Jarosław Biliński powiedział, że medycy chcą w ten sposób prosić i zobligować polityków do realnego zajęcia się ochroną zdrowia oraz zwiększenia nakładów na leczenie do co najmniej 6–8 proc. PKB obecnie i do 9 proc. w ciągu 10 lat”.

Wątek lekarskich braw wybrzmiał w artykule „Gazety Lekarskiej”: „Bijmy »brawo« politykom – z takim przesłaniem warszawscy lekarze zorganizowali konferencję prasową.

Konferencja i spot opisane zostały na Portalu Samorządowym, gdzie cytowano nasze wypowiedzi: „Jesteśmy tak samo zdezorientowani i jest nam przykro, źle z powodu tego, co dzieje się dzisiaj w systemie ochrony zdrowia. Nie przynosi on zdrowia pacjentom nie tylko z koronawirusem, ale ogólnie pacjentom, którzy dziś do niego trafiają. Dlatego brawa dla polityków to gorzkie brawa, które mają ich zmobilizować, zmotywować, żeby przeprowadzili jednak gruntowną reformę ochrony zdrowia. (…) Zapala się czerwona lampka, jeśli nie dziś, to kiedy?”.

Relacja z konferencji ukazała się również na łamach „Medycyny Praktycznej”: „Jarosław Biliński, wiceprezes ORL w Warszawie, zwrócił uwagę, że spadek liczby kart DiLO nie oznacza, że pacjenci mniej chorują na raka, tylko że obawiają się wizyt u lekarza w czasie pandemii: – Ludzie boją się zgłaszać do lekarza, do szpitala, bo boją się, że system jest nieprzygotowany na to, że oni z innymi chorobami, przecież poważnymi, mogą się zakazić koronawirusem”.

Epidemia

O rozwiązaniach i wytycznych stosowanych przez rządzących wypowiadał się prezes ORL w Warszawie m.in. dla Interii: „Dlaczego pacjentowi, który ma np. gorączkę i utratę węchu oraz smaku nie można dziś szybko zdalnie zlecić testu bez osobistego badania? (…) My w tej chwili nie ograniczamy epidemii, po prostu niwelujemy jej skutki”.

– Trudno skontaktować się z sanepidem. A jeśli wydaje nam się, że mieliśmy styczność z osobą zarażoną koronawirusem i mamy niepokojące objawy, należy konsultować się ze swoim lekarzem rodzinnym – mówił Tomasz Imiela w „Interwencji extra” w Polsat News.

Do sytuacji pandemicznej w Polsce prezes Jankowski odniósł się w „Faktach po faktach” w TVN24. – To, co dzisiaj mnie porusza, to fakt, że długofalowej strategii walki z koronawirusem nie ma – mówił. Dodał, że brakuje także możliwości zaspokojenia potrzeb pacjentów, którzy koronawirusa nie mają: – Wzrastającej liczby zakażeń mogliśmy się spodziewać. Na to powinniśmy być już przygotowani. Kolejne strategie, które rzeczywiście się zmieniają, i to bardzo szybko, nie dają nam poczucia bezpieczeństwa w systemie”.

Na antenie TVN24 głos zabierał Paweł Doczekalski, przewodniczący Komisji Młodych Lekarzy ORL w Warszawie: „– Z każdym pacjentem trzeba porozmawiać indywidualnie, wypytać go o szczegóły – powiedział we »Wstajesz i weekend« dr Paweł Doczekalski. Zwracał uwagę na małą liczebność personelu walczącego z epidemią”.

 – Zrobienie takiego badania obowiązkowe nie jest. Nie jest to urzędniczy nakaz, tylko kwestia zaufania między lekarzem a pacjentem. Natomiast trzeba pamiętać, że pacjent się zgłasza do lekarza z podejrzeniem jakiejś choroby. Nie ma konsekwencji prawnych niewykonania testu, ale chodzi tutaj o konsekwencje zdrowotne – podkreślał Paweł Doczekalski w rozmowie z Onet.pl.

– Pandemia się rozkręca. Przespaliśmy wakacje. (…) Nie wypracowano żadnego planu długoterminowego, co się będzie działo, jak będzie 1 tys., 5, 10, 20, 80, 100 tys. zakażeń dziennie. Jakie będą uruchamiane oddziały, gdzie będą łóżka, o których słyszymy? Co będzie się działo ze społeczeństwem? Jak będziemy chronili grupy wrażliwe? Nie powstał żaden plan, który miałby nas wszystkich uspokoić. Widzimy dzisiaj chaotyczne ruchy – zwracał uwagę na antenie TVN24 wiceprezes ORL Jarosław Biliński.

W artykule w „Rzeczpospolitej” prezes ORL zaznaczał: „O tym, że ich szpital stał się covidowym, wielu lekarzy dowiaduje się z mediów. Narasta frustracja”.

W kolejnym tekście w „Rzeczpospolitej”, dotyczącym porodów rodzinnych, ukazał się komentarz Michała Gontkiewicza, przewodniczącego Zespołu ds. Monitorowania Naruszeń w Ochronie Zdrowia OIL w Warszawie: „Obecność osoby bliskiej zdecydowanie zmniejsza stres pacjentki, ale teraz musimy się skoncentrować na matce i dziecku oraz oszczędzaniu personelu, którego brakowało już przed pandemią. Zaraz może się okazać, że część personelu zostanie przekierowana do szpitali covidowych”.

W programie „Onet rano” gościł prezes ORL, który mówił: – Szkoda, że Ministerstwo Zdrowia nie pokazuje nam scenariuszy, które dzisiaj analizuje, nie informuje opinii publicznej, jakie są dalsze możliwości rozwoju epidemii. Myślę, że gdybyśmy z ust wysoko postawionych przedstawicieli władzy usłyszeli, że sytuacja będzie się rozwijała w coraz gorszym kierunku, nie tylko bylibyśmy bardziej zmotywowani do przestrzegania istniejących obostrzeń, ale też moglibyśmy lepiej przygotować się do tego, co nastąpi.

Audycja z udziałem przedstawiciela ORL miała miejsce w Radiu Wnet. Twierdził m.in.: – Jest problem z koordynacją przepływu chorych z jednego szpitala do drugiego. On powinien być postawiony na pierwszym miejscu. Sumaryczna liczba wolnych łóżek jest mniej ważna niż rzeczywista możliwość znalezienia takiego wolnego łóżka.

– „Klauzula Samarytanina”, którą proponuje rząd, to bardzo ważny krok. Mówiliśmy już o tym wcześniej, bo oczywiście potrzebujemy systemowego rozwiązania kwestii odpowiedzialności lekarskiej, mam tu na myśli system no-fault – to z kolei wypowiedź na antenie radia TOK FM w kontekście zapowiedzi projektu tzw. ustawy covidowej.

Dziennik.pl zacytował treść apelu Prezydium ORL w Warszawie dotyczącego krzywdzących lekarzy przepisów w projekcie ustawy o przeciwdziałaniu epidemii, w wersji, która trafiła do Sejmu: „Środowisko lekarskie z niedowierzaniem i rozgoryczeniem przyjęło treść projektu tzw. ustawy o dobrym Samarytaninie. Wiele zapisów jest nieprecyzyjnych i wręcz sprzecznych z wcześniejszymi zapowiedziami ministra zdrowia oraz niezgodnych z propozycjami i oczekiwaniami samorządu lekarskiego. Projekt w takim kształcie nie zakłada realnych rozwiązań pogłębiających się problemów, lecz jedynie półśrodki. Zostały one odebrane przez środowisko jak system represji, co w kontekście potocznej nazwy projektu jest oksymoronem”.

O projekcie rozmawiano w TOK FM w „Magazynie EKG”. Przedstawiciel naszej izby stwierdził: – Lekarz nie może ratować pacjenta, mając poczucie zagrożenia. Ustawa covidowa i jej przepisy nie zapewniają nam poczucia bezpieczeństwa.

Nasz komentarz na temat zapisów dotyczących lekarzy z zagranicy ukazał się w „Gazecie Prawnej”: „My mamy przejąć potem odpowiedzialność za wykonywanie zawodu przez osoby, które nie my wpuściliśmy do systemu i nie my weryfikowaliśmy ich umiejętności. To osłabia izby lekarskie i obniża rangę zawodu”.

W dyskusji o projekcie ustawy, który trafił do Sejmu, w TVN24, w programie „Tak jest”, wziął udział lek. Tomasz Imiela z ORL w Warszawie: – Bardzo nam się nie podoba zmiana przepisów, która ułatwi kierowanie do szpitali osób, które np. wychowują malutkie dzieci. To są naszym zdaniem przepisy niedopuszczalne. (…) My, jako przedstawiciele izby, samorządu zawodowego, od lat zwracamy uwagę, że jest potrzebna reforma. Nawet teraz prowadzimy akcję informacyjną #NIEZAPOMINAJ, w której zachęcamy, żeby naprawdę zacząć się pilnie zastanawiać i wdrażać reformę ochrony zdrowia, zwiększać finansowanie, ale też nastawić się na jakość w ochronie zdrowia, której po prostu nie ma i nikt tego nie wymaga od wielu lat.

Projektu ustawy oraz działań podejmowanych w obliczu epidemii dotyczył wywiad z prezesem ORL w Warszawie dla „Medycyny Praktycznej”: „Klauzula dobrego Samarytanina to rozwiązanie dyskusyjne, o które w normalnych warunkach środowisko w ogóle by nie występowało. My domagamy się konsekwentnie systemu no-fault, po prostu. Rząd, który przespał przygotowania do jesiennego uderzenia koronawirusa i wie, że za chwilę na oddziały intensywnej terapii do pomocy anestezjologom będą trafiać dermatolodzy i ginekolodzy, proponuje, że jak się będą starać, to nie będą za ewentualne błędy karani. (…) Prawo powinno chronić lekarza, jego poczucie bezpieczeństwa i poczucie bezpieczeństwa jego najbliższych. W tej konstrukcji – nie chroni, zdecydowanie”.

Odnosiliśmy się również do kwestii związanych z respiratorami. – Dziś do obsługi respiratorów przygotowani są anestezjolodzy. Żeby wykształcić anestezjologa potrzeba sześciu lat specjalizacji. Samodzielne dyżury na oddziałach intensywnej terapii dostaliby ci, którzy na takim oddziale przepracowali przynajmniej pół roku – powiedział prezes ORL w TVN24.

Ale, żeby pomóc – przekonują rezydenci anestezjologii – trzeba wiedzieć nie tylko jak respirator działa i jak za pomocą niego leczyć. Potrzebna jest też wiedza z zakresu chociażby fizjologii oddychania. – To nie jest coś, czego można nauczyć się w kilka tygodni czy nawet miesięcy – mówił rezydent anestezjologii Michał Matuszewski z Prezydium ORL w Warszawie.

Rozmawiał na ten temat z Radiem Zet: – To są lata nauki, tym bardziej jeśli chodzi o ciężkie zapalenia płuc, jakie występują w obecnej sytuacji. Dobrze, że ktoś zauważył potrzebę, ale jest zbyt mało czasu, aby móc się tego na poziomie nauczyć.

– Czego zabraknie najpierw? Tlenu, respiratorów czy ludzi? Kiedy na początku epidemii ministerstwo liczyło respiratory, od koleżanek i kolegów słyszałem, że liczone są też te, które stoją zakurzone, nie działają i nie są serwisowane, więc nie wiemy tak naprawdę, ile ich mamy – zwracał uwagę w programie „Czarno na białym” w TVN24 wiceprezes ORL w Warszawie Jarosław Biliński.

Z kolei na antenie Radia Zet wiceprezes odnosił się do planów organizowania szpitali polowych: – Ten personel, lekarze, pielęgniarki, skądś będzie zabrany. I ktoś straci opiekę. Odbędzie się to oczywiście kosztem cierpiących na inne choroby.

Rozmowę o tym przeprowadziło też Radio Eska: – Budowa tymczasowych szpitali polowych, takich jak na Stadionie Narodowym, to „gaszenie pożarów”. Rząd to robi z opóźnieniem, już w tej chwili mamy do czynienia z brakiem respiratorów, korkami z karetek do SOR-ów i brakiem lekarzy.

„Utworzenie dodatkowych miejsc dla chorych jest konieczne. Nawet przed pandemią koronawirusa borykaliśmy się z problemami miejsc dla pacjentów internistycznych, czyli np. z chorobami serca, płuc, z nowotworami. Często musieli leżeć na korytarzach” – mówił w rozmowie z „Newsweekiem” Tomasz Imiela, członek ORL w Warszawie. – (…) Mam nadzieję, że władza znajdzie jakiś pomysł na zorganizowanie lekarzy, pielęgniarek, personelu pomocniczego w taki sposób, żeby nie ucierpieli inni pacjenci”.

 W Radiu Zet na pytania o dodatek dla lekarzy walczących z epidemią odpowiadał Michał Matuszewski z Prezydium ORL w Warszawie: – Od jakiej kwoty ma on być obliczany? W tym momencie stawka lekarza rezydenta to około 20 zł za godzinę pracy. W obecnych warunkach, kiedy cała niewydolność systemu spada na nasze barki, wiemy, że to nie tak powinno wyglądać.

Telemedycyna

– Na skutek wybuchu pandemii opieka zdrowotna musiała zostać przeorganizowana. Technologie telemedyczne rozwijały się w Polsce powoli, jednak epidemia zdecydowanie przyspieszyła ten proces. Za zmianami – jak wynika z badań – nie nadążyli niestety ani pacjenci, ani lekarze. (…) W warunkach polskich telewizyta nie jest odpowiednikiem wizyty w gabinecie. Ale już sama rozmowa z lekarzem może pozwolić na nadanie statusu pilności niezbędnej diagnostyce i leczeniu – mówił w „Dzień dobry TVN” prezes ORL w Warszawie.

Rozmowę o wspomnianych kwestiach można przeczytać na portalu Cowzdrowiu: „Używanie tutaj wielkich słów, mówienie o zaawansowanej formie telemedycyny w sytuacji naszego obecnego przygotowania sprzętowego i narzędziowego do teleporady moim zdaniem jest przedwczesne. Na pewno czekają nas duże zmiany, ale to pieśń przyszłości”.

Reakcje na nieprawdziwe i krzywdzące informacje rozpowszechniane przez polityków i media

Do wypowiedzi ministra zdrowia w RMF FM odniósł się wiceprezes ORL w Warszawie Jarosław Biliński: – Już wszystko jest na naszych głowach i w naszych rękach. Dzisiaj na odprawie ustalaliśmy, kto z nas sklei „pleksę” osłaniającą, żeby była bariera. Na 40 pacjentów przypada jeden lekarz, który nie wie, w co ręce włożyć, przypadają dwie butle z tlenem i nie wiadomo, kogo podłączyć do tego tlenu. A minister snuje plany przenoszenia personelu, by bardziej zaangażował się w walkę z pandemią. (…) Gdzie my byliśmy przez całe wakacje, dlaczego nie powstał żaden sensowny plan? Po co likwidowano szpitale jednoimienne, teraz naprędce przywracając je pod inną nazwą, żeby się nie przyznać do błędów. Chaos i gaszenie pożarów.

– Oczekujemy przeprosin za te słowa, bo podważają i tak już wątłe morale lekarzy – powiedział w „Faktach” TVN Łukasz Jankowski, prezes ORL w Warszawie, odnosząc się do słów wicepremiera Jacka Sasina.

Podczas rozmowy w TVN24 w „Dniu na żywo” o komentarz do słów wicepremiera poproszono przewodniczącego Komisji Młodych Lekarzy OIL w Warszawie Pawła Doczekalskiego: – Nie miałem ani jednego dnia wolnego od marca, więc tak naprawdę nie wiem, skąd te słowa. Nie znam też osób, które by nie pracowały.

„Trudno nawet skomentować próby przerzucania odpowiedzialności za niewydolny system na lekarzy. Oczywiste jest, że sytuacja w ochronie zdrowia się pogarsza. Nie poprawią jej absurdalne tezy o braku chęci niesienia pomocy przez lekarzy. Oczekujemy od polityków określenia długofalowej strategii i skutecznego działania, a nie zrzucania odpowiedzialności na medyków, którzy są przecież z pacjentami podczas całej pandemii” – powiedział „Rzeczpospolitej” prezes ORL w Warszawie.

„Rządzący próbują stworzyć wrażenie, że lekarze nie chcą pomagać i pracować przy epidemii. Traktuje się nas jak sprzęt” – tak w rozmowie z PAP prezes skomentował doniesienia, że izby lekarskie nie współpracują z wojewodami w sprawie delegowania pracowników medycznych do walki z epidemią.

Tomasz Imiela wypowiedział się w Onecie na temat wadliwych skierowań dla lekarzy: „Docierały do nas sygnały od lekarzy o bezprawnych decyzjach, kiedy skierowania otrzymywały kobiety w ciąży, rodzice małych dzieci, opiekunowie niepełnosprawnych, lekarze przewlekle chorzy, których stan zdrowia pozwala na pracę np. w poradni, ale już niestety nie przy zwalczaniu epidemii. Były też sygnały o wydawaniu skierowań do pracy w miejscu oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów z terminem od następnego dnia”.

Lekarz skomentował sprawę na portalu Interia.

Skierowań dotyczył też wywiad z prezesem ORL w „Medycynie Praktycznej”: „– Dziwi mnie zaskoczenie rządzących tym, że lekarze nie zgłaszają się do wojewodów, żeby być kierowanymi do pracy przy epidemii. Czy rząd nie wie, jak mało jest w Polsce lekarzy? Którzy lekarze mieliby się zgłaszać? Przecież wszyscy lekarze pracują dziś przy chorych! Mieliby rzucić swoje miejsce pracy, zostawić pacjentów po to, żeby jechać do pracy w innym miejscu? – powiedział portalowi mp.pl Łukasz Jankowski, prezes ORL w Warszawie. – To ze strony rządzących cyniczna gra. Czy naprawdę nie zdają sobie sprawy z trudnej sytuacji kadrowej w ochronie zdrowia? Zupełnym niezrozumieniem sytuacji jest mówienie o lęku lekarzy przed skierowaniami. Lekarze każdego dnia stykają się z chorymi na COVID-19, więc mówienie o lęku przed chorymi czy przed wirusem w stosunku do naszej grupy jest absurdalne”.

 Nasza izba skomentowała także słowa senatora Stanisława Karczewskiego dla Konkret 24: „Najpierw próbowano wmówić opinii publicznej, że lekarze nie pracują, a teraz próbuje się skupić uwagę na lekarskich zarobkach. Chyba nikt dziś nie da się przekonać, że to lekarze są winni braku przygotowania systemu do epidemii. Wątek zarobków w takim momencie dziwi, szczególnie że poruszają go politycy, a nie środowisko lekarskie”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum