2 listopada 2020

Mówmy więcej o szczepieniach

Wiedza społeczeństwa o istnieniu chorób śmiertelnych, przeciwko którym opracowano szczepionki, jest wciąż stosunkowo niska. Na temat szczepień, ich akceptacji i potrzebie działań edukacyjnych mówi dr hab. n. med. Wojciech Feleszko, pediatra i immunolog z Kliniki Pneumonologii, Alergologii Wieku Dziecięcego i Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w rozmowie z Anettą Chęcińską.

Świat czeka na szczepionkę przeciwko COVID-19. W Polsce wzrosło zainteresowanie szczepieniami przeciw grypie. Czy pandemia przypomniała społeczeństwu o znaczeniu szczepień?

Na razie trudno to jednoznacznie stwierdzić. Zobaczymy, jak zainteresowanie szczepieniami przełoży się na liczby. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na skalę zjawiska. Ludzie dopytują się o szczepionkę, ale przypomnijmy, że do tej pory przeciwko grypie szczepiło się w Polsce niecałe 4 proc. populacji. Oczywiście, słyszymy deklaracje, że wszyscy wokoło chcą się zaszczepić, i to jest bardzo pozytywne. Może osiągniemy 20 proc. zaszczepionych w populacji, ale są kraje, gdzie przeciw grypie szczepi się ponad 50 proc. ludności, np. Holandia, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone. Wciąż jesteśmy daleko za nimi. Dlatego ciekaw jestem, jak wypadniemy na koniec sezonu szczepień. W marcu i kwietniu będziemy to mogli sprawdzić.

O szczepieniach mówi się też w kontekście COVID-19, ale nie wszyscy są gotowi do zastosowania tej szczepionki, gdy już powstanie. W Polsce tylko około jednej trzeciej społeczeństwa chce się zaszczepić przeciwko wirusowi SARS-CoV-2. Jedna trzecia się waha, a pozostali mówią: nie!

To ciekawe, bo akceptacja szczepień, które przyjmujemy w dzieciństwie, jest u nas wysoka, sięga 80 proc. Tyle właśnie wynosi średnia światowa. Są kraje, gdzie poparcie szczepień jest dużo niższe, np. we Francji wynosi 50 proc., w Rosji – 45 proc., w Rumunii i w Niemczech– 65 proc. Natomiast wobec szczepionki przeciwko COVID-19 społeczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej, które nie doświadczyły tak mocno pandemii jak inne kraje europejskie, są mocno sceptyczne.

Wspomniał pan o szczepieniach, które przyjmujemy już jako dzieci. Czy kalendarz szczepień obowiązkowych wymaga uzupełnień, aktualizacji?

Nie ma wątpliwości. Wytwarzamy coraz nowsze szczepionki przeciwko różnym groźnym drobnoustrojom, bo np. meningokoki zabiją. 20 lat temu marzyliśmy, aby mieć szczepionkę przeciw nim. Dzisiaj jest osiągalna, można ją kupić. Nie rozumiem rodziców, opiekunów dzieci, którzy mówią: – Ile jest w Polsce rocznie przypadków zakażenia meningokokami? Tylko 300? O nie, to my nie skorzystamy, dziękujemy. Wiedza społeczeństwa o istnieniu chorób śmiertelnych, przeciwko którym opracowano  szczepionki, jest wciąż stosunkowo niska. Dlatego kalendarz szczepień trzeba uzupełniać. Kolejny przykład to szczepionka przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego, czyli krótko mówiąc, chroniąca przed nowotworem m.in. szyjki macicy. Wszyscy zdają sobie sprawę, że rak jest śmiertelną chorobą, ale jak przychodzi do zaszczepienia się, chętnych zbyt wielu nie ma. Szczepionka przeciwko HPV rekomendowana jest nastolatkom, którzy nie rozpoczęli aktywności seksualnej. Nie tylko dziewczynkom. Amerykańska Akademia Pediatrii kilka lat temu zaleciła szczepienie również chłopców. Mężczyźni dość rzadko chorują na raka prącia, mogą być jednak transmiterami choroby.

Rodzice pytają o to szczepienie?

Przede wszystkim dorośli najczęściej kojarzą szczepienia dzieci z ich wczesnym dzieciństwem, okresem dwóch – pięciu pierwszych lat życia. W pierwszym roku, gdy dziecko intensywnie się rozwija, wszyscy pamiętają o terminach szczepień, później jest gorzej. Słyszałem od kolegów pediatrów i ginekologów, że próby przekonania rodziców do podania szczepionki przeciwko HPV dzieciom (młodszej młodzieży, jak już wspomniałem – przed podjęciem aktywności seksualnej) dość często spotykają się z komentarzem:– Co pan doktor sugeruje? Zapewne ma tu znaczenie kwestia światopoglądowa, w opinii Kościoła to szczepienie wiąże się z szerzeniem promiskuityzmu. Dlatego potrzebna jest kampania informacyjna, że takie szczepienie jest oferowane, bo chroni przed groźnymi chorobami.

Akcje edukacyjne są niewystarczające? Nie dość skutecznie przekonują nieprzekonanych, niedoinformowanych? Kto powinien takie działania prowadzić?

Oczywiście m.in. Ministerstwo Zdrowia, ale ono ma mnóstwo innych ważnych spraw. Są też fundacje, tzw. trzeci sektor, ich działania bywają niezwykle skuteczne. Ale na pewno akcji na rzecz uświadomienia społeczeństwu wagi szczepień jest zbyt mało. Powinniśmy mówić więcej na ten temat. W minionym roku został ogłoszony projekt grantowy „Odmowa szczepień jako wyzwanie dla polityki zdrowotnej państwa, zaufania społecznego, zdrowia publicznego oraz polityki rodzinnej i społecznej” w ramach programu GOSPOSTRATEG. To przykład inicjatywy, która mogłaby troszkę zmienić podejście do szczepień. Mam wrażenie, że w tym zakresie państwo jest w defensywie.

Przeciwników szczepień procentowo jest niewielu, a jednak są słyszalni.

I mają swoich widocznych reprezentantów, chociażby w Sejmie. Grupy antyszczepionkowców są aktywne, a państwo nie umie skutecznie na te działania reagować. Rzeczywiście trudno coś zrobić, skoro gdy sanepid nałoży karę na jedną czy drugą osobę, zaraz rozpoczyna się w mediach dyskusja, że kogoś ukarano, choć nie mógł się zaszczepić z powodów zdrowotnych. W związku z pandemią COVID-19 powinny być opracowane przepisy określające grupy, które muszą się zaszczepić, gdy szczepionka będzie dostępna. Na pewno też nie powinno być tolerowane głoszenie, że szczepionki nam zaszkodzą.

Czy osoby sceptyczne wobec szczepień rezygnują ze wszystkich szczepionek, czy tylko z wybranych?

Szczepienia na błonicę, tężec i krztusiec nie wzbudzają emocji. Nawet ci, którzy mają wątpliwości i się wahają, z tymi szczepieniami nie mają problemu. Szczepienie przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B jest obowiązkowe i wszys-cy to akceptują. Wątpliwości wielu osób budzi szczepienie dziecka przeciwko gruźlicy w 24 pierwszych godzinach życia. Pojawiają się głosy, czy nadal należy je wykonywać, gdyż w Polsce wskaźniki zachorowań na gruźlicę się obniżają. Najwięcej wątpliwości budzi szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce, o której antyszczepionkowcy (nie bacząc na doniesienia naukowe i fakty!) mówią, że wywołuje autyzm. W efekcie tą szczepionką szczepi się  niewiele dzieci. Nie potrafię podać konkretnych liczb, ale na ogół, gdy rodzice wahają się, czy szczepić dzieci, ich wątpliwości rodzą się w przypadku tego szczepienia. To najsłabsze ogniowo i obecnie, gdy z powodu pandemii koronawirusa utrudnione jest przeprowadzanie szczepień, możemy spodziewać się nowej epidemii odry.

Przeciwko jakim chorobom powinni szczepić się dorośli?

Dorosłym rekomendujemy szczepionkę przeciwko grypie. Co 10 lat powinniśmy doszczepić się przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi, bo odporność na nie po pewnym czasie zanika. Szczepimy się również przed wyjazdem w rejony, w których to jest wymagane, np. w tropiki.

Jak chętnie szczepią się lekarze?

Na naszej uczelni zrealizowaliśmy projekt badawczy – sprawdzaliśmy, ilu lekarzy chce się zaszczepić przeciwko grypie i czy szczepili się w ubiegłych sezonach. Ku mojemu zdziwieniu odsetek nie był wyższy niż odsetek deklarujących gotowość zaszczepienia się w całym społeczeństwie. 10–15 proc. lekarzy i pielęgniarek twierdzi, że zaszczepi się przeciwko grypie. W przypadku COVID-19 dane są znacznie lepsze: 69 proc. planuje się zaszczepić, a 20 proc. ankietowanych nie jest pewnych. Ale na razie tej szczepionki nie mamy…

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum