2 marca 2021

Czy przyjadą?

Małgorzata Solecka

Na przełomie stycznia i lutego Ministerstwo Edukacji Narodowej i Nauki wyliczało w mediach społecznościowych trzymiesięczny dorobek szefa resortu Przemysława Czarnka. Wśród sukcesów wymieniono również program pilotażowy „Medyk NAWA”, który miał sprowadzić do polskich uczelni medycznych, ale też do szpitali, polskich emigrantów, lekarzy i pielęgniarki. Za sukces uznano uruchomienie programu, efekty pomińmy milczeniem. Nieoficjalnie wiadomo, że do Polski przyjedzie dosłownie kilka osób.

Program z wielką pompą został ogłoszony pod koniec października 2020. Dzięki pilotażowi kilkudziesięciu lekarzom i pielęgniarkom pracującym poza Polską zaoferowano stypendia umożliwiające im pracę na polskich uczelniach. – Program ma zachęcić naukowców zagranicą, by działali na rzecz rozwoju kadry medycznej w Polsce – mówił podczas konferencji prasowej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Kierownictwo resortu podkreślało, że w ramach programu uczelnie medyczne będą mogły zaprosić do współpracy lub zatrudnić lekarzy naukowców, lekarzy praktyków (również lekarzy dentystów) oraz pielęgniarki i położne z Unii Europejskiej, a także z Wielkiej Brytanii, oferując im roczne stypendia w wysokości 7,5 tys. zł miesięcznie dla lekarzy oraz 5 tys. zł miesięcznie dla pielęgniarek i położnych. Zachętą do przyjazdu do Polski miał być też jednorazowy dodatek na zagospodarowanie się (12 tys. zł) oraz dodatek mobilnościowy (5 tys. zł dla stypendysty i 2 tys. zł dla każdego członka rodziny).

– Zapraszamy do przyjazdu do Polski lekarzy i pielęgniarki ze wszystkich krajów Unii Europejskiej oraz szukających możliwości kontynuowania kariery zawodowej poza Wielką Brytanią. Stwarzamy im warunki, by wykorzystali swoje doświadczenie zawodowe w pracy na polskich uczelniach medycznych i w polskiej ochronie zdrowia, która teraz potrzebuje każdego wsparcia w zakresie kadrowym i dzielenia się najlepszymi praktykami zawodowymi – mówił ówczesny wiceminister nauki prof. dr hab. n. med. Wojciech Maksymowicz. – Liczymy, że program pilotażowy będzie również zachętą do powrotu dla naszych rodaków, którzy kiedyś wyjechali zagranicę, a po brexicie myślą o przeprowadzce do kraju. Polacy stanowią dużą grupę zawodową w brytyjskiej służbie zdrowia, szacuje się ich liczbę na 10 tys.

Początkowo termin zgłoszeń do programu wyznaczono na 20 listopada, ale – podobno na prośbę uczelni medycznych – wydłużono go o 10 dni. Potem zapadła cisza. Na stronie Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, gdzie opublikowane są wyniki naboru w ramach realizowanych programów, w tym pilotaży, informacji o „Medyk NAWA” próżno szukać do tej pory, choć termin przyjazdu stypendystów do kraju upływa 31 marca. W mediach społecznościowych również cisza. Swoim sukcesem, umożliwiającym zaproszenie dwóch pielęgniarek, pochwalił się do tej pory jedynie Gdański Uniwersytet Medyczny. Nieoficjalnie wiadomo, że zainteresowanie programem było raczej skromne, a ostateczne wyniki – adekwatne. Stypendia w ramach „Medyk NAWA” otrzyma kilka (prawdopodobnie pięć) osób.

Góra urodziła mysz? Problem polega na tym, że cały projekt jeszcze na przełomie października i listopada zaczął żyć własnym życiem, także dzięki nie do końca jasnej komunikacji ze strony decydentów. Analizując doniesienia medialne, można było odnieść wrażenie, że rząd Mateusza Morawieckiego uruchamia program repatriacji medyków, którzy wyjechali do pracy blisko dwie dekady temu. Portal Politykazdrowotna.com pisał na początku lutego: „Roczne stypendia dla lekarzy i pielęgniarek, którzy wrócą do kraju, przewiduje jeden z projektów MEN – »Medyk NAWA«, którym pochwalił się minister edukacji w podsumowaniu pierwszych trzech miesięcy”, przedstawiając umiarkowanie entuzjastyczne (ściślej mówiąc – wysoce krytyczne) opinie przedstawicieli samorządów lekarskiego i pielęgniarskiego. Z tonu materiałów prasowych, telewizyjnych i radiowych można było wnioskować, że każdy lekarz i pielęgniarka może wziąć udział w programie, jeśli zdecyduje się na powrót do ojczyzny. Co, samo w sobie, byłoby świetnym pomysłem – samorząd lekarski wielokrotnie zwracał uwagę, że zamiast brnąć w ściąganie do pracy lekarzy spoza Unii Europejskiej, warto byłoby zawalczyć o to, by ci, którzy wyjechali w ciągu ostatnich 20, 30 lat, rozważyli powrót.

Można było odnieść wrażenie, że projekt „Medyk NAWA” wpisuje się w ten kierunek myślenia. Prof. Wojciech Maksymowicz przy okazji prezentacji założeń pilotażu wspominał, że podobne programy zachęcania lekarzy i pielęgniarek do powrotu realizują inne kraje europejskie. Co więcej, stwierdził nawet, że bezpośrednią inspiracją opracowania programu „Medyk NAWA” były billboardy przy granicy niemiecko-polskiej skierowane do polskich lekarzy, zastanawiających się nad wyjazdem z Wielkiej Brytanii po brexicie, i zachęcające ich do przeniesienia się do Niemiec.

Trudno nie zauważyć, że choć brexit nie był żadną niespodzianką i przez dobre dwa, trzy lata był czas na zastanowienie się, jak zawalczyć o medyków, dla których pozostanie na Wyspach nie jest dobrym pomysłem (dla wielu jest, bo NHS nie wypycha ani lekarzy, ani pielęgniarek, którzy od lat pracują w brytyjskim systemie), zdecydowano się „coś” zrobić, dopiero gdy z kampanią ruszyli niemieccy sąsiedzi. A to, że o ekspatów medycznych – nie tylko z Polski – będą po brexicie walczyć inne kraje (przede wszystkim Niemcy, ale też Szwecja i Norwegia) również nie było tajemnicą.

Liczą się jednak nie tyle kampanie billboardowe czy nawet programy „repatriacyjne” (pilotażowe bądź nie), ile – najszerzej mówiąc – warunki pracy, jakie oferuje dany kraj. W tym oczywiście polityka w zakresie wynagrodzeń (o negocjacjach dotyczących siatki płac minimalnych piszemy bardziej szczegółowo na str. 34), choć nie wszystko można sprowadzać do prostego porównania wysokości przelewów na konto. Liczy się np. obciążenie pracą. Opublikowany w listopadzie raport OECD „Health at a Glance 2020” nie pozostawia pod tym względem żadnych wątpliwości. Nasz kraj ma najniższy wskaźnik liczby lekarzy na 1 tys. mieszkańców, a organizacja i model opieki zdrowotnej, a także niedostatek pielęgniarek (jeden z najniższych wskaźników), sprawiają, że polscy lekarze pracują najwięcej w Unii Europejskiej – na jednego lekarza przypada niemal 3,2 tys. konsultacji rocznie. Co więcej, ten wskaźnik rośnie już niemal od dwóch dekad (od 2002 r.), choć w ostatnich latach zauważalnie wolniej. To w 2002 r. po raz ostatni wynosił około 2,5 tys. – tyle, ile we Francji czy w Niemczech. Najnowsze dane dowodzą, że we Francji lekarz udziela nieco ponad 1868 konsultacji, w Niemczech – niemal 2,3 tys. W Szwecji, która aktywnie werbuje lekarzy w Polsce i innych należących do UE krajach Europy Środkowo-Wschodniej, rocznie na lekarza przypada 656 konsultacji, co jest związane z modelem opieki zdrowotnej opartej przede wszystkim na świadczeniach udzielanych przez pielęgniarki.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum