25 lutego 2022

Teatr jednego aktora

Życie jest jak teatr – gramy w nim różne role, w zależności od sceny, od relacji. Nawet jest bardziej prawdziwie niż w teatrze, bo my w te role wchodzimy mocniej niż zawodowi aktorzy. My jesteśmy naszymi rolami.

Magdalena Flaga-Łuczkiewicz

Jestem lekarzem. Uczyłem się przez wiele lat, uczę się wciąż, po to, by być jak najlepszym w tym, co robię. Rozpoznaję choroby, wdrażam konieczne leczenie. Staram się być na bieżąco z rozwojem wiedzy medycznej, by zapewniać pacjentom jak najlepszą opiekę. Martwię się, czy nie popełnię błędu. Nie zawsze mam możliwość zastosowania najnowszych osiągnięć nauki w miejscu, w którym pracuję; to frustruje. Przykro mi, że mój zawód nie jest dziś tak ceniony jak dawniej.

Jestem lekarką. W pracy staram się być profesjonalna: traktuję pacjentów z uwagą, jestem rzeczowa, opanowana, skupiona. Nie pozwalam sobie na chwile słabości, w tym zawodzie nie ma na to miejsca, emocje trzeba zostawić na boku. Jeśli mam jakiś problem zdrowotny, radzę sobie z nim sama, bo głupio zawracać głowę kolegom, mam przecież dyplom i możliwość wypisania recepty pro auctore.

Jestem współpracownikiem. Wobec kolegów zawsze postępuję lojalnie, nie robię świństw. Wiadomo, że każdemu zdarza się czasem jakaś wpadka, a koledzy są po to, by pomóc i kryć w razie potrzeby. Zdarza się, że jestem świadkiem czegoś, co budzi mój sprzeciw i niepokój, ale donoszenie nie wchodzi w grę. Czasem ktoś prosi mnie o coś, co nie jest mi na rękę, ale próbuję się dostosować i mam nadzieję, że w razie potrzeby kolega się zrewanżuje tym samym.

Jestem przełożoną. Odpowiadam za ludzi, którymi kieruję, za wszystko, co zrobią i czego nie zrobią, więc muszę ich wspierać, nadzorować, kontrolować, mieć oko na wszystko. To zajmuje myśli w pracy i po pracy, zużywa energię, ale nie ma innego wyjścia. Jestem osobą odpowiedzialną, można na mnie polegać.

Jestem nauczycielem, mentorem. Cieszę się, że mogę przekazywać młodszym kolegom wszystko, czego się nauczyłem, co sam otrzymałem od moich mistrzów. Widzę, jak rozwijają się pod moim okiem, niektórzy już przerośli mnie wiedzą i umiejętnościami, jestem z nich dumny. Ogromną satysfakcję przynoszą momenty, gdy słyszę, że wiele mi zawdzięczają. Gdy mój dawny uczeń wywyższa się i odnosi do mnie bez szacunku, staram się nie brać jego słów za bardzo do siebie, choć bywa to trudne. Cóż, różnica pokoleń.

Jestem aktywistą, dostrzegam rzeczy, które trzeba poprawić, i nie potrafię obok nich przejść obojętnie. Działam na rzecz naszego środowiska w samorządzie, prowadzę fundację, edukuję w mediach społecznościowych. Mam pomysły i wielką wolę, by uczynić swój i nasz świat choć odrobinę lepszym, dołożyć swoją cegiełkę. Jeśli się udaje, satysfakcja jest ogromna, choć zawsze znajdzie się malkontent, który uzna, że zrobiłem za mało. A jeśli się nie uda, próbuję dalej, dopóki starczy mi sił i zapału.

Jestem przedsiębiorcą, prowadzę swoją firmę. Od bycia lekarką przeszłam częściowo do zarządzania prywatną przychodnią. Uzupełniłam wykształcenie, by robić to lepiej, i teraz łączę pracę lekarską z pracą właścicielki i managerki. Czasem żałuję, że nie mogę się rozdwoić, bo trudno spełniać obie role w 100 proc. Bycie jednocześnie lekarką i przedsiębiorcą nie jest satysfakcjonujące, ale trudno mi zrezygnować z przyjmowania pacjentów, utraciłabym wtedy ważną część siebie. Osobom związanym tylko z biznesem niełatwo to zrozumieć.

Jestem matką. Ojcem. Panią domu, panem domu. Rodzina jest dla mnie ważna. Chcę zapewnić dzieciom wszystko, czego potrzebują, także to, czego sam nie miałem, o czym marzyłem. Muszę sporo pracować, byśmy mogli pojechać dwa razy w roku na zagraniczne wakacje. Chcę być idealną matką, która stawia dobro dzieci przed swoim. Czytam książki o wychowaniu, o komunikacji bez przemocy, ale trudno czasem się nie zdenerwować i nie krzyknąć. Pomagam dzieciom w lekcjach, zawożę na zajęcia dodatkowe. Zapewniam je, że mogą się do mnie ze wszystkim zwrócić, choć niełatwo znaleźć czas i siłę na rozmowę, szczególnie gdy jestem po dyżurze. Mój dom powinien wyglądać dobrze, chcę żeby było ładnie, porządnie, czysto. Nie mogę wytrzymać w bałaganie, więc sprzątam kosztem czasu wolnego. Gdy jednak wybieram odpoczynek, tolerując nieład wokół siebie, jest mi w głębi duszy wstyd i w żadnym razie nie pozwoliłabym sobie wpuścić wtedy do domu jakiegokolwiek gościa, nawet najbliższą przyjaciółkę. Po prostu nie wypada.

Jestem córką. Jestem synem. Rodzice są dumni, że ich dziecko jest pierwszym lekarzem w rodzinie. Albo że poszło w ich ślady, kontynuując rodzinną tradycję. To oczywiste, że zwracają się ze swoimi problemami zdrowotnymi do mnie. Staram się pomagać, nawet jeśli problem nie jest z mojej specjalności. W czasie rodzinnych spotkań chcą słuchać o moich osiągnięciach, ważnych wydarzeniach, o tym, jak fajnie jest pracować w tak prestiżowym miejscu. Nie mam serca ich martwić swoimi problemami, nie wypada narzekać, nie mogę mówić o tym, że wcale nie jestem szczęśliwy i że bycie lekarzem bywa trudne, frustrujące, przykre. Nie zrozumieliby tego.

Jestem przyjaciółką. Jestem kumplem. Znajomą. Sąsiadem. W różnych relacjach jestem osobą miłą, pomocną, życzliwą, ludzie lubią spędzać ze mną czas. Moje poczucie humoru, choć nieco sarkastyczne, poprawia innym nastrój.

Jestem kobietą. Jestem mężczyzną. Jestem… Jak w mnogości życiowych ról odnaleźć równowagę? Jak pogodzić sprzeczności? Skoro w różnych miejscach i relacjach jesteśmy raz tym, raz kimś innym, to kim właściwie jesteśmy?

Jest jeszcze jedna bardzo ważna relacja, najważniejsza ze wszystkich – relacja z samym sobą. Jeśli ją zaniedbujemy, wszystkie pozostałe na tym cierpią. A nader często o sobie zapominamy albo uważamy, że dbanie o siebie, lubienie i docenianie siebie nie jest potrzebne, ba, że jest samolubne, głupie, nie na miejscu, że nie świadczy o nas dobrze. Przyjmujemy na siebie wszystkie role, staramy się spełniać oczekiwania z nimi związane – narzucone z zewnątrz, ale i te, które sami na siebie nakładamy, zgodne z uwewnętrznionymi wyobrażeniami, przekazami, zasadami. W gąszczu powinności zdarza nam się zgubić samego siebie. Jeśli nie potrafimy zdefiniować siebie, nie jesteśmy w stanie stawiać zdrowych granic i ich strzec. Gdy role, które pełnimy w relacjach z innymi, coraz bardziej nachodzą na siebie, wykluczają się, powstaje chaos, w którym szalenie trudno się nam odnaleźć. Jak to pogodzić?

Doba ma tylko 24 godziny. A my jesteśmy wciąż jedną i tą samą osobą – sobą. Kolorową układanką, całością. Kimś, kto łączy wiele aspektów z przeróżnych obszarów, kontekstów, relacji, kto bywa lekarzem, kolegą, działaczem, kto jest ojcem, matką, siostrą, mężczyzną. Nigdy nie staniemy się żadną z tych ról w całości, w oderwaniu od innych, bo to niemożliwe. Co więcej, wcale nie jest potrzebne. Z autopsji wiem, że proces odnajdywania siebie może trwać długo. Zamiast dążyć do wyimaginowanej perfekcji, szukam sposobu, by godzić różne fragmenty mnie, odnaleźć harmonię, akceptując równocześnie, że nigdy nie będę w żadnym obszarze idealna. Ale może uda mi się być wystarczająco dobrą. I czuć się dobrze sama z sobą. <

Magdalena Flaga-Łuczkiewicz, psychiatra, psychoterapeuta, pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów

– tel. 660 672 133 (proszę o SMS, oddzwonię), e-mail: pelnomocnikzdrowia@oilwaw.org.pl

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum