2 listopada 2022

W kontrze: „Słaby zastrzyk” – Jerzy Kruszewski

Staż podyplomowy stanowił i nieustannie stanowi bardzo ważny element kształcenia lekarzy. Jest nieodzowny w nabywaniu umiejętności, których w trakcie studiów niestety opanować się nie da. A na pewno nie w takim stopniu, by mieć gwarancję, że absolwenci kierunków lekarskich dadzą sobie radę na zawodowym starcie.

Jerzy Kruszewski – profesor, specjalista alergologii i chorób wewnętrznych, konsultant Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii WIM, były przewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego NRL

tekst Jerzy Kruszewski

Pewną przeszkodą w skutecznym nauczaniu studentów działań praktycznych na terenie placówek medycznych jest możliwość niewyrażenia zgody przez pacjenta na ich obecność podczas badania czy zabiegu. Trudno byłoby tę zasadę zmienić bez naruszenia norm społecznych. Przytoczę pewien przykład z własnych obserwacji: w Niemczech, gdzie przecież stażu podyplomowego nie ma, kliniki prowadzące zajęcia dydaktyczne dla studentów medycyny mają dla nich osobne wejścia. Student właściwie nie może się nawet kontaktować z pacjentami bez nadzoru.

Jest jeszcze argument związany z dbałością o pomyślny rozwój zawodowy młodych lekarzy. To właśnie na stażu, po zetknięciu się z realiami pracy poszczególnych klinik i oddziałów, podejmują ostateczną decyzję o wyborze specjalizacji. Często jest to decyzja zupełnie odmienna od ich planów po ukończeniu studiów wynikających z fascynacji poznaną na zajęciach teorią.

Argumenty przeciw likwidacji stażu oczywiście należy porównać z argumentami za jego likwidacją. Ale waga tych drugich szali nie przechyli. Już ponad 10 lat temu, kiedy przeprowadzono inicjatywę legislacyjną likwidującą staż, padał koronny argument: skoro lekarzy jest za mało, dodatkowy, choć – co należy podkreślić – jednorazowy, zastrzyk kilku tysięcy nowych przedstawicieli naszej profesji jest wart zachodu. Pomijam już kwestię, że nim efekty owej legislacji zdążyły przynieść jakiekolwiek skutki, zmieniły się władze i jedną z pierwszych decyzji nowego ministra zdrowia było „odkręcenie” reformy. Ale czy ten kilkutysięcznoosobowy zastrzyk miałby spodziewaną skuteczność? Śmiem wątpić. Zapomina się przecież o tym, że likwidacja stażu wiąże się z wielkim obniżeniem standardów leczenia. Polscy lekarze mają znakomitą opinię na świecie, znajdują bez trudu pracę w krajach zachodnich, a więc państwach o znacznie większym potencjale gospodarczym od polskiego, co skutkuje większymi możliwościami podwyższania jakości kształcenia. Tymczasem nasi lekarze niczym nie ustępują zagranicznym kolegom, choć kształcą się na uczelniach i zdobywają doświadczenie w placówkach medycznych, które o budżetach porównywalnych z budżetami szpitali niemieckich czy brytyjskich mogą najwyżej pomarzyć. To wystawia dobrą ocenę obecnemu systemowi kształcenia.

Kwestię zagraniczną w sprawie zastrzyku kadrowego trzeba poruszyć jeszcze w jednym kontekście – nie wiemy, jak duża liczba lekarzy owego planowanego zastrzyku kadrowego wykruszy się, właśnie dlatego, że tuż po studiach zacznie szukać pracy poza granicami kraju. W kalkulacjach warto natomiast brać pod uwagę warianty pesymistyczne.

Konkludując: mam wrażenie, że rozważania o likwidacji stażu są jednym z przejawów obniżania poziomu merytoryki w medycynie, która pozostaje wszak sztuką opartą na naukowych podstawach. Może dlatego, że w Ministerstwie Zdrowia na stanowiskach decyzyjnych jest coraz mniej osób wywodzących się ze środowiska medycznego? Zachodzące zmiany systemowe przyjmuję z zaciekawieniem, ale i niepokojem. Jestem obecnie sędzią Naczelnego Sądu Lekarskiego i widzę, że liczba spraw o błędy się zwiększa. Moim zdaniem, jeśli staż zostanie zlikwidowany, będzie ich jeszcze więcej.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum