24 lutego 2023

Obrona konieczna przed agresywnym pacjentem

Pracownicy zawodów medycznych są narażeni na kontakt z agresywnymi pacjentami, którzy niekiedy mogą zagrażać ich zdrowiu, a nawet życiu. Przysługuje im wówczas prawo do obrony koniecznej.

autor: MIKOŁAJ MAŁECKI, – nauczyciel akademicki w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, autor kilkuset publikacji poświęconych prawu karnemu, twórca portalu i bloga „Dogmaty Karnisty” obserwowanego przez ponad 65 tys. osób

Każdy ma prawo do obrony koniecznej. Zasada ta dotyczy również pracowników zawodów medycznych. Mają kontakt z bardzo różnymi ludźmi, w sytuacjach stresujących, niekiedy są wzywani do ofiary przestępstwa, np. pobicia, gdy zdarzenie jeszcze nie dobiegło końca, sam pacjent może być nietrzeźwy lub niesubordynowany.

Zdarzenia z udziałem lekarzy i agresorów opisywane są w mediach. Szpital wojewódzki w Kielcach. Pacjent czekał na przyjęcie przez lekarza na SOR. W pewnej chwili wszedł do pokoju socjalnego na oddziale ratunkowym i tam się zamknął. Wezwano policję. Zanim nadjechała, interweniował jeden z lekarzy, któremu udało się wejść do pokoju. Między mężczyznami doszło do szarpaniny („Przyjechał karetką na SOR. Zaatakował lekarza, Wp.pl z 1.01.2022).

Mieszkaniec Włocławka wezwał karetkę. Podczas badań zaczął zachowywać się agresywnie. Odepchnął lekarkę, szarpał się z ratownikiem i wyzywał ich. Podczas szamotaniny mężczyzna spowodował uszkodzenie wyświetlacza w urządzeniu, za pomocą którego był badany. („Wezwał pogotowie ratunkowe, później zaatakował lekarza i ratownika, PolsatNews.pl z 22.05.2017).

W Warszawie 39-letniemu mężczyźnie udzielano pomocy. Podczas jazdy do szpitala pijany pacjent zaczął obrażać ratowników i grozić im śmiercią. Gdy próbowali go uspokoić, zaatakował ich. Ratownicy odwieźli agresywnego mężczyznę na komisariat. Jeszcze przed interwencją policji mężczyzna zdążył wybić szybę w ambulansie, zniszczyć drzwi oraz przegrodę oddzielającą ratowników od pacjenta („Mężczyzna zaatakował ratowników i uderzył w twarz. Zniszczona została karetka, agresywny pacjent zatrzymany”, TVN24.pl z 18.04.2021).

Do wszystkich przytoczonych przykładów mógłby mieć zastosowanie art. 25 kodeksu karnego, zgodnie z którym „nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem”.

Nie ma znaczenia, czy ktoś wykonuje swoje obowiązki zawodowe, czy działa jako osoba prywatna. Każdy człowiek, który ma styczność z zamachem na dobro prawne, może go odeprzeć w obronie koniecznej. Nie trzeba czekać na przyjazd policji, nie trzeba zwlekać z działaniami obronnymi, żeby przypadkiem nie wyrządzić szkody napastnikowi. Jeżeli jest on groźny i przystępuje do czynu, lekarz może bronić siebie i innych przed zagrożeniem.

Zgodnie z kodeksem karnym, gdy „sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu”, mówimy o przekroczeniu granic obrony koniecznej. Wynika z tego ważna zasada: sposób obrony ma być współmierny do stopnia niebezpieczeństwa zamachu, by mieścił się w granicach legalnej obrony.

Wymiar sprawiedliwości ma niestety często problemy ze stwierdzeniem, czy zastosowana obrona mieściła się w granicach proporcjonalności. Kodeks karny nie zawiera definicji „współmierności” obrony. Przepisy nie pozostawiają jednak wątpliwości: 1) można bronić się przed atakiem na jakiekolwiek dobro prawne (życie, zdrowie, mienie – również publiczne, wolność osobistą itd.), 2) można uzyskać przewagę nad napastnikiem, gdyż tylko wtedy obrona konieczna spełni swój cel – ma być przede wszystkim skuteczna, 3) nie trzeba posługiwać się takim samym narzędziem, jakim atakuje agresor, współmierność dotyczy niebezpieczeństwa wywołanego zamachem i – z drugiej strony – zagrożenia wywołanego działaniami obronnymi, a nie podobieństwa narzędzia zbrodni i narzędzia służącego do obrony koniecznej, 4) nie może zachodzić rażąca dysproporcja między zagrożeniem spowodowanym przez napastnika a obroną przed zamachem.

W jednej ze wspomnianych na wstępie spraw lekarz mógł zastosować obronę konieczną przeciwko pacjentowi, który zamknął się w pokoju. Mógł przełamać jego opór, obezwładnić go i czekać na policję. Również ratownicy w karetce mogli zastosować przemoc przeciwko osobie niszczącej sprzęt, obezwładnić ją, zapiąć pasami lub nawet uderzyć, jeśli groziłaby ich zdrowiu. W skrajnej sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia można było zamknąć agresora samego w karetce i czekać na przyjazd policji. Co jednak najistotniejsze, obrona konieczna jest prawem, a nie obowiązkiem medyków. Nie mają obowiązku poświęcać własnych dóbr prawnych, by za wszelką cenę nieść pomoc niebezpiecznemu pacjentowi. Alternatywą jest wezwanie policji i wstrzymanie się z działaniami do jej przyjazdu.

Odrębną kwestię stanowi dodatkowa ochrona prawna funkcjonariuszy publicznych, przyznana w pewnych sytuacjach lekarzowi, pielęgniarce, osobie wchodzącej w skład zespołu ratownictwa medycznego, udzielającej świadczeń zdrowotnych na szpitalnym oddziale ratunkowym itp. (reguluje to m.in. ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym). Należy też wspomnieć o art. 231b kodeksu karnego, który mówi: „Osoba, która w obronie koniecznej odpiera zamach na jakiekolwiek cudze dobro chronione prawem, chroniąc bezpieczeństwo lub porządek publiczny, korzysta z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych”.

Agresja napastnika może być skierowana przeciwko załodze karetki pogotowia, zespołowi pracowników szpitala lub innemu pacjentowi. Jest to atak na „cudze” dobro prawne i członek załogi może stosować obronę konieczną, korzystając z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych. Agresja w miejscu publicznym, w przychodni, w szpitalu itp. spełnia przesłankę ochrony bezpieczeństwa lub porządku publicznego. Odpierający zamach chroni wówczas nie tylko konkretną osobę, ale także ponadindywidualne dobra prawne. Komentatorzy przepisu zauważają, że w przytoczonych sytuacjach ma on być wręcz zachętą do podejmowania interwencji przeciwko bezprawnemu zamachowi.

Podobnie jak ogólny przepis o obronie koniecznej, również art. 231b k.k. mówi o wszelkim dobru chronionym prawnie. Nie musi to być dobro osobiste, np. życie czy zdrowie człowieka. Również zamach na mienie publiczne uprawnia do stosowania obrony koniecznej w ramach ochrony przysługującej funkcjonariuszowi publicznemu. Może to być próba uszkodzenia karetki, sprzętu medycznego lub jakiegokolwiek elementu wyposażenia przychodni. Samo naruszenie porządku, np. przez osobę głośno awanturującą się, która zakłóca spokój innych pacjentów, jest bezprawnym zamachem na cudze dobro prawne i upoważnia do interwencji – oczywiście w rozsądnych granicach, dostosowanych do istniejącego zagrożenia. Omawiane przepisy nie poszerzają granic obrony koniecznej przysługującej medykowi. Ochrona prawna przewidziana dla funkcjonariuszy publicznych skutkuje zaostrzeniem odpowiedzialności karnej agresora. Zamach na lekarza czy ratownika medycznego jest uznawany za czynną napaść na funkcjonariusza lub naruszenie jego nietykalności cielesnej. Są to przestępstwa zagrożone surowszą sankcją niż klasyczne naruszenia nietykalności cielesnej człowieka. W tym sensie państwo otacza większą ochroną pracowników zawodów medycznych.

E-wydanie – kliknij:

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum