27 marca 2023

Bez tatuażu

Niegdyś tatuaż służył zaznaczeniu odrębności plemiennej, wewnętrznej hierarchii lub pełnił rolę magiczną. Stosowano go także w celach podkreślenia własnych pozytywnych cech, zasług albo kary lub zwykłej identyfikacji. Często stanowił znak rozpoznawczy subkultur. Był atrybutem zarówno jedności, jak i władzy, czynnikiem ważnym w świecie, w którym pozycji społecznej w danej grupie i własnej tożsamości nie potrafiono wyrazić inaczej.

tekst: KRYSTYNA BIEŻAŃSKA

Współcześnie tatuaż przestaje pełnić taką rolę. Jest raczej sposobem odróżnienia się od innych, ale jednocześnie dostosowania do panujących trendów propagowanych w środkach przekazu. Telewizja i Internet stworzyły ogromne możliwości – nieznane wcześniej w historii – poszerzenia zasięgu informacyjnego oraz idei. Kryterium oglądalności stało się dominujące. Idolami są często ludzie budzący zainteresowanie ekstrawagancją. To rodzi zjawisko, które określić by można stylem bycia społeczeństwa.

Dziś w powszechnej opinii tatuaż jest formą sztuki. Jednakże rysunek naniesiony pod skórę zawsze ma charakter uproszczony, wynikający z ograniczeń narzędzia i podłoża. W większości przypadków stosowane są szablony, bardziej kojarzące się z popularnymi piktogramami lub szlaczkami niż z głębszym zamysłem stricte artystycznym, choć niekiedy rysunek jest bardzo rozbudowany, skomplikowany, podbity różnorodnymi kolorami.

Światopogląd człowieka ewoluuje w ciągu życia. Dlatego decyzja o trwałym oznaczeniu własnego ciała rysunkiem, podjęta na jakimś etapie życia, w wyniku fascynacji danym wzorem lub trendem, jest ryzykowna. Zarówno ze względów nieprzewidywalnych, estetycznych, jak i medycznych, choć tu zdania są podzielone.

Oryginalność, nowość zawsze były atrakcyjne dla młodych ludzi, dlatego osoby takie jak ja, oceniające tatuowanie się negatywnie, upatrują nadziei w zwyczajowej kontestacji przez następne pokolenie zastanych mód, którym hołdują rodzice. I refleksja może mało oryginalna, ale oczywista – wszystko mija. Na szczęście – jak można usłyszeć – moja subiektywna ocena nie musi być „jedynie słuszna”. Różnorodność jest bowiem bogactwem świata, co potwierdzają moje rozmowy na ten temat.

Prof. dr hab. n. med. Wiesław Wiktor Jędrzejczak, hematolog

Czy tatuaże mogą mieć wpływ na zdrowie?

Kilka lat temu siedziała przede mną w samolocie piękna kobieta z wytatuowanymi na plecach skrzydłami. Tatuaż już trochę przyblakł, a ponadto po nim widać było niezauważalne w innych miejscach starzenie się skóry. Ten rodzaj ekspresji nigdy mnie nie pociągał, przez lata traktowałem go wyłącznie jak składnik niektórych subkultur lub objaw zwiększonych skłonności danej osoby do zachowań ryzykownych dla zdrowia.

Tatuowanie się ma tysiące lat tradycji, ale chyba nigdy nie była to tradycja polska. Kiedyś zgłosił się do mnie pacjent z dziwnymi bąblami w obrębie tatuaży i innymi objawami, które pozwoliły na rozpoznanie ostrej białaczki szpikowej. Badania wykazały, że miejsca zdeponowania pigmentu stały się swojego rodzaju niszami, w których komórki białaczkowe znalazły dobre miejsce do rozmnażania się, a jak się później okazało – także schronienie przed lekami. Białaczka reagowała na chemioterapię, ale bardzo szybko odradzała się w miejscach tatuowanych. Ostatecznie nie udało się jej stamtąd wyeliminować (prawdopodobnie nie było tam penetracji leków) i pacjent zmarł. Nie znalazłem opisu podobnego przypadku w piśmiennictwie, ale są raporty o ponad 60 przypadkach związku nowotworów skóry z tatuażami. Biorąc pod uwagę światową powszechność tatuaży, jest to jednak ciągle liczba niewystarczająca, aby potwierdzić związek przyczynowy.

Piśmiennictwo dotyczące zagrożenia zdrowia związanego z tatuażami jest dość obszerne i pierwotnie obejmowało głównie ryzyko infekcyjne: zakażenia bakteryjne (przede wszystkim gronkowce) oraz wirusowe (głównie zapalenia wątroby typu C oraz HIV). Wydaje się, że obecnie ryzyko to (choć istnieje) jest znacznie mniejsze, ponieważ osoby robiące tatuaże wiedzą o konieczności stosowania jałowych, jednorazowych instrumentów. Niemniej jednak unikamy kwalifikowania na dawców szpiku osób niedawno tatuowanych, kiedy jeszcze nie ma pewności, że do zakażenia u nich nie doszło. Dziś największą uwagę przywiązuje się do reakcji alergicznych, zwłaszcza w przypadkach wykorzystywania barwników innych niż czarne (czerwonego, zielonego i niebieskiego).

Gdy mam przed sobą pacjenta z tatuażami, zastanawiam się, do jakich innych zachowań ryzykownych zdrowotnie ten pacjent był skłonny i jakie z tego mogły wyniknąć skutki dla choroby, z którą się do mnie zgłasza.

Sebastian Goncerz, lekarz

Co wpłynęło na pana decyzję o zrobieniu tatuażu?

Pasjonuję się archeologią i antropologią. Kilka razy zdarzyło mi się zaprojektować tatuaż po natrafieniu na ciekawe informacje o znaleziskach archeologicznych. Niektóre projekty zrealizowałem na własnym ciele. Niewiele mam widocznych, ale każdy jest związany z kulturą dawnych epok.

Dlaczego wybrał pan taką formę wyrazu swojej pasji? Ktoś inny kupiłby pamiątkę kojarzącą mu się z archeologicznym artefaktem, pan zdecydował się na coś bardzo ryzykownego z mojego punktu widzenia, bo rysunek pozostaje na skórze do końca życia.

Mam nieco inne spojrzenie na robienie tatuażu, jako decyzję nieodwracalną. W ciągu życia dokonujemy ogromnej liczby wiążących i trudnych wyborów, choćby dotyczący zawodu, więc jeśli mówimy o zmianach wyglądu naszego ciała, nie powinniśmy gubić skali problemów. Decydując się na medycynę, dokonujemy wyboru, który wpływa diametralnie na nasze życie. Według statystyk lekarze żyją o 10 lat krócej niż statystyczni obywatele, profesja obarczona jest wyższym o 250 proc. wśród kobiet, a 70 proc. wśród mężczyzn ryzykiem samobójstwa w porównaniu z ogółem populacji, wypalenie zawodowe jest gwarantowane w pewnym wieku. Ale ja tę decyzję podjąłem, choć ma o wiele poważniejsze konsekwencje niż rysunek na skórze. A tatuaż jest ze mną, niezależnie od tego, gdzie jestem, z każdym wiąże się jakaś opowieść.

Jak pacjenci odnoszą się do pańskich tatuaży?

Nigdy nie zetknąłem się z negatywną reakcją, na ogół ludzie nie zwracają na nie uwagi. Kiedyś pomogły mi nawet w pracy. Miałem zdiagnozować nieśmiałe dziecko, lecz ono wtulało się w matkę i nie pozwalało dotknąć. Jednak gdy matka zwróciła jego uwagę na moje tatuaże, zainteresowało się nimi i pozwoliło się zbadać.

Czy pana zdaniem wykonanie tatuażu może nieść ze sobą jakąś szkodę dla zdrowia?

Dwie grupy zagrożeń związanych z tatuażami to reakcje alergiczne oraz zakażenia. Te drugie są aktualnie niezmierną rzadkością w wypadku profesjonalnych studiów tatuażu, których pracownicy przestrzegają zasad aseptyki. Dla przykładu: według danych CDC ryzyko zakażenia wirusowym zapaleniem wątroby wynosi 0,09 proc. przy robieniu tatuażu i 0,32 proc. podczas zabiegów dentystycznych, jest też wielokrotnie niższe niż w przypadku zabiegów kosmetycznych (choć tu brak rzetelnych danych statystycznych). Aktualnie nie ma jednoznacznych badań, które łączyłyby tatuaże i długofalowe problemy zdrowotne. Istotnym aspektem jest to, że pokrycie dużej powierzchni skóry tuszem może opóźniać diagnozę czerniaka, więc w takich sytuacjach należy zachować szczególną czujność i badać wszelkie niepokojące zmiany skórne.

Julia Pankiewicz, rezydentka psychiatrii

Kiedy podjęła pani decyzję o zrobieniu sobie tatuażu?

Jeszcze w gimnazjum. Tatuaże bardzo mi się podobają ze względów estetycznych, jako ozdoba ciała. Są dla mnie tym, czym dla innych biżuteria. Każdy z moich tatuaży coś dla mnie znaczy, nie są wyłącznie ornamentem, traktuję je jak pamiętnik. Są zapisem pasji, bardzo ważnych momentów w moim życiu, okresów, które wewnętrznie mnie jakoś odmieniły. Symbolami chwil, które zapamiętałam i do których wracam, albo odzwierciedlają tę cechę mojego charakteru, którą chcę pielęgnować. Tatuaże to zapis sentymentalny. Muszą współgrać z moim poczuciem estetyki, a przede wszystkim muszą mi się podobać. Są ozdobą ciała na równi z kolczykiem czy makijażem.

Pani tatuaże są widoczne podczas pracy. Wpływają na pani kontakty z pacjentami, czy są traktowane jak zupełnie zwyczajna rzecz?

Na ogół nikt nie zwraca na nie uwagi, więcej jest uwag dotyczących mojego makijażu. Niedawno matka pacjenta powiedziała z podziwem: „Strasznie fajne ma pani tutaj te złote takie”. To zbliża, pomaga przełamać bariery. Nawet krótki komentarz pacjenta: „O, ładny tatuaż”, bywa sposobem na nawiązanie mniej formalnego kontaktu. Tatuaże stały się tak modne, że nikogo już nie dziwią.

Czy będzie pani robiła sobie kolejne?

Tatuaże są związane z przeżyciami, które mają dla mnie znaczenie. Inaczej mogłyby się znudzić lub przestać podobać. To argument prewencyjny, by tatuaż był ważny nie tylko ze względów czysto estetycznych i w chwili powstania. Tatuaż jest formą wspomnień. W młodości można nie zdawać sobie sprawy z tego, że jakieś wydarzenia będą miały znaczenie dla naszego życia.

Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie wielu jej obywateli robiło tatuaże, bo zarobek pracowni z określonego dnia był przeznaczany na pomoc dla wojska. Zrobiłam go i ja, właśnie w tym celu, wcześniej przemyślałam projekt, choć nie był związany graficznie z wojną.

***

Mój punkt widzenia w sprawie tatuaży, zarówno jako zjawiska społecznego, jak i indywidualnego wyboru, przedstawiłam we wstępie. Wiele opracowań historii ornamentów na skórze można przeczytać w Internecie, dlatego tu skupiłam się na przestrodze, którą akcentuje prof. Jędrzejczak, i zrozumieniu racji tych, którzy w tej kwestii mają odmienne zdanie, a nawet kierują się motywacją czerpaną z zupełnie innej niż moja perspektywy.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum