4 marca 2016

Lekarze z Ukrainy w Warszawie

W dniach 15 do 17 lipca na zaproszenie naszej Izby przebywali w Warszawie czołowi działacze Ukraińskiego Stowarzyszenia Medycznego. Ich wizyta była ostatnim w szeregu dotychczasowych kontaktów z tą organizacją, a szczególnie z jej oddziałem odeskim.

Od dawna śledzimy wysiłki lekarzy ukraińskich dążących do utworzenia w swoim kraju samorządu lekarskiego. W odróżnieniu do postsowieckich krajów nadbałtyckich, które wybrały organizacje samorządu na stowarzyszeniowych wzorach brytyjskich czy szwedzkich, lekarze Ukrainy postanowili oprzeć się na wzorach z centrum Europy (między innymi Niemcy, Austria), uznając, że z wielu powodów najbliższe byłyby im Izby Lekarskie w Polsce.
Obecna wizyta, mająca charakter instruktażowy, miała na celu zapoznanie się z codzienną pracą Izby Lekarskiej. Muszę wyznać, że towarzysząc kolegom z Ukrainy przy zwiedzaniu naszej Izby, jeszcze raz uświadomiłem sobie, jak wielką przebyliśmy drogę od początków do chwili obecnej i jak ciężkie zadanie stoi przed naszymi gośćmi, którzy szykują się do pracy podobnej do tej, jaką w łatwiejszych warunkach, z pomocą jeszcze przedwojennych działaczy, dokonał komitet organizacyjny, szykujący samorządowe lekarskie wybory w roku 1989. Na razie koledzy z Ukrainy walczą o uchwalenie przez ukraiński parlament ustawy o Izbach lekarskich, bez której możliwe jest jedynie prowadzenie działalności uświadamiającej i przygotowującej, absolutnie niezbędnej w środowisku bez tradycji samorządowej, która to tradycja okazała się niezmiernie cenna podczas reaktywowania naszego samorządu po okresie wieloletniej (w skali historycznej jednak stosunkowo krótkiej) przerwy.

Kol. K. Radziwiłł w swym wykładzie dostarczał pięknych argumentów politycznych, wykazując na wykresach paralelę między likwidacjami Izb w Polce i utratą niepodległości, a następnie z ich odżywaniem w warunkach państwa niepodległego. Działacze Ukraińskiego Stowarzyszenia Medycznego, wybiegając myślą w przyszłość, byli szczególnie zainteresowani praktycznymi aspektami organizacji pierwszych wyborów, a kolega Ł. Nekanda – Trepka mógł im udzielić wielu informacji na podstawie własnego doświadczenia członka komitetu organizacyjnego, kierującego ówczesnym „pospolitym ruszeniem”.
O najistotniejszych aspektach pracy samorządu lekarskiego mówili pięknie, jasno i żywo kol. E. Rusiecka – Kuczałek (o sądzie lekarskim), kol. R. Olszewski (finanse i nieugięta kontrola komisji rewizyjnej, jak również sprawy stomatologii), kol. J. Barbachowska (o rzeczniku odpowiedzialności lekarskiej), kol. K. Dziubiński (o kształceniu ustawicznym).

Koledzy z Ukrainy mieli również możność przyjrzenia się pracy Prezydium ORL. Jest rzeczą oczywistą, że nie ominęła ich rozmowa z Prezesem. Niezastąpiony w objaśnianiu codziennej pracy Izby był niezmordowany tłumacz z języka ukraińskiego, kol. T. Pawlikowski. Chociaż, wbrew obawom, porozumiewanie się między lekarzami z Polski i Ukrainy w ich językach ojczystych nie było specjalnie trudne, to jednak sprawy fachowe wymagały koniecznej językowej precyzji. Myślę, że wiedza o codziennej działalności Izby, przekazywana w taki właśnie sposób, bardzo by się również przydała naszym kolegom lekarzom, zgłaszającym beztrosko gniewne pytanie „co też te Izby robią” i demonstrującym swe oburzenie na przymusowe składki. Patrząc z bliska, mnogość problemów i nietuzinkowych sytuacji wynikających ze zderzenia z realiami naszego zawodu jest tak wielka, że zaskakiwało to nieraz i mnie, od wielu kadencji członka Rady Okręgowej.

Szóstką delegatów ukraińskich ze wschodu i zachodu Ukrainy, rewanżując się za serdeczne przyjęcie naszej delegacji w Odessie, opiekowali się również koledzy K. Makuch i K. Królikowski.

Będziemy w napięciu śledzić losy ustawy o Izbach Lekarskich na Ukrainie i w razie jej uchwalenia, pomagać w tworzeniu samorządu, czyli jednej z organizacji, bez których nie do pomyślenia jest prawdziwy system demokratyczny. Sceptykom należałoby przypomnieć, że naszą pomoc winno się tu traktować jako spłatę długu moralnego, który zaciągnęliśmy u lekarzy Zachodu, pomagającym nam bardzo przy reaktywacji Izb Lekarskich. Warto wspomnieć, że Izba warszawska nie jest w tej akcji osamotniona.

Naszych gości czeka w ich kraju długa i niezmiernie trudna praca, której są świadomi i do której systematycznie się przygotowują. Życzymy powodzenia.

Krzysztof Schreyer
Przewodniczący Komisji Współpracy z Zagranicą ORL w Warszawie

kj