22 listopada 2013

Na marginiesie

Warszawskie referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, mimo kampanii polityków opozycji, a może właśnie przez tę kampanię, okazało się nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji. Jednak już samo zebranie wystarczającej do jego przeprowadzenia liczby podpisów spowodowało popłoch rządzących, a następnie niebywałą zmianę w postępowaniu pani prezydent i lawinę pozytywnych dla Warszawy zapowiedzi oraz obietnice, także ze strony premiera RP, podjęcia inwestycji, o których stolica bez referendum nie mogła nawet marzyć.
Głównym zarzutem stawianym ratuszowi była arogancja. Jednym tchem można by przedstawić jednak listę innych zarzutów. Tego nie potrafili lub nie chcieli zrobić politycy.
Arogancja władzy jest w Polsce czymś powszechnym. Niedawno ukazał się w „Gazecie Prawnej” wywiad z sekretarzem stanu w MZ Sławomirem Neumannem „Szpital to nie fabryka gwoździ”. Minister Neumann jest ekonomistą, a nie lekarzem, i wcześniej nigdy, także jako polityk, nie zajmował się zdrowiem, już nie mówiąc np. o pracy w szpitalu. Dowiedzieliśmy się, że wszystko, co jeszcze niedawno (jego ustami zresztą) resort zdrowia obiecywał, jest już nieaktualne, ale planuje się zawarcie wielu rozwiązań w założeniach (które ukażą się niebawem) do dawno zapowiadanych ustaw.
Po paru dniach, w kolejnym wywiadzie, tenże minister oznajmił, że i te zapowiedzi są już nieaktualne, bo brakuje pieniędzy. Może to i mniejsza kompromitacja dla rządu, kiedy taką informację przekazuje Sławomir Neumann, niż gdyby to samo mówił lekarz – Arłukowicz.
À propos ministra Arłukowicza, który pojechał w delegacji rządowej do RPA i Zambii – pewnie aby poznać tajniki organizacji ochrony zdrowia w tych krajach. Otóż minister Arłukowicz został właśnie uznany przez senatora Bolesława Piechę (byłego wiceministra zdrowia i posła) za ministra niekompetentnego i najgorszego po transformacji ustrojowej w Polsce.
– Minister zdrowia nawet prostą sprawę, jak przeprowadzenie konkursu ofert w 2013 r., po to, żeby zweryfikować, jakie mamy potrzeby zdrowotne, czy w jednych szpitalach powinien być większy, w innych mniejszy kontrakt, woli załatwić aneksem. Aneksuje umowy, bo tak jest bezpieczniej, bo NFZ i MZ nie mają pomysłu na jakiekolwiek uporządkowanie polityki zdrowotnej – mówi senator.
Na dodatek OZZL wysłał do premiera list, w którym uprzejmie informuje szefa rządu o „dokonaniach” Bartosza Arłukowicza. Wypowiedź senatora Piechy i list OZZL korespondują z pogłoskami o listopadowej rekonstrukcji rządu i niedawnymi badaniami opinii publicznej, z których wynika, że 72 proc. Polaków źle ocenia ministra zdrowia. W tym samym sondażu premier zajmuje miejsce tuż za Bartoszem Arłukowiczem. Jeden z internautów zauważył, że to wystarczający powód, by nie odwoływać ministra zdrowia!
Od ważnego polityka PO dowiedziałam się (jeszcze przed rozstrzygnięciem warszawskiego referendum), że jeżeli warszawiacy nie odwołają prezydent stolicy, to rekonstrukcja rządu nie będzie taka ważna i nic w polityce rządu i partii zmieniać nie będzie trzeba. Chciałoby się mieszkańcom Warszawy zacytować więc Wyspiańskiego: „miałeś chamie złoty róg…”.
Cóż, pozostaje tylko apelować do prezydenta RP, by – skoro chce już coś zmieniać w ustawie o referendach – wprowadził takie zmiany, które pozwolą wnioskować o odwołanie i rządu, i premiera, i złych ministrów. Przykład Warszawy pokazuje, że warto!

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

Archiwum