28 listopada 2013

Głos z Wiejskiej

Stanisław Karczewski, wicemarszałek Senatu RP

Na uniwersytetach medycznych rozpoczyna się kolejny rok akademicki. Dzisiejsze uczelnie nie przypominają tych sprzed lat. Akademie medyczne kształciły kiedyś lekarzy, stomatologów i farmaceutów. Współczesne uniwersytety rozszerzyły liczbę kierunków o pielęgniarstwo, radioterapię, fizjoterapię, zdrowie publiczne, kosmetologię i wiele innych. Miło popatrzeć na teren Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który stał się jednym z największych placów budowy stolicy. Wyburzono gmach Studium Wojskowego, wzniesiono i otwarto nowoczesną bibliotekę, a wiele innych potrzebnych obiektów jest w budowie.
Podczas uroczystości inauguracyjnych na wszystkich uczelniach wyższych mówi się o ich przyszłości, rozwoju, ale i potrzebach. Władze gotowe są przyjmować większą liczbę studentów. Niestety, wprowadzono bardzo złe rozwiązanie i zlikwidowano lekarski staż podyplomowy. W ten sposób przeniesiono na uczelnie ciężar i odpowiedzialność za nauczanie praktyczne lekarzy. W efekcie da to jedynie w pierwszym roku większą liczbę wykształconych lekarzy, ale w kolejnych latach będzie ona zdecydowanie mniejsza.
Z wielu dyskusji, a także z wystąpień podczas zjazdów naukowych, wyłaniają się dwa główne problemy, będące największą bolączką naszego systemu opieki zdrowotnej. Pierwszy z nich to zbyt mało pieniędzy, zbyt niskie finansowanie ze środków publicznych służby zdrowia. Wynosi ono zaledwie 4,6-4,8 proc. PKB i znacznie odbiega od średniej europejskiej. Minimum, do którego musimy jak najszybciej dojść, to 6 proc. Skutki niedofinansowania są widoczne. Na przykład mamy w Polsce tylko jednego robota chirurgicznego, podczas gdy Czesi mają ich pięć, a Rumuni siedem.
Drugim najczęściej podnoszonym problemem jest luka pokoleniowa, która występuje w wielu specjalnościach lekarskich i dotyczy m.in. chirurgii ogólnej. Chciałem powiedzieć o tym nabrzmiewającym od lat problemie podczas inauguracji 66. Kongresu Towarzystwa Chirurgów Polskich w Warszawie. I choć deficyt chirurgów nie jest tak bardzo odczuwalny w szpitalach klinicznych, instytutach czy szpitalach w dużych miastach, to te małe, powiatowe coraz częściej borykają się z brakiem lekarzy chirurgów.
Za kilka lat, w związku z postępującym dramatycznie starzeniem się społeczeństwa, zapotrzebowanie na procedury chirurgiczne będzie wzrastało. Państwo powinno zainteresować się tym problemem, energicznie reagować i wzmacniać deficytowe specjalizacje. Dziwię się młodym lekarzom, że tak niewielu decyduje się na specjalizację z chirurgii ogólnej. Nie wszyscy mogą i nie wszyscy powinni zostać kardiologami, kardiochirurgami czy urologami. Te specjalizacje cieszą się zdecydowanie największym powodzeniem. Należy zachęcać młodych lekarzy do wyboru mniej popularnych.
Zamierzam zorganizować w Senacie konferencje poświęcone problemom kształcenia kadr lekarskich w Polsce, a także sprawom innowacyjnych technologii w medycynie. To problemy, których rozwiązanie jest konieczne, aby polska opieka zdrowotna nie zwiększała dystansu do światowej czołówki.

Archiwum