30 maja 2023

W KONTRZE: Nie zaszkodzi…

Niewydolność polskiego systemu ochrony zdrowia dotyka wszystkich: i pacjentów, i personel medyczny, i zarządzających. Kolejni ministrowie mierzą się z karkołomnym zadaniem zapewnienia opieki wszystkim potrzebującym, nie mając do dyspozycji odpowiednich nakładów finansowych, zasobów kadry medycznej i rozwiązań organizacyjnych.

tekst: HANNA ODZIEMSKA, lekarz, menedżerka, kierowniczka medyczna w Enel Medzie

Minister zdrowia powinien więc pewnie być jednocześnie medykiem, ekonomistą, menedżerem i wizjonerem, ewentualnie w czepku urodzonym jasnowidzem, cudotwórcą. Tak czy owak, nie należy oczekiwać wdzięczności nawet za największe zaangażowanie i poświęcenie w roli ministra zdrowia.

Jaki jest optymalny kandydat na ministra zdrowia? Przede wszystkim musi mieć motywację i świadomość, że oklasków nie będzie, raczej „mission impossible” i ogień nieustającej krytyki. Jakie powinien mieć więc kompetencje? Niezależnie od posiadanego wykształcenia i umiejętności, musi mieć przedmiotową wiedzę oraz zdolność rozumienia zarówno mechanizmów systemu, jak i realiów, w jakich funkcjonują medycy i pacjenci. Jednej osobie prawdopodobnie nie uda się stawić czoła takiemu zadaniu, dlatego minister zdrowia powinien być liderem otoczonym zespołem kompetentnych doradców, którzy pomogą mu poznać wszystkie aspekty systemu opieki zdrowotnej.

Jeśli ministrem zdrowia zostanie lekarz, będzie się doskonale poruszał w obszarach wymagających merytorycznej wiedzy, natomiast w kwestii finansów i rozwiązań organizacyjnych może potrzebować pomocy. Jeśli nie będzie to lekarz, tylko np. osoba z kompetencjami menedżera, zrozumienie problemów środowiska medyków może stać się dla niego barierą nie do pokonania ze względu na brak praktyki. Zapewne takiemu kandydatowi przydałby się kilkumiesięczny staż na różnych stanowiskach w różnych placówkach opieki zdrowotnej. Mógłby popracować kolejno: jako pracownik rejestracji na szpitalnym oddziale ratunkowym, w podstawowej opiece zdrowotnej i poradni specjalistycznej, w sekretariacie oddziału szpitalnego. Nie dałoby mu to kompetencji medycznych, ale wiedzę o życiu tych placówek jak najbardziej. Gdyby taki kandydat na ministra zdrowia zderzył się z twardą rzeczywistością kolejek, absurdalnie długiego oczekiwania na wizytę u specjalisty, rehabilitację lub zabieg, gdyby musiał przy tym spojrzeć w oczy pacjentom, gdyby zobaczył ich desperacką walkę o gwarantowane przecież świadczenia zdrowotne, obejrzałby z bliska dysonans między barwnymi obietnicami polityków i szarą rzeczywistością… Gdyby następnie został asystentem pielęgniarki, lekarza, rehabilitanta, gdyby mógł doświadczyć, czym jest niepełna obsada, zmuszanie przez przełożonego do pracy ponad siły, deprywacja podstawowych potrzeb, narażenie na hejt i mobbing, nieodłączne od pracy medyka wysokie ryzyko niezawinionego błędu, nieprzewidywalność efektu mimo postępowania zgodnie ze standardami i procedurami, wreszcie niemożność prawidłowego zastosowania tych standardów i procedur ze względu na błędy organizacyjne, którymi najeżony jest system… Być może wtedy kandydat miałby przedsmak tego, z czym będzie się mierzył jako minister.

Nie ma idealnego kandydata na ministra zdrowia. W tej roli trzeba być jednocześnie „inside” i „outside” systemu, bo tylko tak można zrozumieć, dlaczego odrzucona ustawa o jakości była zła dla medyka i dla pacjenta, dlaczego trzeba zwiększać nakłady procentowe PKB na ochronę zdrowia i dlaczego eskalacja penalizacji błędów i zdarzeń medycznych zamiast systemu no-fault nie jest drogą do poprawy stanu zdrowia pacjentów.

Jakiś czas temu mój przyjaciel, medyk zajmujący się z pasją zdrowiem publicznym, zapytany żartobliwie: „To kiedy zostaniesz ministrem zdrowia?” – odpowiedział: „Naprawdę tak źle mi życzysz?”. Ja życzę polskim medykom i pacjentom samych dobrych ministrów zdrowia.

Czytaj także:

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum