7 lipca 2021

Katarzyna Wierzbicka

Urodziłam się i mieszkam w Otwocku. Ukończyłam II Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Warszawie w 1997r. Pracę zaczęłam jednocześnie w POZ i oddziale chorób wewnętrznych Szpitala Powiatowego w Otwocku. Jestem specjalistą chorób wewnętrznych.  Od kilku lat pracuję w przychodni POZ w Karczewie oraz zajmuję się pensjonariuszami domu opieki. Praca daje mi poczucie spełnienia.

Po pracy najbardziej cenię spacery po lesie, dobrą książkę, muzykę i teatr. Próby pisania wierszy podejmowałam jeszcze na studiach, w okresie długiej rekonwalescencji po ciężkim wypadku samochodowym. Od kilku lat, oprócz wierszy, czasem piszę w ramach relaksu opowiadania i bajki dla moich dzieci. Wspierają mnie w tym mąż Piotr oraz przyjaciele. Właściwie zawsze pisywałam „do szuflady”, dla własnej przyjemności. Jeszcze na studiach w piśmie Medyk był opublikowany mój wiersz, ale potem na lata zaniechałam pisania. Od kilku lat znów zaczęłam sięgać po pióro. W ubiegłym roku przyjaciółka namówiła mnie do zgłoszenia się na konkurs literacki organizowany przez Medycynę Praktyczną.

W 2020r zostałam laureatką (II miejsce kategoria proza) konkursu „Przychodzi wena do lekarza”. Moja praca konkursowa „Żelazne serce bajka – nie bajka” była opublikowana w nr Gazety Lekarskiej (luty 2021) oraz Medycynie Praktycznej (grudzień 2020) a także w wydaniu książkowym prac nagrodzonych „Kawałek szczęścia: przyjaciele” (Medycyna Praktyczna, Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, 2020 ). Nagrodzone opowiadanie napisałam na podstawie prawdziwej historii Dziadków mojego męża, by zachować ją dla moich córek. Uważam, że rodzina i nasze korzenie są bardzo ważne.

Pod koniec grudnia 2020r zostałam przyjęta do Unii Polskich Pisarzy Lekarzy. W numerze 4/2020/113 (październik- grudzień 2020) pisma społeczno -kulturalnego “Własnym Głosem” wydawanego przez Radę Krajową RSTK ukazało się kilka moich wierszy.

W czasie pandemii

Stałam się

kłębowiskiem

rozedrganych myśli

Wieczorami

próbuję

upchać je po kątach

Oplatają mnie mrocznie

zwątpienia w normalność

lęki choć nie zasiane

wyrosły dokoła

Do snu źle kołysze

niezdalne zmęczenie

bezsenność jak budzik

dzwoniący przed świtem

Znów wstaję do pracy

cięższa w przygnębienie

maski zamiast uśmiechów

pozbawionych szminek

 

***

nie uda się

wykopać

grobu przyjaciela

prędzej

w potoku opłynie

ale nie utopisz

rozpaczy

nie uda się

wykopać

grobu dla łez

wsiąkną nawet

w płaską ziemię

Mój Anioł

przysiada na skraju łóżka,

cicho cichutko,

odgarnia włosy z mojego czoła,

nasłuchuje snu mojego,

niczym oddechu.

Mój Anioł

lubi kolor niebieski,

stokrotki i zabawy z dmuchawcami,

huśtawki i fotele bujane,

nigdy nie śpi, nie lubi biegać,

chodzi bosy.

Mój Anioł

zna smak moich łez,

spadających na jego skrzydła,

potyka się o moje kapcie,

lubi chować się w moim cieniu,

udawać przede mną, że go nie ma.

Gubi go skrzypienie wikliny,

gdy siada na chwilę w fotelu

obok mnie na tarasie.

***
na znaku zapytania
jak na haczyku
zawieszam wątpliwości mieszek

teraz pusty
kołysany podmuchami
wypatruję kiedy los łaskawy
wrzuci grosik

zawiążę supełek
jak wykrzyknik
rzucę żebrakowi
z prośbą o modlitwę

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

-->