15 listopada 2015

Ostatni dyżur

Rozmowa z dr n. med. Grażyną Rogalą-Pawelczyk, prezesem Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych

Jak doszło do akcji „Ostatni dyżur” zorganizowanej przez samorząd pielęgniarek i położnych?
A nalizowałyśmy zatrudnienie pielęgniarek od początku 2012 r. Brałyśmy pod uwagę liczbę osób, które otrzymały prawo wykonywania zawodu, tych, które zgłaszały się po dokumenty potrzebne do pracy zagranicą, liczbę odchodzących z zawodu na emeryturę, średni wiek pracujących. Rysował się mało interesujący obraz. Z tej analizy jednoznacznie wynikało, że zmniejsza się liczba pielęgniarek. W lutym 2012 r. z inicjatywy Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych został powołany przez ministra Bartosza Arłukowicza zespół mający ocenić zapotrzebowanie społeczeństwa polskiego na opiekę pielęgniarską. W jego skład weszli przedstawiciele związku zawodowego, NFZ, Ministerstwa Zdrowia, Centrum Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek i Położnych oraz naszego samorządu. Dokonaliśmy oceny zasobów kadrowych, wieku zatrudnionych, proporcjonalnego rozłożenia kadr, zapotrzebowania na liczbę pielęgniarek szacowaną według liczby łóżek i pacjentów. Nie analizowaliśmy problemów płacowych.
Raport przeleżał się do maja 2015 r. Nic się nie działo, minister nie był nim zainteresowany. Pięciokrotnie pisaliśmy do premier Ewy Kopacz, bez odpowiedzi. Wobec tego podjęliśmy działania, aby zainteresować opinię publiczną, pokrewne zawody, organizacje pacjentów. Opublikowaliśmy raport, media zaczęły mówić o problemach pielęgniarstwa. Naczelna Rada PiP zdecydowała o podjęciu kampanii informacyjnej „Ostatni dyżur”, na którą składają się: konferencje prasowe w izbach w miastach wojewódzkich, zbieranie podpisów pod petycją „Recepty”, skierowaną do rządu i parlamentu, oraz prezentowanie spotów mówiących o naszym zawodzie. Do 14 października br. zebraliśmy ponad 226 tys. podpisów pod petycją, przy czym nie są to tylko podpisy pielęgniarek, ale przede wszystkim pacjentów i ich rodzin.

Jakie są wnioski z raportu?
Raport wykazał, że jest znacznie gorzej niż sądziliśmy. Średni współczynnik liczby pielęgniarek na 1 tys. mieszkańców w Europie wynosi 8, w Polsce 5,4. W tym porównaniu jesteśmy ostatnim krajem w Europie, nawet po Słowacji i Rumunii. Najwyższy współczynnik ma Szwajcaria – 16, niewiele mniej Dania, Szwecja – 11, Czechy – 8. Analiza wieku wykazała, że w ciągu najbliższych kilku lat z zawodu odejdzie 1/3 pielęgniarek i położnych, czyli ponad 50 tys. Średnia wieku pielęgniarki i położnej to 48 lat, w lecznictwie podstawowym – 52 lata, w środowisku wychowania i nauczania – 54 lata. Z kończących naukę zaledwie kilkanaście procent podejmuje pracę w kraju. Wniosek jest alarmujący: w najbliższych latach społeczeństwo polskie nie może liczyć na właściwą opiekę pielęgniarską.

Rozmawiała Małgorzata Skarbek


Jest rozporządzenie w sprawie podwyżek dla pielęgniarek

14 października 2015 r. minister zdrowia Marian Zembala podpisał rozporządzenie umożliwiające coroczny (do 2019 r.) wzrost płac pielęgniarek i położnych średnio o 400 zł.

Podwyżki ma sfinansować NFZ, posiłkując się pieniędzmi z rezerwy ogólnej.
„W poczuciu odpowiedzialności za jakość leczenia i dostępność dla chorych przesyłamy podpisany dokument, który kończy 10-letnią batalię o poprawę pozycji pielęgniarki i położnej w naszym kraju, w aspekcie nie tylko zawodowym, ale także ekonomiczno-medycznym. To wypracowany przez kilka miesięcy rozważny kompromis, który wypełnia większość oczekiwań, zarówno środowiska pielęgniarek i położnych, jak i pracodawców” – napisał Marian Zembala.
Przed skutkami regulacji ostrzegają samorządowcy i pracodawcy, obawiający się drastycznego wzrostu zadłużenia szpitali. Polska Federacja Szpitali zdecydowała o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o sprawdzenie zgodności z konstytucją przepisów dotyczących zwiększenia wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Uważa, że podwyżki nie leżą w kompetencjach ministra zdrowia, lecz dyrektorów szpitali, i ich źródłem powinna być właściwa wycena procedur medycznych. Stowarzyszenie Menedżerów Opieki Zdrowotnej uważa, że cena punktu powinna wzrosnąć do co najmniej 60 zł. Dyrektorzy szpitali obawiają się także skonfliktowania środowiska medycznego. Rozpoczęły się już protesty: ratowników medycznych, diagnostów, techników radiologii i pracowników administracji

Archiwum