12 grudnia 2022

Akronim polityczny

Skrótowiec, inaczej akronim, to niby zwykłe słowo, ale utworzone przez skrócenie kilku wyrazów, np. GUS. Mówimy „gus”, ale wiemy, że chodzi o Główny Urząd Statystyczny, czyli wielki urząd centralny, z danych którego korzystamy i staramy się w nie wierzyć.

autor PAWEŁ KOWAL

Mówimy „gus”, ale wyobraźnia podsuwa nam widok wielkiego gmachu z urzędnikami liczącymi, ile nam przybyło telewizorów, łóżek szpitalnych (jeśli przybyło) itd. Inny przykład: AGD. Czytamy „agiede” i wiemy, że chodzi o sprzęt domowy lub nazwę sklepu z takim sprzętem.

Nie, nie obawiajcie się Panie i Panowie, nie będzie to felieton językowy. Będzie o najbardziej znanym z polityki skrótowcu i o tym, jaki ma związek z opieką zdrowotną. Będzie o „akronimie politycznym” – „kapeo”. Chodzi oczywiście o Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO). To program Unii Europejskiej, z którego może skorzystać każde państwo członkowskie, a Polska jest ostatnim, które nie skorzystało. Nasz KPO, mówiąc po prostu, oznacza możliwość sfinansowania ogromnych inwestycji (będzie ich zapewne kilkadziesiąt) i działań reformatorskich w wielu dziedzinach. Idea jest taka, by po problemach z COVID-19 przygotować się na inne podobne kryzysy.

Tymczasem tych pieniędzy w Polsce nie ma. Jeśli otrzymamy te środki, zapewne sięgną 158,5 mld zł. 106,9 mld zł będą stanowiły dotacje, a 51,6 mld korzystnie dla Polski oprocentowane pożyczki. Najwięcej pieniędzy zostanie przeznaczonych na cele klimatyczne (prawie połowa kwoty). Ale sporo także na zdrowie. Chodzi o to, by pacjenci mieli lepszy, szybszy i prosty dostęp do lekarza: do diagnozy i do terapii. W efekcie około 300 polskich szpitali za środki w ramach KPO ma dostać nowy sprzęt, kolejne zaś 300 – pieniądze na remont. To samo dotyczy uczelni medycznych. Około 80 instytucji naukowych i przedsiębiorców z sektora biomedycznego otrzyma pieniądze na badania, natomiast studenci medycyny dodatkowe stypendia, szkolenia itd. W tle zdrowotnej części KPO jest realizacja celu UE, którego od dawna nie udaje się osiągnąć: zniwelowanie różnicy szans na dostęp do lekarza mieszkańców wielkich miast i żyjących „daleko od szosy”. Można by w tym miejscu wiele pisać o tym, że właśnie ta „drobna różnica” często decyduje o możliwości przezwyciężenia choroby, przeżyciu.

Kolejny miesiąc rząd kłóci się o środki z KPO, a ja za każdym razem, kiedy słyszę „KPO”, mam przed oczami kolejną osobę, która nie dostała się do poradni onkologicznej. Smutny ten polityczny akronim KPO.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum