1 marca 2004

ABC przedsiębiorczości – Wyzwania menedżerskie w ochronie zdrowia

Inspiracją do napisania tego felietonu była rozmowa, którą w ostatnich dniach odbyłem z moim znajomym, piastującym funkcję dyrektora The Conference Board w Europie Środkowej. Rozmawialiśmy o wyzwaniach, jakie stoją przed menedżerami w związku z włączeniem Polski w system ekonomiczno-społeczny Unii Europejskiej. Podstawę naszej dyskusji stanowiły wyniki sondażu „Najważniejsze wyzwania rynkowe i menedżerskie 2003 roku”, przeprowadzonego wśród prezesów największych polskich firm.

Uznałem, że choć badaniami nie zostali objęci menedżerowie sektora ochrony zdrowia, warto na łamach „Pulsu” pochylić się nad kilkoma stwierdzeniami, które mają wymiar uniwersalny.
W opinii prezesa Zarządu Banku Pekao S.A., „…pewne wartości w ramach firmy muszą być podniesione do rangi niemal obsesji, tak aby ich realizacja była stałym elementem działań wszystkich pracowników i każdego procesu. Obsesja na punkcie klienta. Obsesja na punkcie redukcji kosztów. Obsesja na punkcie wyników i podnoszenia wartości firmy. Zarząd musi udowadniać swoim działaniem, że nie są to jedynie deklaracje”.
Powyższe słowa mają charakter przesłania, które kieruje do wszystkich zainteresowanych reprezentant sektora bankowego. Ja odczytuję je następująco: Każdy podmiot gospodarczy ubiegający się o kredyt musi udowodnić, po pierwsze, że jego produkt jest lepszy od tych, które oferuje konkurencja; po drugie, że budżetowanie kosztów to standard w zarządzaniu finansami; po trzecie wreszcie, że zapewnienie efektywności ekonomicznej jest obowiązkiem kadry kierowniczej i przedmiotem troski pozostałych pracowników.
Prezes ABB Sp. z o.o. sformułował następującą opinię: „…przedsiębiorstwa podlegają ciągłym zmianom, by sprostać przemianom gospodarczym i wymogom rynku. Te procesy nie mogą odbywać się bez udziału wszystkich pracowników, stąd ogromne znaczenie wspierającej te zmiany i integrującej pracowników kultury organizacyjnej. Bez niej żaden sukces nie będzie możliwy”. Podobny sąd wyraził w ankiecie prezes Zarządu Górażdże Cement S.A.: „Reorganizacja przedsiębiorstwa to proces, który nigdy się nie kończy. Niezbędne jest ciągłe usprawnianie procesów produkcyjnych…”.
Te dwie opinie traktuję jako kolejne przesłanie, tym razem potwierdzające słuszność wielokrotnie prezentowanego na łamach „Pulsu” poglądu, że jedyną pewną rzeczą w organizacji jest zmiana. Ponadto trudno nie zgodzić się z tezą, że skuteczność wdrażanych zmian w dużym stopniu determinuje kultura organizacyjna. Swoją drogą sądzę, że kultura organizacyjna stanowi wdzięczny temat do dyskusji i warto będzie tej problematyce poświęcić następny felieton. Aby już teraz zachęcić do jego lektury, przytoczę wypowiedź prezesa Zarządu Hewlett Packard Polska, która znalazła się w analizowanym sondażu: „…to wszystko, co pracownicy zechcą wnieść do firmy, wykraczając poza ścisłe ramy umowy o pracę, ich entuzjazm, zaangażowanie, kreatywność – to zasługa właściwej kultury organizacyjnej”.
Wielce refleksyjną myśl sformułował prezes Zarządu Firmy Chemicznej Dwory S.A.: „…poważnym wyzwaniem jest przełamanie przekonania o wyjątkowości i doskonałości firmy, o tym, że jest się pępkiem świata. Pracownicy muszą oswoić się z myślą, że jesteśmy tylko jedną z wielu firm i każdego dnia rywalizujemy z naszymi konkurentami o pozycję na rynku”.
Święta prawda. Osobiście nie znam żadnej organizacji, która na swoich sztandarach ma wypisane hasło „jesteśmy skazani na sukces”. A zatem drugi dogmat biznesowy, który brzmi: Pamiętaj, że twoim trwałym zagrożeniem dla bytu jest konkurencja, dotyczy wszystkich. Tym samym obejmuje także podmioty działające w sektorze ochrony zdrowia.
Wśród wypowiedzi przywołanych w felietonie nie powinno zabraknąć głosu przedstawiciela sektora blisko współpracującego z zakładami opieki zdrowotnej. Pozwolę sobie przytoczyć następujące stwierdzenie prezesa PGF S.A.: „Przystąpienie Polski do UE nie zmieni diametralnie sytuacji na rynku w sektorze handlu lekami. Trzeba jednak liczyć się ze wzrostem prawdopodobieństwa przejęć kapitałowych przez podmioty UE mające szerokie zaplecze finansowe”.
Jeżeli słowa te okażą się prorocze, należy się – moim zdaniem – spodziewać, że ciągłość dostaw leków do zadłużonych „po uszy” placówek opieki zdrowotnej będzie poważnie zagrożona. Trudno bowiem przyjąć założenie, że menedżerowi potężnych ekonomicznie koncernów z branży farmaceutycznej nie potrafią zarządzać finansami, a w szczególności, że obca jest im filozofia minimalizacji inwestycji w dłużników. Jest oczywiste, jakie mogą być tego konsekwencje.
Ciekaw jestem, w jakim stopniu zaprezentowane tutaj opinie prezesów największych polskich firm są bliskie menedżerom działającym w sektorze ochrony zdrowia. Przykładowo, czy dyrektorzy zakładów opieki zdrowotnej mają „obsesję” na punkcie pacjenta (wierzę, że tak) lub w jakim stopniu obsesja racjonalizacji wydatków jest wypadkową świadomych wyborów (strategii), a w jakim koniecznością wynikającą z „kultury nędzy”, w jakiej tkwi sektor ochrony zdrowia w Polsce. Być może dyrektorów zakładów opieki zdrowotnej trapią inne problemy i czekają zupełnie inne wyzwania. Warto byłoby je poznać. Samorząd lekarski i np. Stowarzyszenie Menedżerów Ochrony Zdrowia mogłyby firmować stosowny sondaż.

Andrzej Ludwicki

Archiwum