7 kwietnia 2005

Okiem Adama Galewskiego (rewizora)

Ze środków masowego przekazu, które stanowią tę czwartą – być może najważniejszą – władzę, a więc mają zasadnicze znaczenie w kampaniach wyborczych, kluczową rolę odgrywa telewizja. Miałem okazję występować w różnych programach. „Sprawa dla reportera” red. Elżbiety Jaworowicz ma znakomity czas antenowy i tzw. wysoki wskaźnik oglądalności. Czyli program jest opiniotwórczy. 24 lutego br. w studiu TV znalazłem się w doborowym towarzystwie, pomiędzy najlepszym otolaryngologiem w Europie Środkowowschodniej, którym jest prof. Andrzej Kukwa, i znakomitym chirurgiem, prof. Krzysztofem Bieleckim. Byli też wiceminister Zbigniew Podraza (poseł, były dyrektor szpitala), pani poseł Elżbieta Radziszewska, prezes Unii Polityki Realnej Janusz Korwin-Mikke (który uważa, że wszystko, co prywatne,
to najlepsze – mam podobne zdanie), panie znane publicznie – pisarka Kofta i dziennikarka Raczyńska (20 lat na emigracji). Solidna delegacja związkowa z szefową Marią Ochman z „Solidarności”.
Tym razem dużo nie dało się powiedzieć. Jak zwykle większość czasu antenowego zajął reportaż z dwóch szpitali. Jeden w Pionkach, który chcą zlikwidować (byłem tam kiedyś pierwszym dyrektorem samodzielnego ZOZ-u, który wyodrębnił się z Kozienic), oraz z zadłużonego, znanego z protestów głodowych szpitala w Starachowicach. Sporo lekarzy oglądało audycję. Jaki projekt przegłosują w Sejmie – to tylko doraźna kroplówka.
2,2 miliarda złotych wziąć trzeba! Ale co dalej? To tylko 25 do 30% długu, w który wpędził nas system „chorych kas”, a ostatnio – ubogi centralny NFZ. To kolejna próba klajstrowania złego systemu. Należy zbudować nowy, normalny system, gdzie rządzić będą płatnicy – czyli
chorzy. Straciliśmy 16 lat.
Tych fragmentów o politykach, których ze szpitali i ZOZ-ów należy wyrzucić, niestety, nie puszczono. A zgodni byli wszyscy zaproszeni. W takich audycjach nagrywa się sporo, ale redaktor-reżyser ma czas ograniczony. Proponowałem red. Jaworowicz, aby sporządziła kilka odcinków o służbie zdrowia, o nas. Ładnie wypadł profesor Bielecki, którego sporo pokazano, mniej profesora
Kukwę, ale w kolejnych dniach wystąpił jako ekspert w sprawie tracheotomii u Papieża. Moja skromna osoba zaistniała. Dobre i to. Może wkrótce będziemy nagłaśniać sprawy przejmowania zadłużonych (sztucznie) szpitali przez niejasne postacie i kapitały. Przecież na zdrowiu można wiele zarobić.
Tymczasem naprawdę rozpoczynamy budowę siedziby Izby, wielką inwestycję. 16 lutego br. odbyło się pierwsze posiedzenie komisji konkursowej ds. wyłonienia wykonawcy. Jako baczny obserwator przyglądam się procedurom i biorę udział w zebraniach. Tak więc machina ruszyła. Może wkrótce wmurujemy kamień węgielny.
Komisja Rewizyjna otrzymała sprawozdanie z wykonania budżetu za 2004 rok i preliminaż na 2005 rok. Z góry zapowiadam, że trzeba będzie poczynić oszczędności. Inaczej – szybko budowy Izby nie zrealizujemy. A kredyty też kosztują i pewnie nasi następcy spłacać je będą przez wiele lat.
Obudziła się też Naczelna Komisja Rewizyjna. Wkrótce organizuje spotkanie przewodniczących wszystkich okręgowych komisji – wybory przecież wkrótce. Naczelna Komisja Wyborcza również przejawiła sporą aktywność. Opracowano szczegółowe wytyczne. Tak więc zaraz po zjeździe budżetowym (9 kwietnia) rozpoczną się wybory delegatów. Rejony wyborcze utworzono według wykazu, który mam – 199, w tym 49 stomatologicznych. Z tego aż 38 (w tym 11 stomatologicznych) w naszej siedzibie, czyli przy ul. Grójeckiej 65a. Podobno z powodów oszczędnościowych (nie trzeba płacić za wynajem sali na zebrania). Najważniejsze to przyjść na zebranie i głosować.
Wpłynęła też do naszej Rady prośba lekarzy o stanowisko w sprawie tzw. samozatrudnienia i dyżurów kontraktowych lekarzy. Koszty pracy w naszym kraju są ogromne. Chcąc zatrudnić pracownika legalnie, należy liczyć się z ogromnymi kosztami, dochodzącymi do 70%, na różne świadczenia społeczne, głównie ZUS. Nasze zarobki są brutto – czyli „na rękę” otrzymujemy około 60-70% kwoty, na jaką opiewa umowa o pracę. Procent ten zależy od wysokości pensji i wchodzenia w kolejny próg podatkowy. Dla pracodawcy najlepsza jest faktura, którą wystawia lekarz prowadzący działalność gospodarczą (praktykę lekarską). Nie jest wtedy SPZOZ (szpital) obciążony ZUS-em, podatkiem, składkami na ZFŚS (świadczenia socjalne). Dziś też trzeba wiedzieć, że wysokość naszej emerytury zależy głównie od lat pracy, a nie od wysokości odprowadzonej na ten cel składki. Stąd próby sejmowe obciążenia przedsiębiorców wyższymi składkami ZUS. Tymczasem trzeba się zastanowić nad kwestiami prawno-ubezpieczeniowymi związanymi z wykonywaniem świadczeń dla pacjentów w publicznym zakładzie przez obcego formalnie lekarza.
Mnożą się pytania, np.: Co w razie wypadku w pracy? Kto odpowiada za niepowodzenie w leczeniu? I to jest zadanie dla zespołu radców prawnych izb. Jest właśnie rolą samorządu lekarskiego, aby w tych sprawach wypracować odpowiednie, obowiązujące wykładnie i spowodować, aby nabrały mocy prawno-urzędowej. I tak ma się stać w naszej Izbie. Bowiem radców mamy znakomitych.

Tak więc słońce wyżej, pieniędzy coraz mniej, wiosna nadeszła. Ü

Archiwum