20 listopada 2005

Na marginesie (z ostatniej chwili) – Co z tego wyjdzie…

Kiedy „Puls” jest w drukarni, wiadomo już, że szefem resortu zdrowia w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza (PiS) został mianowany prof. Zbigniew Religa, który – jak sam mówi – przyjął tę nominację na prośbę prezydenta-elekta Lecha Kaczyńskiego. Ustalenia dotyczące składu Rady Ministrów trwały prawie do ostatnich godzin przed wręczeniem nominacji przez Prezydenta RP. A zdrowie było wielce kłopotliwym i niewygodnym tematem. Sekretarzem stanu w MZ będzie poseł Bolesław Piecha, do niedawna najpoważniejszy kandydat PiS na ministra zdrowia.

Minister Zbigniew Religa – oceniający w kampanii prezydenckiej program PiS jako „niebezpieczny” – chce realizować swój program w oparciu o solidaryzm społeczny (ubezpieczenia), a nie wprowadzać system budżetowy (co było elementem programu wyborczego PiS), zapowiada dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, większą kontrolę nad Narodowym Funduszem Zdrowia (wcześniej zapowiadał likwidację NFZ) oraz finansowanie ratownictwa medycznego z budżetu państwa. – W ciągu dwóch lat powinniśmy tak pokierować systemem ubezpieczeniowym, żeby nie trzeba było myśleć o powrocie do budżetowego – podkreśla. – Jedna rzecz w programie PiS, którą chętnie wezmę, to jest, że budżetowych pieniędzy na ochronę zdrowia będzie więcej – zapowiada.

Na pytanie – jaka będzie ochrona zdrowia po wyborach – odpowiedź w dalszym ciągu brzmi: Przede wszystkim – kłopotliwa. Wszystko bowiem wskazuje na to, że rozstrzygać będą względy polityczne. A skoro jeszcze do tego czekają nas dwa kolejne lata próby systemu, to oczekiwanie stabilizacji byłoby chyba nadmiernym optymizmem.

Zbigniew Religa jest politykiem – w styczniu br. w Radiu ZET zadeklarował, że chce zająć się wyłącznie polityką: Do tej pory byłem lekarzem, który poświęcał 5-10 proc. czasu na politykę. (…) A teraz 100 proc. – polityka i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jak dalece będzie on przekonujący dla rządowych i sejmowych decydentów – okaże się po raz pierwszy przy głosowaniu w Sejmie nad votum zaufania dla rządu w połowie listopada br., a potem – przy konstrukcji budżetu państwa na 2006 r.

Ewa GWIAZDOWICZ

Archiwum