13 lutego 2006

Refleksje na temat doskonalenia zawodowego

Jeżeli za miernik wagi problemów omawianych na VIII Krajowym Zjeździe Lekarzy przyjąć czas obrad poświęcony w dyskusji poszczególnym tematom, to poza zagadnieniami płacowymi dominowały sprawy dotyczące doskonalenia zawodowego.

Najwięcej emocji, a nawet protestów wśród delegatów wzbudziło obowiązujące od 6 listopada 2004 r. rozporządzenie ministra zdrowia (RMZ) w sprawie sposobów dopełnienia obowiązku doskonalenia zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów, które obliguje nas do „zdobywania” punktów edukacyjnych, a zwłaszcza fakt, że budżet państwa nie pokrywa związanych z tym kosztów – zarówno bezpośrednich, jak i pośrednich, a więc związanych z finansowaniem płatnych urlopów szkoleniowych. Reakcja była o tyle zaskakująca, że pierwszy dokument wprowadzający obowiązek uzyskiwania punktów edukacyjnych stanowiła uchwała NRL. Intencją RMZ było podniesienie rangi prawnej wymogu ustanowionego przez nasz samorząd po to, by stworzyć podstawę do zabiegania o udział budżetu w podnoszeniu wiedzy lekarzy.
Jak wiadomo, kształcenie ustawiczne leży w interesie płatnika, świadczeniodawcy, ale przede wszystkim społeczeństwa, które uzyskuje wyższą jakość świadczeń oraz wyższy standard bezpieczeństwa. Od chwili wejścia w życie RMZ zarówno samorząd warszawski, jak i NRL czynnie zabiegają o ulgi finansowe z tytułu odbywania szkolenia oraz płatne urlopy szkoleniowe. W maju ub.r. ORL w Warszawie zorganizowała krajową konferencję nt. „Miejsce i rola doskonalenia zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów jako element bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli”. Jej podsumowaniem była deklaracja końcowa zawierająca m.in. te postulaty. Pod deklaracją, której treść zamieszczona była na łamach „Pulsu”, podpisało się do dziś jedynie 125 lekarzy spośród ok. 26 tys. otrzymujących ten miesięcznik. W tym samym czasie NRL podjęła decyzję o wystąpieniu z inicjatywą obywatelską do Sejmu i opracowała projekt ustawy o zasadach finansowania doskonalenia zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów oraz o zmianie niektórych ustaw (por. „Gazeta Lekarska” nr 1/2006). W ciągu 7 miesięcy mimo wielu wysiłków uzyskano jedynie ok. 35 tys. podpisów obywateli na 100 tys. wymaganych. Czy można zatem liczyć na poparcie słusznej sprawy przez sfrustrowane pogarszającymi się warunkami opieki zdrowotnej społeczeństwo, jeżeli sami nie możemy się zmobilizować, nie wierzymy we własne siły albo gorzej, jak wynika z wypowiedzi niektórych delegatów, włączamy mechanizmy autoagresji?

Na Zjeździe zgłoszono kilkanaście projektów uchwał, stanowisk i apeli dotyczących zagadnień doskonalenia zawodowego. Po wprowadzeniu poprawek kilka z nich zostało przyjętych mimo pewnych niespójności, wynikających
z niedoinformowania delegatów
w przedmiocie doskonalenia zawodowego. Przykładem tego jest przegłosowanie skierowania do lekarzy apelu
„w sprawie finansowania kształcenia lekarzy i lekarzy dentystów”. Wzywa on do „zawieszenia realizacji RMZ do czasu zapewnienia lekarzom warunków finansowych i czasowych do jego realizacji”. Tymczasem podczas dyskusji poprzedzającej głosowanie delegaci byli zgodni co do konieczności kontynuowania kształcenia jako takiego, ale bez „zbierania” punktów edukacyjnych. Przypomnijmy, że rozporządzenie nie udziela nikomu delegacji do „przyznawania” punktów edukacyjnych, przysługują one z mocy rozporządzenia, o ile lekarz uczestniczył w szkoleniu, które zostało wpisane do rejestru właściwej ORL lub NRL. Gdyby zatem lekarze zastosowali się do apelu Zjazdu, wtedy sami siebie pozbawiliby prawa do punktów przysługujących im z mocy RMZ. Czy nie bardziej racjonalne jest kontynuowanie dotychczasowej taktyki postępowania przyjętej przez samorząd, polegającej na pozyskiwaniu kluczowych sprzymierzeńców? Pierwszym z nich jest Sejm, który powinien nadać sprawie stosowną moc prawną, co skutkować będzie niezbędnymi przesunięciami budżetowymi. Drugim, o wiele ważniejszym, jest społeczeństwo, bez którego przyzwolenia (a lepiej: nacisku) Sejm z własnej inicjatywy nie podejmie tak niepopularnego kroku.
I tu dochodzimy do sedna sprawy: czy zdecydowanie protestować, czy też kontynuować racjonalną pracę organiczną wszystkich Kolegów – członków naszej korporacji – ukierunkowaną na pozyskiwanie coraz liczniejszych sojuszników oraz przychylności ważnych środowisk opiniotwórczych. W tym miejscu można przywołać przykład kolegów niemieckich; ich protestowi towarzyszyło silne wsparcie mieszkańców, a więc byłych lub przyszłych pacjentów. Tymczasem nasze społeczeństwo jest niezależnie i usłużnie informowane o tym, ilu to pacjentów zginie w tym roku z rąk lekarzy. Nie wiemy tylko, czy epidemiolodzy prasowi uwzględnili zmniejszenie prognozowanej liczby zgonów spowodowane dalszym odpływem lekarzy do innych krajów UE, gdzie mogą uzyskiwać obowiązujące od kilku lat punkty edukacyjne, korzystając ze wsparcia pracodawców i środków publicznych.
Tymczasem punkty edukacyjne stają się miernikiem aktywności szkoleniowej lekarza, coraz częściej traktowanym przez pracodawców jako dodatkowy atut w procesie zatrudniania i awansowania. Okręgowa Rada Lekarska
w Warszawie oraz powołany przez nią Ośrodek Doskonalenia Zawodowego podejmują intensywne działania – zarówno na szczeblu lokalnym, jak i centralnym – zmierzające do poprawy warunków kształcenia, jego jakości
i dostępności. Jednak bez świadomej aprobaty i czynnego poparcia całego środowiska lekarskiego wszelkie wysiłki zaangażowanych w ten proces jednostek nie przyniosą spodziewanego efektu. Ü

Krzysztof DZIUBIŃSKI

Archiwum