18 czerwca 2006

Na marginesie – Nikt nikomu nie wierzy

Mimo apelu premiera Kazimierza Marcinkiewicza i ministra zdrowia Zbigniewa Religi – Większość waszych postulatów została spełniona, proszę was, wróćcie do pracy – lekarze nie przerwali protestu.

Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: propozycje i założenia prezentowane w przyjętej 23 maja br. przez Radę Ministrów „Informacji dla Sejmu RP o sytuacji w ochronie zdrowia” – to tylko „informacja”, która nie zobowiązuje do niczego. Nie ma projektów ustaw, a więc wszystko to „gruszki na wierzbie”. Na zadane w czasie konferencji prasowej, po posiedzeniu rządu, pytanie o uzgodnienia z koalicjantami dotyczące proponowanych rozwiązań – premier uchylił się od odpowiedzi.
Przez osiem miesięcy pracy rządu zbyt wiele oczekiwań zostało wystawionych na próbę, by zaufać – choćby najwspanialszemu Profesorowi, najsympatyczniejszemu Premierowi i… najbardziej wyczekiwanym wizjom. Oczekiwania te są, notabene, jak najbardziej uzasadnione, gdy, choćby tylko pobieżnie, przypomnimy sobie program wyborczy rządzącej partii, a w nim – legendarny już dziś – konieczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6% PKB.
Obrazu dopełnia aktywność szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, który najpierw usiłował sparaliżować wszystkich wizją ubrania lekarzy w kamasze, a ostatnio – wobec strajku w podległej mu placówce – wpadł na pomysł likwidacji szpitala, by w ramach programu „Tanie państwo” nie tylko pozbyć się problemu protestujących lekarzy, ale także udowodnić, że resort mu podległy oszczędzać potrafi.
Zatem w maju 2006 r. sytuacja jest taka, że nikt nikomu nie wierzy: Nie wierzy premier prezesowi NFZ, bo nie wiadomo, skąd ten, na prośbę ministra zdrowia, raptem znalazł pieniądze. Minister Religa nie wierzy już chyba w swoją charyzmę. Prawo i Sprawiedliwość nie wierzy ministrowi Relidze, bo nie dokonał on zmian personalnych w ministerstwie oraz NFZ lub zbyt wolno te zmiany przeprowadza. Premier Dorn z kolei nie wierzy, że bez użycia siły można rozwiązywać problemy. Trudno więc dziwić się lekarzom, że nie chcą nikomu „uwierzyć na gębę”.
Nie będą mieli zaufania do tego, co mówisz, jeśli nie będą mieli zaufania do tego, co robisz – przysłowie tureckie.

Ewa Gwiazdowicz

Archiwum