21 października 2006

Votum separatum

Rozczuliły mnie słowa prominentnych działaczy OZZL, skrupulatnie odnotowane przez gazetę „Dziennik”, w kontekście zapowiadanego na przyszły rok ogólnopolskiego strajku lekarzy. Nie wiedzą Państwo, że taki strajk jest planowany? Nie trzeba kupować prasy – wystarczy zajrzeć na odpowiednią stronę internetową, gdzie przygotowuje się pospolite ruszenie. Akcja protestacyjna tym razem ma polegać na „jednoczasowej rezygnacji z pracy w publicznych zakładach opieki zdrowotnej przez wszystkich lekarzy i na podjęciu przez nich działalności prywatnej, polegającej na udzielaniu świadczeń lekarskich w dotychczasowym zakresie – odpłatnie”. Pomysł – wydawałoby się – genialny w swojej prostocie. Tylko co z pacjentami? „Pacjenci przez cały czas korzystają na tym, że mają dostęp do leczenia, za które nam płaci się głodowe pensje. A poza tym nigdy w dotychczasowych strajkach nie byli z nami solidarni” – grzmi na łamach „Dziennika” wiceprzewodniczący OZZL, dr Ryszard Kijak.
Nie zgadzam się z tezą, że pacjenci nigdy nie byli solidarni z lekarzami. Swoją drogą, czy popierali protesty górników, gdy ci tłukli butelki pod Sejmem? Albo czy kibicowali kolejarzom, gdy ci zatrzymywali pociągi w szczerym polu? Niektóre media oczywiście z oddaniem eksponują rozhisteryzowane matki, które na wieść o proteście służby zdrowia właśnie tego dnia przyprowadzają do przychodni swoje dzieci i awanturują się przed kamerą, wiedząc, że rodzina spod Szczytna zobaczy je przy kolacji. I niektóre bulwarowe media potrafią nazwać protestujących lekarzy terrorystami. Ale to nie jest norma! Z przerażeniem obserwuję, jak do rangi prasy opiniotwórczej urastają w Polsce kolorowe brukowce, które już z samej nazwy mają szczególne powołanie do eksponowania na swoich łamach krwi, łez i ludzkich dramatów. U nas – opinia publiczna (dziwię się, że lekarze również) traktują je z całą powagą, na jaką nigdzie na świecie nie zasługują. No tak, ale skoro prezydent oburza się na humoreskę opublikowaną w skrajnie lewicowym „Tageszeitung”, to dlaczego dr Kijak nie może opierać swoich poglądów na polskich bulwarówkach?
Tymczasem ostatnie protesty w służbie zdrowia pacjenci znieśli nadspodziewanie dobrze. Wielu je nawet popierało. Wypowiedź dyskredytująca chorych może zmienić te nastroje dopiero teraz. Czytam na stronach internetowych OZZL, że przyszłoroczny protest ma na celu „likwidację dyskryminacji zawodu lekarza w Polsce”. Pora się zastanowić, czy pogarda wyrażona wobec chorych nie pogłębia takiej dyskryminacji?
Czy stawianie się po drugiej stronie barykady nie szkodzi wizerunkowi środowiska, które sympatię pacjentów ceniło sobie do tej pory ponad wszystko? Nawet z pewną wzajemnością. Ü

Paweł Walewski
Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum