18 listopada 2006

Bez znieczulenia

NFZ znalazł dodatkowe pieniądze. Jeszcze w tym roku na konta szpitali i przychodni w całej Polsce ma trafić ok. pół mld zł. Taka informacja pojawiła się w niektórych mediach na początku października. A więc powtórka z ubiegłego roku. Przez wiele miesięcy, aż do jesieni, szefostwo Funduszu dementuje informacje o rosnących nadwyżkach lub przedstawia bardzo umiarkowane prognozy. Zbliża się koniec roku i Fundusz cudownie odnajduje setki nierozdysponowanych milionów złotych.
W trudnej sytuacji finansowej służby zdrowia każda wiadomość o dodatkowych środkach powinna być dobrą wiadomością. Dlaczego zatem dyrektorzy placówek w wypowiedziach dla mediów wskazują na związane z takimi niespodziankami problemy? Odpowiedź jest prosta. Opieka zdrowotna to nie prace sezonowe. Szpitale i przychodnie pracują przez cały rok i przez cały rok ponoszą koszty. Działania akcyjne, takie jak np. badania przesiewowe, należą do wyjątków. Różnice w wysokości szpitalnych kosztów w poszczególnych miesiącach są nieznaczne. Podstawą gospodarki finansowej publicznych ZOZ-ów jest roczny plan finansowy, który określa przewidywane przychody i koszty. Zarządzających obowiązują reguły ustawy o finansach publicznych. Jeśli gospodarka finansowa ma być racjonalna i prawidłowa, to przy podejmowaniu różnych decyzji nie mogą zakładać, że pod koniec roku pojawią się nadzwyczajne wpływy. Zwłaszcza gdy publiczne wypowiedzi szefostwa NFZ nie dają do tego podstaw.
Nieplanowane środki, które pojawiają się pod koniec roku, poprawiają oczywiście sytuację finansową szpitala, ale jednocześnie zakłócają jego ład finansowy. Pół biedy, jeśli Fundusz przeznaczy dodatkowe pieniądze na sfinansowanie niezapłaconych nadwykonań, zwłaszcza tych obejmujących leczenie ubezpieczonych w stanach nagłych. Te pieniądze zresztą i tak się szpitalom należą. Gorzej, gdy Fundusz zechce nagle skrócić kolejki do specjalistów. To może okazać się niewykonalne w ostatnich tygodniach roku. Tym bardziej że do tej pory nie ustalono, ile jaki szpital dostanie.
W ubiegłym roku z tych cudownie odnalezionych środków Fundusz nie zdążył wydać niebagatelnej kwoty ponad 700 mln zł. W tym samym czasie z powodu braku środków część pacjentów odesłano z kwitkiem, także tych chorych na raka. I w ten sposób zostały naruszone prawa osób ubezpieczonych. Nie otrzymały one świadczeń, bo pieniądze z ich składek nie zostały przekazane placówkom. Mimo że Fundusz dysponował nadwyżkami już od wielu miesięcy. Taka polityka jest sprzeczna z zasadą równoważenia pochodzących ze składek wpływów z wydatkami na leczenie ubezpieczonych. Jest po prostu skandalem. Szkoda, że niedostrzeganym przez media.
Rację ma więc dyrektor szpitala rejonowego w Raciborzu, Jan Mioduchowski, mówiący o obecnej sytuacji: „pieniądze powinniśmy dostać na początku roku, by wszystko wcześniej zaplanować”. Pozostaje tylko życzyć sobie, by nowe szefostwo NFZ kierowało się właśnie taką zasadą. Ü

Archiwum