14 czerwca 2007

Humanistyczny szpital

Każdy z nas kiedyś chorował, a jeśli nie – to, najprawdopdobniej, kiedyś zachoruje. Choroba jest nieszczęściem, niepokojem, wytrąca nas z normalnego życia. Człowiek, który na nią zapada, odczuwa brak tego, co dla niego najważniejsze – stabilności.
Hipokrates powiedział, że choroba to szpecący piękność nieład, którego usunięcie jest zadaniem lekarza. Choroba wprowadza w nasze życie niepokój, lęk o przyszłość, a lekarz stara się, abyśmy ten strach pokonali.
Nasz wielki rodak Jan Paweł II mówił: Ból i choroba niosą cierpienie, rozpacz, samotność. Był On niezwykłym człowiekiem, który potrafił żyć i walczyć z chorobą – wszyscy pamiętamy ostatnie miesiące Jego życia.
Choroba może też nieść nadzieję, wiarę, miłość, wartości najważniejsze dla każdego człowieka, tylko trzeba spróbować to osiągnąć. Muszą jednak być ludzie, którzy w tym pomogą. Kiedy chorujemy – szukamy pomocy, radzimy się rodziny, przyjaciół, lekarza, robimy badania. Boimy się, że spotka nas nieszczęście. W końcu lekarz mówi – niestety, trzeba iść do szpitala. Wobec tego szukamy – dobrego szpitala, lekarza, który da gwarancję profesjonalnej pomocy.

Początki szpitalnictwa były trudne: wielkie sale, zakażenia, mnóstwo kłopotów. Jak to wygląda dziś? Wszyscy wiemy, że bardzo różnie. Coraz częściej powstają supernowoczesne szpitale. Ale wspaniałe sale, nagromadzenie sprzętu, technizacja – nie zawsze gwarantują powrót do zdrowia. Kiedy spotykamy się podczas otwarcia czy po remoncie nowego oddziału, nie jest pewne, czy to wszystko gwarantuje choremu wyleczenie, pewną stabilność, odsunięcie niepokoju.
Jakie powinny być szpitale? Oczywiście, szpital musi być przyjazny dla chorego, powinien mieć odpowiednie warunki – łazienki, udogodnienia dla niepełnosprawnych. Chory nie może odczuwać zbyt wielkiego stresu związanego z tym, że znalazł się w szpitalu. Jest przecież wyrwany z własnego życia, jest człowiekiem, który znalazł się w nowym miejscu razem ze swoimi niepokojami.
Na świecie były próby tworzenia szpitali czy oddziałów prawie w domu chorego. Niestety nie powiodły się, bo wielu chorych wymaga jednak szybkiej, intensywnej działalności medycznej wspartej nowoczesną techniką. Ale we współczesnych szpitalach próbuje się sale chorych zbliżyć do warunków domowych. Jest to bardzo kosztowne, ale daje świetne efekty.

Postępuje się tak dlatego, żeby człowiek chory znajdujący się w szpitalu miał zapewnione warunki zbliżone do domowych, rodzinnych. Musimy pamiętać o tym, co chory czuje – on się niepokoi, oczekuje od nas pomocy i wierzy w to, że tę pomoc otrzyma. Niestety, nie zawsze jest to możliwe, ponieważ czasami mamy do czynienia z chorobą nieuleczalną. Chory obawia się kalectwa, myśli o tym, czy będzie mógł pracować, jakie będą jego dalsze losy. Niepokój przed śmiercią, niepokój przed chorobą nowotworową jest gigantyczny. Musimy sobie z tego zdawać sprawę.

Szpital humanistyczny to nie tylko mury, nie tylko badania i wspaniała aparatura, ale również mądrość i humanizm ludzi, którzy w tym szpitalu pracują. To jest, moim zdaniem, najważniejsze zarówno w szpitalach, jak i w ogóle w służbie zdrowia. Jest to podstawa, na której powinniśmy budować naszą działalność.

Często zapominamy, że człowiek to ciało i dusza. Nie możemy leczyć tylko wątroby, płuc, serca czy nerek – leczymy całego człowieka, jego ciało i psychikę.
Arystoteles mówił: Obserwuj, myśl, pomagaj, zrozum człowieka, którego leczysz. Wielki lekarz dawnych czasów Galen głosił: Ten, kto leczy, powinien mieć autorytet, wielką wiedzę, ale powinien również umieć zrozumieć lęki i niepokoje chorego człowieka. Wówczas szansa na wyleczenie jest większa. Sentencja „Primum non nocere” (Po pierwsze nie szkodzić) jest nadużywana, ale ważne jest, żeby postępować zgodnie z tą maksymą. Wielki arabski lekarz Avicenna patrzył na człowieka całościowo. Mówił, że ważne jest wszystko: ciało, dusza, przeżycia, pochodzenie, historia, warunki życia, mądrość – zarówno chorego, jak i mądrość tego, który go leczy.

Być może najważniejsze jest, aby lekarz zrozumiał cierpiącego człowieka i otoczył go ciepłą atmosferą, bo nawet najbardziej wykształcony doktor, ale zimny i nieprzystępny, nie zaskarbi sobie zaufania pacjenta. Prawdziwy, humanistyczny szpital tworzą właśnie tacy ludzie.
Nasza rzeczywistość bywa jednak bardzo smutna. Wielu wartościowych młodych, wykształconych lekarzy wyjeżdża za granicę w poszukiwaniu godnego zarobku i możliwości specjalizacji. Ci, którzy zostali, są niedoceniani, a za ciężką, odpowiedzialną pracę otrzymują głodowe pensje. Coraz częściej też, nagłaśniając w prasie i telewizji pojedyncze skrajne przypadki, próbuje się utożsamiać lekarzy ze złodziejami, a nawet zabójcami. Czy jednak w obliczu tych tendencji mamy pozbyć się ideałów? Czy braki finansowe mają spowodować to, że zaczniemy leczyć gorzej? Z całą pewnością nie. Medycyna jest bowiem powołaniem. Myślę, że większość z nas pozostanie wierna swym ideałom. Nie zmienia to faktu, że powinno się nas godziwie wynagradzać, bo nasza praca jest bardzo ważna, trudna i odpowiedzialna. To, co robimy, jest wielką wartością, może dawać satysfakcję, ale musi być docenione.
Każdy z nas musi umrzeć – jeżeli to się dzieje na korytarzu w szpitalu, nie wśród rodziny, nie w warunkach ludzkich, dobrych – to jest dramat. Medycyna jest najbardziej zbliżona do filozofii, bo u człowieka, który odchodzi, z którego coś ulatuje widzimy największe dylematy bytu. W związku z tym, niezależnie od wynagrodzeń, musimy zachować w myślach tę wielką powinność: ratujmy zawsze i z pełnym poświęceniem chorego, nieszczęśliwego pacjenta. Miejmy szacunek wobec śmierci. Uszanujmy człowieka z jego chorobą i być może z dramatem, który może go spotkać na naszych oczach.
Wielki polski pisarz Zbigniew Herbert, autor książki „Węzeł gordyjski”, mówił: Nauka, wiedza – one nigdy nie są całkiem pewne; sztuką jest uświadomienie sobie istoty piękna, harmonii, miłości. A może to trzeba połączyć? Może to wszystko razem daje obronę przed lękiem, niepokojem, szansę na wyprowadzenie człowieka z jego dramatu?
Niewątpliwie medycyna jest sztuką. Oczywiście musimy znać rzemiosło, ale spróbujmy w pracy być również trochę artystami, bo wtedy szansa udzielenia dobrej pomocy cierpiącemu będzie większa.

Wspomniałem, że medycyna jest powołaniem. Warto o tym pamiętać, wykonując tę profesję, niezależnie od trudności, które się przed nami piętrzą. Profesor Andrzej Szczeklik napisał piękną książkę „Catharsis”, „buszując” po historii medycyny i sztuki. Myślę, że nasze życie społeczne wymaga oczyszczenia. Dotyczy to także medycyny.
Towarzystwo Internistów Polskich propaguje hasło: „Człowiek jest drogą w medycynie”. Dodam, że humanizm w medycynie – to człowiek, zarówno ten biedny, chory, jak i ten, który go leczy. Jeżeli lekarze są ludźmi mądrymi, wszechstronnie wykształconymi, ale także dobrymi i czułymi – mają szansę w sposób prawdziwy, właśnie humanistyczny, pomóc biednemu, zagubionemu w nieszczęściu choremu.
Jeśli zdarzy nam się zachorować, życzmy sobie, żebyśmy trafili do szpitala, który tego typu wartości propaguje.

Jacek IMIELA

Na podstawie wystąpienia podczas otwarcia po remoncie I Oddziału Wewnętrznego Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w marcu 2007 r.
opr. md
Dr n. med. Jacek Imiela
jest wojewódzkim konsultantem ds. chorób wewnętrznych, ordynatorem Oddziału I Wewnętrznego, wiceprezesem Towarzystwa Internistów Polskich

Archiwum