2 lipca 2008

Język nasz giętki – Usta-usta

Problem mógłby się wydawać banalny i błahy, gdyby nie to, że dostałem w tej sprawie kilka listów. Ostatni, autorstwa znanego dermatologa, był czymś w rodzaju skierowanego na moje ręce protestu przeciwko określeniu „metoda sztucznego oddychania usta-usta”. Wszyscy ci korespondenci uważają, że jest to niezręczne tłumaczenie angielskiego mouth to mouth i że powinno ono brzmieć „metoda sztucznego oddychania usta w usta”.

Spór toczy się o przyimek, ale nie należy zapominać, że właśnie przyimki należą do wyrazów w polszczyźnie bardzo zmiennych. Niekiedy nagle się pojawiają, kiedy indziej zanikają. O poprawności ich stosowania decyduje ogół użytkowników języka. Dawniej mówiło się wspomnij na to, dziś mówimy wspomnij to.

Moim zdaniem usta-usta nie jest prostym tłumaczeniem angielskiego mouth to mouth lub częstszego mouth-to-mouth. Początkowo bowiem w piśmiennictwie polskim, a nawet, jak sobie przypominam, na treningach ratowniczych używano wyłącznie terminu „metoda sztucznego oddychania bezpośrednia”, ale ten szybko okazał się niewygodny jako zbyt długi. Próbowano go zastępować skrótami s.o.b., sob. lub skrótowcem SOB, a te z kolei były niezrozumiałe.
Zaczęto więc używać krótszego: oddychanie usta-usta. Unikano formy usta w usta, ponieważ w kulturze polskiej takie wyrażenie ma konotacje seksualne i turpistyczne (mające związek z brzydotą i wstrętem). Pamiętam dyskusje w środowisku anestezjologicznym, które miało znaczny wpływ na kształtowanie się ratownictwa medycznego i – co za tym idzie – języka tej dziedziny. Przeważał pogląd, że forma usta w usta po polsku byłaby niestrawna, tak jak w angielszczyźnie trudne do przyjęcia są dawniej używane nazwy os-to-os i oral manner, kojarzące się ze slangiem i wulgarnym seksem. Natomiast mouth-to-mouth w języku angielskim tak silnie z prostactwem się nie kojarzy, inaczej niż w polszczyźnie. Ponadto w dosłownym tłumaczeniu z angielskiego zupełnie niezręcznie brzmiałaby siostrzana metoda usta w nos (…do nosa?) i lepsza jest wersja usta-nos. Wyraz usta jest w tym wyrażeniu konieczny, służy do podkreślenia, że chodzi o procedurę bez użycia urządzeń tłoczących powietrze (np. worka Ambu).

Wyrażeniom usta-usta ani usta-nos nie mam nic do zarzucenia. Są skonstruowane najzupełniej poprawnie – zgodnie z zasadami słowotwórstwa. Brzmią dobrze, wymawiają się łatwo, są znaczeniowo trafne. Nie wywołują niepotrzebnych nadmiarowych skojarzeń. Stosuje się je tylko w związku ze sztucznym oddychaniem, co nadaje im rangę terminów naukowych i zawodowych.

Dodam, że obydwie metody – usta-usta i usta-nos – od kilku lat są krytykowane jako nieskuteczne, a nawet szkodliwe. Zaleca się stosowanie (w terenie i bez narzędzi) resuscytacji uciskowej, więc inkryminowane wyrażenia chyba w ogóle wypadną z języka. Nie będzie o co kruszyć kopii.

Piotr MüLDNER-NIECKOWSKI
www.lpj.pl

***

Artykuły z cyklu „Język nasz giętki” zamieszczamy w naszym miesięczniku już od 5 lat. Nie wszyscy Czytelnicy „Pulsu” wiedzą jednak, że największą pasją ich Autora – dr. n. med. Piotra MüLDNERA-NIECKOWSKIEGO, lekarza, a zarazem pracownika naukowego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego na Wydziale Nauk Humanistycznych (Instytut Filologii Polskiej) – jest frazeologia. Nasz Autor od przeszło 30 lat dokumentuje utrwalone połączenia wyrazowe występujące we współczesnej polszczyźnie. Ukoronowaniem tej pracy jest m.in. Wielki słownik frazeologiczny języka polskiego Jego autorstwa (por. „Puls” nr 6/2008), wydany w 2003 r.

Z wielką przyjemnością pragniemy poinformować o tym, że niedawno ukazała się kolejna praca językoznawcza Piotra Müldnera-Nieckowskiego – Frazeologia poszerzona. Studium leksykograficzne. Monografia ta jest „z jednej strony rozprawą frazeologa praktyka, odtwarzającego proces powstawania WSFJP wraz ze wszystkimi trudnościami praktycznymi, które towarzyszyły rozwiązywaniu istotnych problemów metodologicznych, a z drugiej strony rozprawą leksykologa konstruującego własny warsztat teoretyczny leksykografii w wyniku konfrontacji poszczególnych koncepcji związku frazeologicznego z bazą dokumentacyjną – z tekstami jako źródłem jednostek języka” – podsumowuje prof. dr hab. Maciej Grochowski z Instytutu Języka Polskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Frazeologia poszerzona nie jest zapewne książką skierowaną do szerokiego kręgu odbiorców, jak np. Wielki słownik skrótów i skrótowców P. Müldnera-Nieckowskiego (por. „Puls” nr 5/2007); stanowi jednak ważną pozycję leksykograficzną, o której nie możemy nie poinformować naszych Czytelników, entuzjastów rubryki poświęconej językowi. Autorowi gorąco gratulujemy!

Piotr Müldner-Nieckowski ukończył Akademię Medyczną w Warszawie w 1970 r. Początkowo pracował jako asystent w szpitalu klinicznym, potem w publicznej służbie zdrowia, a następnie w prywatnym gabinecie lekarskim.
W 1982 r. uzyskał tytuł dr. n. med. Jest specjalistą chorób wewnętrznych.
– Panie Doktorze, kiedy Pan na to wszystko znajduje czas? – zapytałam. – Piszę, kiedy inni oglądają telewizję – wyznał Autor…
md

Piotr Müldner-Nieckowski,
Frazeologia poszerzona. Studium leksykograficzne, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2007

Archiwum