3 października 2008

Z radomskiej delegatury

Balansowanie na krawędzi

Blisko pół roku po ostrym konflikcie wokół klauzuli opt-out radomskie szpitale próbują odzyskać równowagę. Jednak wiosenny spór o wydłużenie czasu pracy lekarzy po raz kolejny pokazał, w jak niedobrej sytuacji ekonomicznej są placówki medyczne. I jak niewiele brakuje do kryzysu i znalezienia się na krawędzi bankructwa.

Dramatyzm sytuacji najmocniej odczuli pracownicy i pacjenci Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego – placówki prowadzonej przez sejmik województwa mazowieckiego.
Zatrudniająca prawie 1900 osób (ok. 900 łóżek) lecznica jest największym szpitalem w południowej części Mazowsza i czołowym pracodawcą w borykającym się z problemami gospodarczymi Radomiu. – Pustoszejące oddziały, ewakuacja pacjentów i w konsekwencji zamknięcie chirurgii i onkologii – to był dla nas bolesny cios. Po decyzji wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego o wykreśleniu z rejestru ZOZ-ów obu oddziałów pojawiła się groźba załamania finansowego w całym szpitalu. Na szczęście w porę doszliśmy do porozumienia z lekarzami, co pozytywnie oceniła minister zdrowia Ewa Kopacz, która unieważniła decyzję wojewody – wspomina dyrektor WSzS Luiza Staszewska.
Jednak oddalenie katastrofy nie rozwiązało „codziennych” problemów szpitala. – Wydatki na utrzymanie placówki znacznie przewyższają przychody. Mimo obietnic wyraźnego wzrostu wysokości kontraktów – nie widać poprawy. Ciągle nie wiemy na przykład, czy korzystne okaże się wprowadzenie nowych zasad finansowania usług przez NFZ w systemie jednorodnych grup pacjentów. Wstępne wyliczenia pokazują, że możemy nawet stracić na tych zmianach – niepokoi się Luiza Staszewska.

Jest to tym groźniejsze dla szpitala, że budżet musi podołać obciążeniom wynikającym z wprowadzanych stopniowo podwyżek dla wszystkich grup zawodowych i obsługi zadłużenia, które według wyliczeń z pierwszego półrocza wynosiło ponad 30 mln zł. – Bardzo dużą pomoc uzyskujemy od Urzędu Marszałkowskiego. Dostajemy pieniądze m.in. na zakup sprzętu oraz pożyczki w nagłych przypadkach. Dodatkowym źródłem finansowania jest odpłatne wykonywanie usług na rzecz podmiotów zewnętrznych. Część długów udaje nam się umorzyć – dodaje dyr. Staszewska.
Łączna wysokość rocznych przychodów WSzS jest szacowana na 122 mln zł, z czego blisko 74 mln pochłaniają płace. Środki z Narodowego Funduszu Zdrowia to ok. 100 mln zł, a 20 mln zł stanowią dodatkowe przychody. Szpital liczy na odzyskanie z NFZ zapłaty za nadwykonania w poprzednich latach. Mogłoby to przynieść nawet 10 mln zł dodatkowych środków. Dotychczas udało się – na drodze sądowej i poprzez ugodę – otrzymać ponad 5 mln zł.

Sprawdzianem wytrzymałości budżetu będą (wynegocjowane wspólnie w ub.r. przez wszystkie radomskie szpitale) jesienne podwyżki dla lekarzy. – Mamy obietnicę dyrekcji, że pieniądze otrzymamy w październiku, bez żadnych poślizgów. W szpitalu jest dość dobra atmosfera, nie spodziewam się więc ponownego konfliktu – mówi przewodniczący OZZL w WSzS Julian Wróbel.

Zgodnie z ubiegłorocznym porozumieniem, średni wzrost płac wyniesie ok. 1000 zł miesięcznie. Wówczas przeciętne wynagrodzenie dla starszego asystenta wyniesie ok. 10500 zł brutto. – Trzeba jednak pamiętać, że na taką kwotę składają się zarówno pensja podstawowa (która po podwyżkach ma wynosić dla specjalisty z II stopniem 4920 zł brutto; obecnie – 3920 zł), jak i dodatki stażowe oraz zapłata za pracę dodatkową w czasie dyżurów. Dopiero suma tych wszystkich składników zapewnia dochód w wysokości ok. 6 tys. zł netto – wylicza dr Wróbel. Zdaniem szefa związku, podwyżki nie powinny stać się nadmiernym obciążeniem dla szpitala, gdyż lekarze stanowią niespełna 13 proc. załogi, wobec 55 proc. średniego personelu medycznego.

Mniej optymistycznie na temat wzrostu płac wypowiada się dyrektor Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Według Andrzeja Pawluczyka, przed podjęciem ostatecznej decyzji potrzebne będą gruntowne analizy finansowe. – Nie wiem, jak podołamy podwyżkom, gdyż zadłużenie szpitala w dalszym ciągu narasta, a podniesienie pensji dla lekarzy może uruchomić żądania innych grup zawodowych – martwi się A. Pawluczyk. Roczny budżet miejskiej lecznicy to blisko 100 mln zł, z czego płace pochłaniają 70 proc. W grupie 1400 pracowników jest ponad 14 proc. lekarzy oraz 57 proc. średniego personelu medycznego. Zadłużenie wynosi kilkanaście mln zł.

Po wiosennych protestach (które w RSzS nie przybrały tak dramatycznej postaci, jak w WSzS) atmosfera w szpitalu miejskim powróciła do normy. Nie ma już również problemów z obsadą dyżurów. – Nierzadko jest nawet więcej chętnych niż dyżurów w oddziale – mówi z-ca dyr RSzS Tadeusz Kalbarczyk.

Powrót do „normalności” potwierdza szef OZZL w RSzS Grzegorz Stolarek. – Obecnie nie ma „ognisk zapalnych” w relacjach z dyrekcją i mam nadzieję, że dotychcza-sowe uzgodnienia płacowe będą przestrzegane – mówi dr Stolarek.

Dyrekcja RSzS liczy, że nowe zasady rozliczeń z NFZ okażą się korzystne dla szpitala. – Nasze usługi będą teraz podobnie wyceniane jak w WSzS. Domagaliśmy się tego od dawna, gdyż traktowanie nas przez Fundusz tak jak szpitali powiatowych było krzywdzące – podkreśla A. Pawluczyk.
Już teraz jednak wiadomo, że ze względu na brak środków pobory za wrzesień będą wypłacane w dwóch ratach.

Najmniej obaw o przyszłość mają pracownicy trzeciej radomskiej lecznicy – Szpitala Psychiatrycznego.
Zgodnie z ubiegłorocznym porozumieniem, kolejny etap podwyżek nastąpił już w lipcu br. i nie było problemów z wypłatą. – Specyfika szpitala powoduje, że nasza sytuacja jest trochę inna niż w pozostałych placówkach w Radomiu. Widać to m.in. w niewielkiej liczbie dyżurujących lekarzy – np. w porach nocnych lub w dni wolne od pracy w całym szpitalu (obejmującym 15 oddziałów i 700 łóżek) dyżuruje zaledwie 3 lekarzy. Stąd też nie powinno dziwić, że na 733 pracowników lekarze to zaledwie 7 proc. załogi – mówi dyrektor lecznicy Mirosław Ślifirczyk.

Problemem dla szpitala jest natomiast ponad 4 mln zł długu (przy 24 mln zł rocznego kontraktu z NFZ). Dyrektor liczy jednak, że organ założycielski – sejmik województwa mazowieckiego – nie zaprzestanie wspierania szpitala i dalszej modernizacji, która pomaga w redukcji kosztów.
M. Ślifirczyk ma również nadzieję, że niewielki wzrost stawki wynegocjowany w tym roku w NFZ pozwoli na pokrycie rosnących wydatków.

A jednak budowa…

Po wielomiesięcznym zawirowaniu zapadła ostateczna decyzja o niezwłocznym rozpoczęciu budowy pawilonu ginekologiczno-położniczego w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. Nagłe przyspieszenie wynika z obawy utraty (wygasającego w tym roku) pozwolenia na budowę.

O największej w ciągu ostatnich lat inwestycji w miejskiej lecznicy zdecydowali radomscy radni w czasie sierpniowej sesji. – Wprowadzone w wieloletnim planie inwestycyjnym zmiany zakładają zakończenie prac w 2010 r., czyli przed wejściem w życie zaostrzonych standardów unijnych – informuje z-ca prezydenta Anna Kwiecień.

Zapalając „zielone światło”, radni nie określili jednak ostatecznych kosztów powstania pawilonu. – Konieczne jest przeszacowanie kosztorysów. Według danych z 2006 r., całość miała kosztować ok. 30 mln zł. Wstępne kalkulacje pokazują, że obecnie potrzeba będzie na ten cel nawet blisko 40 mln zł, z czego roboty budowlane pochłoną prawie 30 mln zł, a pozostałą kwotę należy zarezerwować na wyposażenie – mówi dyr. RSzS Andrzej Pawluczyk.

Zgodnie z uchwałą radnych, w tym roku zostanie wykonany pierwszy, wstępny etap prac – za 180 tys. zostanie przebudowana rozdzielnia wraz z wymianą transformatorów.
– Po ogłoszonym przetargu w sprawie wyłonienia wykonawcy chcemy, aby od początku 2009 r. robotnicy mogli już realizować zadania – dodaje zastępca dyrektora ds. technicznych RSzS Janusz Puton.

Mimo decyzji Rady Miejskiej o finansowaniu budowy z budżetu – organ założycielski będzie w dalszym ciągu starał się pozyskać środki unijne. Samorząd chce złożyć wniosek o pieniądze do Regionalnego Programu Operacyjnego. Magistrat liczy nawet na 30 mln zł dotacji.

Historia budowy pawilonu ginekologiczno-położniczego sięga lat 90., kiedy to przygotowano dokumentację techniczną i rozpoczęto budowę. Powstał wówczas jedynie szkielet obiektu i z braku pieniędzy prace przerwano na ponad 10 lat. W tym czasie jednak warunki, w których pracował oddział ginekologiczno-położniczy, stały się bardzo trudne – zastrzeżenia budził nie tylko stan techniczny użytkowanych pomieszczeń, ale również sytuacja sanitarna. Samorząd miasta zdecydował więc o powrocie do zapomnianej inwestycji. W 2006 r. zmodyfikowano pierwotną dokumentację, tak aby w czterokondygnacyjnym budynku mogły funkcjonować oddziały: ginekologiczny, położniczy i noworodkowy. Mimo optymistycznych zapowiedzi szybko okazało się, że bez środków unijnych kasa miejska nie podoła tak wielkim wydatkom i należy ponownie zawiesić ambitne plany. Według zapewnień przedstawicieli miejskiej lecznicy, decyzja radnych o budowie pawilonu jest już ostateczna.

Budowy pawilonu domagało się również radomskie środowisko lekarskie. W tej sprawie Rada Radomskiej Delegatury OIL przyjęła w ub.r. uchwałę, w której podkreśliła, że zły stan lokalowo-sanitarny oddziału ginekologiczno-położniczego w RSzS znacznie utrudnia świadczenie usług medycznych na odpowiednim poziomie. – To jest bardzo potrzebna inwestycja. Należy podjąć wszelkie działania, aby udało się wreszcie ją zrealizować – podkreśla przewodniczący Delegatury Radomskiej OIL Mieczysław Szatanek.

Mirosław WĄSIK

Dla lekarzy Delegatury Radomskiej
Po wakacyjnej przerwie Komisja Lekarzy Emerytów
i Rencistów wznawia cykliczne spotkania.

Zgodnie z przyjętym terminarzem, 14 października br. będzie omawiany temat „Suplementy diety”, 18 października br. – „Najważniejsze fakty z okresu II wojny światowej”, 9 grudnia br. – „Kosmetologia współczesna”; 6 stycznia 2009 r. zaś odbędzie się spotkanie opłatkowe.

– Nasze spotkania mają charakter otwarty i serdecznie zapraszamy wszystkich lekarzy – podkreśla przewodniczący Komisji Lekarzy Emerytów i Rencistów Andrzej Wisłocki.

Spotkania odbywają się w siedzibie Delegatury Radomskiej OIL przy ul. Przerwy-Tetmajera 13 w Radomiu, o godz. 13.30.

Mirosław WĄSIK

Archiwum