24 kwietnia 2009

Język nasz giętki – Z angielskiego na polski

Wśród znawców teorii i praktyki tłumaczeń, czyli translatoryki, krążą anegdotyczne przykłady błędnego przekładania tekstów. Na przykład zdanie „He was born with a silver spoon in his mouth” ktoś przełożył na „Urodził się ze srebrną łyżeczką w ustach” zamiast „Był w czepku urodzony”. Inny tłumacz zdanie „It was raining cats and dogs” podaje jako „Padało kotami i psami” zamiast „Lało jak z cebra”.
Niektórzy tłumacze lepiej znają język oryginału niż rodzimy, a ich główną przypadłością bywa skłonność do przekładu dosłownego i lekceważenie polskiej kultury języka. Nie zaglądają do słowników.
Lista typowych błędów translatorskich jest długa, każdy jej punkt zasługuje na osobny artykuł. Zainteresowanym tłumaczeniami literackimi mogę polecić m.in. książkę, zmarłego w 2004 r. mistrza tłumaczeń Józefa Waczkowa, pt. „O sztuce przekładu” (do zdobycia przez Internet), natomiast tu chciałbym wspomnieć o dwóch typach charakterystycznych błędów, o których poradniki nie mówią.
Do pierwszej kategorii należy pisownia i wymowa *skryning (gwiazdka oznacza formę niepoprawną) zamiast skrining. Błąd zasadza się na niewłaściwej transkrypcji angielskiego słowa screen i jego pochodnej screening. Anglosaski dwuznak „ee” ma w języku polskim odpowiednik „i”, tak jak w wyrazie weekend, który piszemy bez zmian (tylko końcówki przypadków są polskie), a wymawiamy „łikent” lub „łikend”. Wymowa „*łykent / łykend” jest niepoprawna, bo grupa „ee” nie przetwarza się w „y”. Niektórzy nadgorliwi zwolennicy transkrypcji, widząc w tekstach spolszczony wyraz skrining, sądzą, że należy go transkrybować dalej, z „i” do „y”, aż do postaci *skryning. Tymczasem owo „i” nie jest tu obce, lecz polskie. Skrining jest gotową formą zaadaptowaną, powstałą na skutek transkrypcji i już nie trzeba jej zamieniać z polskiego na nasze.
Innym ciekawym typem są terminy, na przykład fiberoskop, nazwa zgłębnika światłowodowego. Często spotykam niepoprawny zapis *fibroskop. Autorzy i redaktorzy zdaje się nie wiedzą, że wyraz ten jest złożeniem amerykańskiej formy wyrazu fiber (włókno) i przyrostka –skop (z gr. skopéo – patrzę), i że taką nazwę podali w 1957 r. (a opublikowali w 1958) projektanci aparatu, lekarz dr Basil Hirschowitz oraz fizycy L.E. Curtiss i C.W. Peters, a za nimi pierwszy producent, amerykańska firma Aemi. Tymczasem pewne osoby sądzą, że złożenie to powstało z brytyjskiego fibre lub łacińskiego fibra, jak w wyrazach typu fibroblast, fibroma. Różnicę ortograficzną między fiberoskopem a fibroblastem podkreślają nawet słowniki języka ogólnego.
W obu przykładach mamy do czynienia z problemem głębszym niż złudna dosłowność przekładu, a mianowicie z historią wyrazów i wyrażeń. W wypadkach wątpliwych warto skorzystać ze słownika. Jeśli to nie wystarczy, z poradni językowej, najlepiej lekarskiej (np. http://www.lpj.pl).

Piotr MLDNER-NIECKOWSKI

Archiwum